poniedziałek, 12 czerwca 2017

Kiedy zawodzimy

Kiedy zawodzimy się w naszych oczekiwaniach - mamy prawo poczuć się skrzywdzeni. Niemniej na dłuższą metę taka reakcja nie jest rozwojowa. Wtłacza nas w rolę ofiary - a tym samym odbiera siłę i odwagę ponoszenia odpowiedzialności za dokonane wybory.

Tomasz Tokarz

Tyle zrobiłem

"Tyle dla niego, dla niej zrobiłam/zrobiłem..." Poświęcanie się rzadko prowadzi do zdrowych (upodmiatawiających) relacji. Tylko deklaratywnie jest bezinteresowne. W rzeczywistosci idą za nim oczekiwania, mniej lub bardziej uświadamiane. Kiedy pozostają niezasapokojone (a najczęściej właśnie takie są) pojawia się rozczarowanie, żal, poczucie krzywdy. Z jednej toksycznej roli (wybawcy) przechodzimy w inną: ofiary, cierpiętnicy, skrzydzonej/skrzydzonego.
Zamiast się poświęcać, dawajmy ile możemy, nie tracąc siebie i nie licząc na rekompensaty...

Tomasz Tokarz

Chciałem tylko pomóc

Kiedy słyszę "ja tylko chciałem/chciałam jej/jemu pomóc" ogarnia mnie najczęściej niepokój. Sporo powikłań to efekt interwencji pochopnych wybawicieli, którzy zabierają się do ratowania bez dogłębnego rozpoznania sprawy, w dziwnym pośpiechu, jakby kierowała nimi obawa, by trudność nie rozwiązała sie sama - bez ich udziału.

Tomasz Tokarz


Brzemie białego człowieka

Niemieckie zbrodnie kolonialne to jedno. 
Ale przecież mordowali tez Brytyjczycy (powstanie Mau Mau, 50 tys. zabitych, dziesiątki tysięcy osadzonych w obozach koncentracyjnych), Francuzi (Algieria, Madagaskar, zach. Kongo) czy Belgowie.

Notabene zbrodnie belgijskie są słabo znane a przecież ofiarami polityki króla Leopolda padło w Kongu... 8-15 mln ludzi! Sam władca mawiał: "Wobec czarnych trzeba stosować metody, które wyrwą ich z naturalnego letargu i pasywności".
"Leopold II stworzył specyficzny system. Mieszkańców Konga pozbawił wolności osobistej i zmusił do katorżniczej pracy. Wprowadził system odpowiedzialności zbiorowej, a jedną z najpopularniejszych form kary było odcięcie dłoni, co w warunkach afrykańskich oznacza skazanie na śmierć głodową. Tę karę stosowano także w odniesieniu do dzieci – mówi prof. Krzysztof Kubiak. – Wygłodzenie, niewolnicza praca i wybuchy epidemii w obozach pracy kosztowały życie nawet 15 milionów ludzi"
Tak biały człowiek panował nad światem

Tomasz Tokarz

Namibia

Toczyłem niedawno dyskusję na temat nazizmu i mój dyskutant postawił tezę, że pojawienie się Hitlera było aberracją, że wykorzystał jedynie frustrację i rozpacz Niemców wywołane przegraną wojną i kryzysem gospodarczym. "Niemcy były przecież narodem filozofów, intelektualistów, o rozbudowanym systemie powszechnej edukacji, o najniższym poziomie analfabetyzmu..."

Otóż nie do końca się z tym zgadzam. Hitler nie był narzuconym z zewnątrz rewolucjonistą. Wyrósł na konkretnym podłożu. Nie był ideowym innowatorem. Jego idee nie miały w sobie nic nowatorskiego - wszystko, co głosił powstało wcześniej. Co więcej stanowiło fundament polityki i ideologii niemieckiej już przed I wojną światową. Cechował ją:
- brutalny imperializm 
- rasizm 
- antysemityzm 
- eugenika
- darwinizm społeczny
- przekonanie o wyższości Niemców i przekonanie o ich misji zbawienia świata
- idea Lebensraum
- volksizm itd.
Przykładem wdrożenia w życie tych zasad było postępowanie Niemców w Niemieckiej Afryce Południowo-zachodniej (dzisiejsza Namibia) w latach 1904-1915.
Efektem działań niemieckich na tym terytorium było wymordowanie 100 tys. Hereryjczyków - 80% całej populacji. Określano ich znajomym terminem "Ubermenschen".
W Namibii już w 1904 roku Niemcy tworzyli obozy koncentracyjne, w których umieralność sięgała 60%. Prowadzili w nich eksperymenty na ludziach.
Również tam opracowano i wprowadzono prawa rasowe zakazujące mieszania krwi, które później zmieniły się w słynne ustawy norymberskie.
Tam prowadzono także badania antropometryczne - mierzono głowy Namibijczyków, próbując wykazać ich niższość rasową. Odpowiedzialny za te badania Eugen Fisher pisał: “higiena rasowa była pierwszym krokiem w kierunku ocalenia naszego wspaniałego niemieckiego narodu”
Jak piszą historycy Olusoga i Erichsen “Wiele z tego, co się wydarzyło w Niemieckiej Afryce Południowo Zachodniej na początku XX wieku zwiastuje wydarzenia późniejsze: obozy koncentracyjne, buirokratyzację zabijania, szczegółowe rejestrowanie śmiertelności, i liczby ofiar, używanie pracy jako metody eskterminacji, transportowanie cywilów wozami bydlęcymi i zamęczanie pracą na śmierć, rasistowskich naukowców eksperymentujcych na zwłokach więźniów, uznanie jednej grupy etnicznej za niewolników, którzy nie mogą oczekiwać żadnej przyszłości”."

Tomasz Tokarz

Kara szkodzi

Moim podstawowym argumentem przeciw karze jest to, że nie służy ona rozwojowi jednostki. Nie pomaga jej stać się lepszą. Jej intencją nie jest poszerzanie swiadomości odbiorcy czy przyczynianie się do lepszego rozumienia świata. Stanowi narzędzie sprawowania władzy, instrument wymuszania posłuchu, manifest dominacji. Ma zapewnić "KARność'. Nieprzypadkowo słowo "kara" ma ten sam źródłosłów co "upoKARzać". Pochodzą od prasłowiańskiego "karati" czy "koriti" (stąd także korzyć się) czyli poniżać. Celem kary jest wywarcie presji na drugiej osobie - po to, by móc nad nią zapanować.

Kara (czyli arbitralna decyzja o charakterze represyjnym podjętą przez osobę lub instytucję, która ma nad nami władzę) z perspektywy brania odpowiedzialności za własne czyny wydaje mi się przeciwskuteczna. Dlaczego?
1. Uprzedmiotawia - kara odbiera nam podmiotowość, stajemy się obiektem cudzej decyzji, kogoś kto uznał, że ma prawo narzucać nam rozstrzygnięcia. Czujemy się w efekcie bezradni, bezwolni.
2. Upokarza - kara narzuca nam stygmat winnego/winnej a przez to wytwarza w nas poczucie wstydu, poniżenia.
3. Rodzi poczucie krzywdy - kara powoduje, że czujemy złość, gniew, frustrację; rzadko się zdarza, że arbitralna decyzja decydenta (kogoś kto często nawet nas dobrze nie zna, kto nie jest w stanie wniknąć w złożoność sytuacji) jest w naszym mniemaniu sprawiedliwa, adekwatna.
4. Wprowadza w rolę ofiary - kara powoduje uaktywnienie mechanizmów obronnych, które powodują, że wchodzimy (we własnym mniemaniu) w rolę dyskryminowanych (przez oskarżycieli i arbitrów).
5. Rodzi chęć odwetu - bywa, że pod wpływem upokorzenia związanego z karą, pojawia się w naszych głowach chęć rewanżu, myśl "ja Wam jeszcze pokażę!".
Co zamiast kar? MEDIACJE! W duchu sprawiedliwości naprawczej - nie opresyjnej


Tomasz Tokarz


Komunikacja bez przemocy

"Komunikacja bez przemocy" (NVC) stała się modna. Obserwuję jednak, że jej stosowanie sprawia trudności. Wynika to, jak sądzę, ze zbyt literalnego podejścia do jej zasad. Wtedy komunikaty istotnie sprawiają wrażenie sztucznych.

Tymczasem NVC nie polega na sztywnym trzymaniu się pewnych regułek. To naturalny sposób komunikowania się, pozbawiony przemocy, oceniania, manipulacji, etykietkowania, oparty na równoczesnym szanowaniu siebie i szanowaniu innych. Gdybym miał ująć zalecenia tej metody w kilku punktach (subiektywnie) pewnie brzmiałyby następująco.

1. Używaj komunikatu typu "ja" (czyli mów o tym co Ty czujesz w związku z sytuacją)
2. Jasno i konkretnie mów jak postrzegasz sytuację z Twojej perspektywy
3. Otwórz się na punkt widzenia drugiej strony - ma prawo postrzegać całą sprawę inaczej. 
4. Nie przypisuj innym złych intencji - skoro sami ich nie masz
5. Oddzielaj fakty od Twoich interpretacji, wyobrażeń, przekonań, projekcji
6. Rozpoznaj, jaka potrzeba kryje się za Twoimi działaniami
7. Przyjmij fakt, że potrzeby innych są takie same - ale mogą wybierać inne strategie ich realizacji 
8. Otwarcie mów, czego oczekujesz od drugiej strony
9. Zaakceptuj fakt, że ona nie ma obowiązku Ci tego dać
10. Pamiętaj, że nie jesteś narzędziem do zaspokajania cudzych potrzeb. Nie traktuj innych jak przedmiotu do realizacji Twoich

Tomasz Tokarz

Toksyczne związki

U podstaw toksycznych relacji leżą zazwyczaj niespełnione oczekiwania (a to niespełnienie wynika z braku rozpoznania potrzeb). Ludzie wchodzą w związki z różnych powodów. Ważne by miały wiedzę na temat wzajemnych intencji - by układ był czysty.

Trudność polega na tym, że intencje często są poukrywane (mniej lub bardziej świadomie). Np. wówczas gdy mówimy o partnerstwie a rzeczywistości szukamy w drugiej osobie: wybawcy, sponsora, maskotki do przytulenia czy błyskotki do obnoszenia się w towarzystwie. I próbujemy wrzucać ją w rolę, którą dla niej przewidzieliśmy. Jeśli ona jej nie akceptuje – pojawia się destrukcyjne napięcie.

Rozwiązanie wydaje się proste – wystarczy zadać sobie pytanie: „do czego jest mi potrzebna ta osoba?”. Wymaga to jednak sporej odwagi..

Tomasz Tokarz

Rozczarować

Nieprzypadkowo słowo "rozczarować" ma tak wiele wspólnego ze słowem "odczarować" (prefiksy roz- i od- mają w tym przypadku to samo znaczenie). Rozczarowanie to wyjście z pewnej iluzji - która sami sobie zbudowaliśmy. To jak dekonstrukcja osobistej fatamorgany.
Czujemy się rozczarowani, kiedy ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, kiedy nie odpowiada naszym wyobrażeniom, kiedy wychodzi poza ramy wizji, jaką sobie na jego temat wytworzyliśmy. Skąd zatem nasze pretensje? To były nasze wymagania, nasze fantazje, nasze przywidzenia. Widzieliśmy to, co chcieliśmy zobaczyć. Szukaliśmy tego, co chcieliśmy znależć. Sami rzuciliśmy na siebie urok...

"Tysiące twarzy, setki miraży 
To człowiek tworzy metamorfozy"

Tomasz Tokarz

Dziecko, które uczysz

Dziecko, które uczysz nie jest kawałkiem plasteliny do urabiania lecz wrażliwą, mądrą, czującą istotą, która ma takie same potrzeby jak Ty (szuka bezpieczeństwa, bliskości, akceptacji i przestrzeni do wyrażenia siebie). Zamiast lekceważyć ich istnienie - pomóż mu znależć sensowne strategie ich zaspokajania.

Tomasz Tokarz