wtorek, 28 lutego 2017

Poszukujemy Prawdy?

Widzimy w innych, co chcemy widzieć. 
Słyszymy, co chcemy usłyszeć. 
Przepuszczamy ich działania przez własne filtry. 
Interpretujemy na podstawie subiektywnych doświadczeń. 
Oceniamy według własnych przekonań.
Projektujemy na nich własne lęki.
I nazywamy to poszukiwaniem Prawdy.

Tomasz Tokarz

Edukacyjne potrzeby

Myśląc o edukacyjnej zmianie bardzo często postrzegamy ją w kategoriach odpowiedzi na potrzeby społeczeństwa (rodziców, dzieci, itd.). To oczywiście bardzo ważne - trudno projektować nowe koncepcje w oderwaniu od odbiorców. Niemniej w podejściu zorientowanym na potrzeby czyha pewna pułapka. Nasze deklaracje mogą być odklejone od tego, co nam służy. Autentyczne potrzeby mogą być nieuświadomione. Możemy nie umieć ich wyartykułować. Czasem mieszają się nam ze strategiami (bezpieczeństwo/pieniądze, akceptacja/nagrody itd.). Często mylone są z oczekiwaniami - aspiracjami wytworzonymi zewnętrznie i narzuconymi nam w procesie socjalizacji.

Henry Ford powiedział kiedyś: "Gdybym pytał ludzi, czego potrzebują - odpowiedzieliby: szybszych koni. Dlatego ich nie pytałem". Zamiast wpatrywać się w ich deklaracje - robił swoje. Działał zgodnie z intuicją. Z własnym wyobrażeniem tego, co potrzebne - w dłuższej perspektywie.

Mam wrażenie, że w obszarze edukacji wciąż skupiamy się właśnie na "szybszych koniach" - czyli na tym, jak ulepszyć szkoły funkcjonujące w pewnym paradygmacie (stąd te absurdalne dyskusje o gimnazja, dyscyplinę, systemy oceniania) - zamiast pomyśleć o tworzeniu zupełnie nowych rozwiązań, wykraczających poza wyobraźnię napakowaną schematami i matrycami z poprzedniej epoki. Jednak trudno o to w sytuacji, kiedy każdy z nas zna z doświadczenia tylko jeden wzorzec szkoły - zaprojektowany w XIX wieku w Prusach na potrzeby imperialnego państwa.

Gdybym spytał dziś ludzi czego potrzebują, spora część odpowiedziałaby: "szybszych szkół" (lepiej przygotowujących do egzaminów, skuteczniej wrzucających uczniom wiedzę do głowy, sprawniej przystosowujących do dominującego modelu). Dlatego czasem zastanawiam się, czy pytać.

Tomasz Tokarz

Oceny w świetlicy

Mam pytanie do osób pracujących z dziećmi na świetlicy Czy naprawdę tak trudno dać dzieciom odrobinę swobody choćby w tym miejscu? Rozumiem, że współczesna szkoła to fabryka ocen ale czy nie możecie sie powstrzymać przed ocenianiem poza regularnymi lekcjami? Po co Wam te stopnie za rysunki dzieci? Po co te ciągłe: "popraw tu i tam"? Czy swietlica nie może być wyspą kreatywności w szkolnym morzu dopasowywania się?

Tomasz Tokarz

Dzieci a dorośli

"Dzieci sa nieodpowiedzialne, pozbawione wiedzy i doświadczenia i jeśli pozwolić im na zarządzanie sobą stworzą społeczność jak z Wladcy Much" - takie głosy słyszę stosunkowo często. Paradoksalnie wygłaszają je dorośli, czyli przedstawiciele grupy, która od setek lat buduje realne wyspy czy raczej oceany przemocy i pogardy, wykraczające daleko poza wyobraźnię Goldinga...

Tomasz Tokarz

Być wolnym

Być wolnym to móc być sobą, czyli działać zgodnie ze swym najgłębszym "ja", z naszą istotą, niepowtarzalną i jednokrotną, zgodnie z esencją przytłumioną przez wszczepione zewnętrznie przekonania. Życie to właśnie poszukiwanie autentyczności, przebijanie się do tego "kim naprawdę jestem", "czego potrzebuję", "w jaki sposób się zrealizuję". To odkrywanie tego, co moje - w świecie pełnym kserokopii. I temu powinna być podporządkowana edukacja

Tomasz Tokarz

Navigo

Dlaczego NAVIGO? To słowo (navigo, navigare - żeglować) oddaje nasze rozumienie edukacji - jako podróży. Podróży, która polega na przemierzaniu świata wiedzy i wartości, na eksploracji nowych, nieznanych lądów, a której głównym celem jest odkrycie i zrozumienie siebie. Chcemy towarzyszyć, i starszym i młodszym, w ekscytującej, choć czasem trudnej, wyprawie. Zawiera się w niej wszakże sens naszego istnienia. Navigare necesse Est..

