Pisałem
wcześniej, że każdy z nas buduje sobie własną opowieść o
świecie i sobie samym - na postawie subiektywnie dobieranych i
interpretowanych faktów. Stąd ich tak ogromna wielość i
różnorodność. Stąd niemożność wyodrębnienia tej prawdziwej.
Stąd jałowe spory o słuszność. Czy jednak istotnie jesteśmy
kreatorami historii, którymi się posługujemy?
Husserl
twierdził, że to, co doświadczamy nie stanowi zbioru następujących
po sobie danych, łatwo uchwytnych i wyodrębnialnych. Nie odbieramy
świata jako sekwencji osobnych, autonomicznych, pojedynczych
cegiełek. Według niego od razu postrzegamy rzeczywistość przez
pryzmat pewnych całości. Słyszymy melodię, nie pojedyncze
dźwięki. Widzimy pejzaż, nie małe punkty go tworzące. Przeżywamy
historie rodzinne, nie drobne zdarzenia, z których się składają.
Stykamy się zatem od razu z gotowymi interpretacjami. Fakty już
istnieją w pewnych strukturach.
Czy
w związku z tym w ogóle tworzymy opowieści? Może tylko wybieramy
je spośród już istniejących... Przechwytujemy narracje już
krążące we wszechświecie...
Tomasz Tokarz
Tomasz Tokarz
Pewno, niektóre historie się powtarzają albo są podobne, ale nigdy takie same. I to, że właśnie są podobne łączy ludzi- bo to oznacza, że podobnie myślą. I tak z jednymi czujemy tzw "flow" a z drugimi nie. Każdy ma wpływ na swoje życie, tylko nie wszyscy z tego korzystają. Czasem postawa bierna jest po prostu wygodniejsza, bezpieczniejsza zarówno z poziomu świadomego, jak i nieświadomego. Nie jesteśmy przecież masą. KAŻDY Z NAS JEST INDYWIDUALNOŚCIĄ, PRAWDA?????????
OdpowiedzUsuń