niedziela, 6 września 2015

Zacząć od siebie


Im więcej doświadczamy, tym dobitniej zdajemy sobie sprawę z niemożności ucieczki od samego siebie. Szukając dróg do szczęścia, próbując wyjść z impasu, wygrzebać się z dołka, przezwyciężyć napotykane przeszkody orientujemy się, że nie wystarczy do tego modyfikacja otoczenia. Niewiele przyniesie wymiana osób, z którymi przebywamy. Nie pomoże nam zwykłe przeprojektowanie przestrzeni wokół nas. 

Możemy próbować zmienić wiele rzeczy. Miejsce zamieszkania, partnerów, pracę, szefa, system wartości, ideologię, hobby, sposoby spędzania wolnego czasu. Ale takie działania nie rozwiążą naszych problemów. Wszędzie gdzie pójdziemy, zabierzemy ze sobą siebie. Z kimkolwiek się zwiążemy, wejdziemy w relację takimi, jakimi jesteśmy. Czymkolwiek się zajmiemy, działania będzie podejmować ta sama osoba. 

Jeśli nie zmierzymy się z naszym wnętrzem, nie pojawią się nowe okoliczności. Będziemy przyciągać podobne osoby, powielać stałe skrypty, powtarzać schematy. Będziemy wchodzić bez końca w te same sytuacje. Będziemy wciąż narzekać, utyskiwać na nieprzyjazny los, zrzucać odpowiedzialność za niepowodzenia na czynniki zewnętrzne: rodziców, męża/żonę, przełożonego, rząd, imigrantów, tajne organizacje. 

Tylko wejrzenie w głąb siebie i przełożenie wniosków na praktykę pozwoli nam wprowadzić nową jakość w nasze życie. Pomóc może nam w tym zadanie sobie kilku zasadniczych pytań:

Jaki jestem?
Jakie są źródła moich zachowań? 
Z jakich powodów reaguję w ten czy inny sposób? 
Z czego wynikają trudności, jakie napotykam? 
Jakie są przyczyny konfliktów, w jakie wchodzę? 
Z czym czuję się dobrze, a co mnie uwiera? 
Co mi przeszkadza? Z czym nie czuję się dobrze? 
Co chciałbym zmienić? 
Jak mogę to zmienić? 
Kto i co może mi w tym pomóc? 

Odpowiadając, starajmy się poddać refleksji samych siebie, pozostawiając na razie świat zewnętrzny własnemu biegowi. Poradzi sobie bez nas.


PS:
Zamiast puenty przytoczę chasydzką przypowieść o słowach rabinach na łożu śmierci: 

Kiedy byłem młody, chcia­łem zmie­nić świat. Doro­słem i zda­łem sobie sprawę, że to zada­nie prze­ra­sta moje siły, więc posta­no­wi­łem zmie­nić tylko swój kraj. Lecz z wie­kiem zda­łem sobie sprawę, że i to zada­nie nie jest na miarę moich moż­li­wo­ści, posta­no­wi­łem zatem zmie­nić jedy­nie swoje mia­sto

Kiedy i to zada­nie oka­zało się zbyt ambitne, pró­bo­wa­łem zmie­nić swoja rodzinę. Teraz, będąc star­cem, wiem, że powi­nie­nem był zacząć od zmie­nia­nia samego sie­bie. Gdybym był zaczął od sie­bie, może uda­łoby mi się zmie­nić swoja rodzinę, mia­sto, albo nawet kraj, a – kto wie – może nawet świat”.



Tomasz Tokarz

1 komentarz:

  1. "Wszędzie gdzie pójdziemy, zabierzemy ze sobą siebie."
    Uderza, gdzie trzeba.
    Pięknie powiedziane.
    I dużo piękna też w tym jest. Bo zaglądając w siebie znajdujemy wszystkie skarby, które są w nas zakopane. Owszem, często trzeba przedrzeć się przez chmury złości, smutku, strachu- i mogą być na prawdę intensywne. Ale warto. Zawsze warto.

    OdpowiedzUsuń