Tomasz Tokarz

Trzy zasady


Trzy podstawowe zasady, które powinny obowiązywać w szkole :
1. Masz prawo poszukiwać tu siebie: badaj, eksperymentuj, twórz.
2. Masz obowiązek szanować poszukiwania innych - nie naruszaj ich granic.
3. Korzystaj z praw świadomie - pozostawaj otwarty/otwarta na otaczający świat i doświadczenia innych.

Tomasz Tokarz

Toksyczni ludzie?

Nie istnieje substancja toksyczna sama w sobie. Kwas solny zniszczy bawełniana bluzkę ale ze szkłem wejdzie w harmonijną interakcję. Zwykły ocet może negatywnie oddziaływać na niektóre rodzaje metali a na inne nie będzie miał destrukcyjnego wpływu. Wszystko zależy od relacji. Podobnie jest z ludźmi..

Tomasz Tokarz

środa, 8 lutego 2017

Co teraz?

Na wielu spotkaniach dostaję to samo pytanie: no tak, stara szkoła odchodzi do lamusa - ale co teraz? Na czym się mamy wzorować? Problem polega na tym, że tu nie ma prostej odpowiedzi.Jesteśmy świadkami największej w dziejach rewolucji technologicznej i obyczajowej. Upadają stare narracje i sposoby interpretowania świata. Rzeczywistość zmienia się błyskawicznie - geometrycznie. Znikają fundamenty, określające sposoby myślenia naszych przodków.
W poczuciu chaosu próbujemy sięgać do dawnych modeli, sprzed stu lat, do Montessori, Freineta, Neilla, Korczaka - w nadziei, że znajdziemy w nich rozwiązania naszych dylematów. Obserwuję prawdziwy renesans konceptów z epoki nowego wychowania.
Czy jednak podążanie po cudzych śladach, wytyczonych w innej czasoprzestrzeni, w odmiennych kontekstach ma sens? Prosty przykład: każdy z nas ma dziś w kieszeni małe narzędzia, które w ciągu kilku sekund dają nam dostęp do nieskończonej liczby informacji. Czy któryś z wielkich mistrzów/mistrzyń przewidział taką sytuację? Czy testował swoje rozwiązania w takich okolicznościach?
Oczywiście kanoniczne księgi bywają inspirujące. Można się z nich wiele nauczyć. Niemniej zbyt literalne realizowanie zawartych w nich treści, zbyt kurczowe wpatrywanie się w proponowane tam rozwiązania - może doprowadzić do sytuacji, że przegapimy wykluwanie się nowego paradygmatu edukacji. Może obecnie kompletnie niewyobrażalnego.
Trudność polega na tym, że wszystko dziś trzeba tworzyć na nowo - bez gotowych modeli i schematów. To przerażające i fascynujące zarazem. To co, według mnie, możemy zrobić najlepszego to wyrwać szkołę z okowów biurokratów. 
I pozwolić działać wizjonerom. Dać im przestrzeń do eksperymentowania, testowania nowych pomysłów, wdrażania czasem pozornie irracjonalnych idei.
I jeszcze - posłuchać dzieci. Niech mówią - one jeszcze nie są skażone matrycami, które nam powkładano do głowy.

Tomasz Tokarz

Sieci edukacyjne

Gdybym miał dzisiaj wskazać na edukacyjną koncepcję z przeszłości, która wydaje mi się najbardziej adekwatna... to jednak wróciłbym do Ivana llicha. Do jego wizji sieci - wzajemnie uczących się, wymieniających się informacjami, konstruujących nowe rozwiązania. Ich działanie opierałoby się na metodach peer learning (wzajemnym udostępnianiu sobie danych, barterze umiejętności).

W takim ujęciu miejsce szkoły zajęłaby przestrzeń co-workingowa, gdzie grupy mieszane wiekowo, zainteresowane określoną tematyką wspólnie pracowałyby nad projektami, mającymi realne przełożenie na rzeczywistość.

Zamiast szkoły zajmującej się cudzymi problemami (rozwiązywaniem zadań wyznaczonych odgórnie) - kooperatywa, która jest nierozdzielna od świata, który ją otacza. Która jest otaczającym światem.

Tomasz Tokarz

Tonący

W przypadku tonących najbardziej przerażające jest to, że idą na dno prawie niezauważalnie. Na filmach widzimy gwałtowne machanie rękami, głośne krzyki, wyraziste wołanie o ratunek. W rzeczywistości nie ma za wiele takich sygnałów.

Najczęściej toniemy po cichu. Nie ma jednoznacznych, spektakularnych sygnałów - poza pustym, szklanym spojrzeniem. Tonący jest spanikowany, przerażony, sparaliżowany strachem. Wykonuje nieskoordynowane ruchy, usiłując płynąć w różnych kierunkach - jednak na próżno, bo nogi odmawiają posłuszeństwa. Nie potrafi także kontrolować ruchów rak - nie złapie rzuconego koła ratunkowego.

Bardzo trudno zauważyć tonącego, nawet jeżeli znajduje się on tuż obok nas. Czasem ginie na naszych oczach, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Trzeba dużej wprawy, by dostrzec, że potrzebuje pomocy. Trzeba wiedzieć, na co patrzeć...

Tomasz Tokarz

czwartek, 2 lutego 2017

Toksyczna relacja

Toksyczna relacja powstaje wtedy, kiedy traktujemy drugą osobę, jako narzędzie do zaspokojenia naszych mniej lub bardziej nieuświadomionych potrzeb. Ponieważ nie jest ona w stanie odpowiedzieć na nasze oczekiwania (w końcu sami do końca nie wiemy, o co nam chodzi) - narasta żal, frustracja, rozczarowanie. Kluczem do wyjścia z tego emocjonalnego uścisku jest rozpoznanie, czego tak naprawdę od niej chcemy - jakie nasze dziury ma wypełnić, jakie deficyty uzupełnić, jakie rany zaleczyć, tęsknotę za kim ma ukoić. To bywa bardzo oczyszczające.

Tomasz Tokarz

Na warsztacie

Na warsztacie z obszaru rozwoju osobistego rzadko dostaniemy gotowe rozwiązania, dobre rady, skrojone bezpośrednio pod nas. Myślę że największą wartością takich spotkań jest możliwość opowiedzenia o własnych trudnościach, dylematach, rozterkach. Oraz, co jeszcze cenniejsze, wysłuchania opowieści innych osób, które zmagają z podobnymi wyzwaniami. Dzięki temu orientujemy się, że nie jesteśmy sami w poczuciu zadziwienia, czasem bezradności, wobec chaosu, który nas otacza.

Tomasz Tokarz

A za ile to jest punktów?

"A ile za to jest punktów?". Z takim pytaniem spotykam się coraz częściej. Szczególnie ze strony doktorantów i młodych pracowników naukowych. "Ile jest punktów za artykuł, za wystąpienie na konferencji, za sam udział w seminarium? A za wyjazd tez są punkty? A za tekst popularnonaukowy? A jak przyjdę na warsztat to też będę z tego mieć punkty?". Organizatorzy wyprzedzają pytania - dostrzegłem kilka zapowiedzi konferencji z informacją: "udział w konferencji gwarantuje 5/10/15 punktów". Jeśli chodzi o czasopisma jest już tak od dawna.

Szacowania, przeliczenia, kalkulacje. Wskaźniki i algorytmy. Co się opłaca, a co nie. Mam wrażenie, że coraz rzadziej dyskutujemy, coraz rzadziej ścieramy się konfrontując nowatorskie i kontrowersyjne tezy, coraz rzadziej tworzymy oryginalne rozwiązania (konceptualne czy wdrożeniowe) - coraz częściej obliczamy punkty i piszemy pod zewnętrzne standardy, by się dopasować i zgarnąć odpowiednią pulę. Motywacja zewnętrza (instrumentalna) określa nasze działania...

Tomasz Tokarz

Exempla trahunt

Czytam ostatnio dużo o potrzebie odbudowy szacunku do nauczycieli. Myślę, że gdyby uczniów otaczali ludzie naprawdę zadowoleni z życia, radośni i spełnieni, ludzie po których widać, że naprawdę czerpią satysfakcję z nauczania/uczenia - to tego szacunku nie trzeba byłoby sztucznie konstruować - pojawiałby się automatycznie.

Młodym imponują ci, którzy odnieśli sukces - a jego miarą jest autentyczne poczucie zadowolenia z miejsca, w którym jesteśmy i rzeczy, jakie robimy.


Pisząc dosadnie: nie podoba Ci się w szkole to próbuj ją zmieniać albo odejdź z niej. Nie zarażaj swoją frustracją uczniów

Tomasz Tokarz

Nie sądźmy...

Relacje międzyludzkie są tak złożone, tak wielowarstwowe, zbudowane z tak delikatnej materii, że próby streszczenia ich przez osobę z zewnątrz w krótkiej, jednoznacznej ocenie są zwyczajnie jałowe. Docierają do nas tylko strzępy informacji, odpryski danych, fragmenty mozaiki. Ot paprochy.

Co więcej - zostają one przefiltrowane z jednej strony przez mechanizmy obronne nadawcy, z drugiej - przez nasze osobiste doświadczenia. Narzucamy na nie nasze filtry, modele interpretacji, projekcje.

Cóż tak naprawdę wiemy o ludzkich intencjach, dylematach, rozterkach, o emocjach, które przeżywali. Czy da się je precyzyjnie wyrazić i poddać suchej analizie? Czy da się opracować obiektywne kryteria ich oceny? Czy sami chcielibyśmy być osądzani na ich podstawie?

Tomasz Tokarz