Bliscy
ludzie zapuszczają w nas korzenie. Im ważniejsi - tym głębsze.
Przenikają nas mocniej z każdym kontaktem, rozmową, spotkaniem.
Rozrastają się dzięki naszej energii i ciepłu. Korzystamy na tym
też my.
Czasem
jednak decydują przenieść się na inną glebę. Tam, gdzie myślą,
że rozwiną się bardziej. Szukają innego słońca. Innej wody.
Bardziej zielonej trawy. Bardziej niebieskiego nieba.
Możemy
dać im odejść. Odpuścić. Dać im wysunąć się w spokoju. To
zostawi w nas wyrwę. Ale może taka była nasza rola. Zapewnić im
grunt na jakiś czas, by mogli rozwinąć się w pełni w innym
miejscu.
Możemy
jednak próbować ich zatrzymać. Na siłę. Uczepić się tych
korzeni. Blokować ich wyjście. Wtedy odejście będzie
boleśniejsze. Wyrywanie porani obie strony. Być może nawet uda się
nam osiągnąć cel. Ale co jeśli poraniony kwiat uschnie? A ziemia
się wyjałowi?
Tomasz
Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz