niedziela, 9 lipca 2017

Czym jest potrzeba

Ponieważ wokół jednego z postów (na temat oczekiwań) rozwinęła się spora dyskusja - dotycząca kwestii definicyjnych, poczułem się zobowiażany do określenia, co rozumiem przez pojęcia, których używam. A zatem:
POTRZEBA - to co jest nam niezbędne do prawidłowego funkcjonowania, np. poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, przynależności i autonomii (w odpowiednich proporcjach), realizacji itd.
OCZEKIWANIE - wyobrażenie na temat pożadanych postaw i zachowań drugiej osoby, czyli takich, które według nas wspierałyby nas w realizacji potrzeb
PROŚBA - komunikat werbalny lub niewerbalny, artykułujący nasze oczekiwanie

Tomasz Tokarz

Niezbędność oczekiwań c.d.

Nawiazując do poprzedniego postu. Według mnie oczekiwanie, jako konsekwencja zidetyfikowanej potrzeby, jest nieodłączną częścią procesu komunikacji - niezbędną by komunikat był sensowny. To chyba element najważniejszy i jednocześnie najbardziej zaniedbany.
Nawet jak nauczymy się odróżniać fakty od intepretacji, rozpoznawać emocje, które nami kierują czy zidentyfikować nasze potrzeby, to wykładamy się na wyrażaniu oczekiwań. Nie potrafimy asertywnie komunikować tego, czego chcemy. Stawiamy żądania. Stosujemy emocjonalne szantaże.Dociskamy do muru.
Zresztą czasem sami nie bardzo wiemy, jakie są nasze oczekiwania. I w jaki sposób ktoś mógłby na nie odpowiedzieć. I stąd płyną konflikty: z niejasności, z niedopowiedzeń, z informacyjnego chaosu.
Tymczasem kluczem do porozumienia jest to, by obie strony miały świadomość tego, czego rzeczywiście chcą od siebie i potrafiły to jasno, klarownie zakomunikować, tak, by nie godzić w godność drugiej osoby, bez manipulacji, presji, przemocy. W taki sposób, by prośba była akceptowalna dla adresata.

Tomasz Tokarz

Niezbędność oczekiwań

Oczekiwanie, jako konsekwencja zidetyfikowanej potrzeby, jest nieodłączną częścią procesu komunikacji - niezbędną by komunikat był sensowny. Według mnie to chyba element najważniejszy i jednocześnie najbardziej zaniedbany.
Nawet jak nauczymy się odróżniać fakty od intepretacji, rozpoznawać emocje, które nami kierują czy zidentyfikować nasze potrzeby, to wykładamy się na wyrażaniu oczekiwań.
Nie potrafimy asertywnie komunikować tego, czego chcemy. Stawiamy żądania. Stosujemy emocjonalne szantaże.Dociskamy do muru.
Zresztą czasem sami nie bardzo wiemy, jakie są nasze oczekiwania. I w jaki sposób ktoś mógłby na nie odpowiedzieć. I stąd płyną konflikty: z niejasności, z niedopowiedzeń, z milczenia.
Nieczęsto się zdarza, że obie strony mają świadomość tego, czego rzeczywiście chcą od siebie i potrafią to jasno, klarownie zakomunikować, tak, by nie godzić w godność drugiej osoby, bez manipulacji, presji, przemocy. W taki sposób, by prośba była akceptowalna dla adresata.

Tomasz Tokarz

Oczekiwania

Spotkałem się niedawno z opinią, że warunkiem dobrych relacji z innymi jest wyrzeczenie się wobec nich oczekiwań. Nie jest jednak przecież realne. W kontakcie z drugim człowiekiem zawsze chodzi o realizację jakiejś potrzeby. To naturalne, że chcemy by nie stawiał nam przeszkód na drodze do jej realizacji. Oczekujemy od niego określonych postaw i zachowań.
Nie chodzi zatem o to, by nie mieć oczekiwań, lecz o to, by 
- uświadomić sobie ich istnienie (zdawać sobie sprawę, że czegoś chcemy), 
- adekwatnie je rozpoznać (wiedzieć, czego chcemy), 
- otwarcie je komunikować (sprawić, by inni wiedzieli, czego chcemy) i 
- umieć zaakceptować fakt, że człowiek, który jest adresatem naszych oczekiwań ma pełne prawo odmówić grania roli, jaką mu wyznaczyliśm (przyjąć, że inni mogą chcieć, czegoś innego niż my).

Tomasz Tokarz

Problem w dorosłych?

Czytam, że u dzieci i młodzieży wykrywa się coraz więcej trudności psychicznych. Vox populi odpowiedzialnością za to obarcza nowe "bezstresowe" metody wychowawcze. Czy rzeczywiście?
Dla mnie to przede wszystkim dowód na skuteczność prewencji - konsekwencja tego, że ktoś się nad młodymi pochyla z troską, stara się wychwycić problemy z jakimi się zmagają i im zaradzić. Po prostu więcej uwagi poświęcamy dzieciom. I więcej widzimy. Im wcześniejsze rozpoznanie, tym większa szansa na poprawę. To co ujawnione jest łatwiejsze do załagodzenia.
Prawdziwym wyzwaniem, według mnie, są dorośli. Tu jest dużo więcej powypieranych problemów, różnych fobii, traum, blokad - schowanych głęboko, ukrywanych czy zaprzeczanych. I ten wszechobecny lęk. Czy rzeczywiście zimny chów, oparty na tłumieniu emocji, okazał się skuteczniejszą metodą wychowawczą? Czy istotnie jesteśmy dzięki temu bardziej świadomi siebie, bardziej szczęśliwi i spełnieni? Dużo bardziej poukładani? Lepiej skomunikowani ze sobą i światem?
Kiedy patrzę na skalę hejtu, na walki plemion, na przemoc w relacjach... mam co do tego poważne wątpliwości.

Tomasz Tokarz

Przemoc jest kompensacją

Pojawiło się wiele głosów o potrzebie powrotu do wychowania pasem. To bez sensu. Przecież dzieci nie reagują agresywnie dlatego, że nie są bite. Są raczej niezaopiekowane, zostawione same sobie. Brakuje im zatem troski i szczerego zainteresowania - nie surowości i kar.

Przemoc jest zawsze jakąś formą kompensacji deficytów, braków. Ludzie o wysokim poczuciu własnej wartości nie muszą bić innych, by zwrócić na siebie uwagę.

Ja mam świetne doświadczenia z pracy z dziećmi. Rzadko spotkałem się z przemocą. Byc może pracowałem w miejscach, gdzie poświęcało się dzieciom uwagę i wysłuchiwało je. Wtedy nie musiały za wszelką cene szukać akceptacji przez niestandardowe zachowania.

Niemniej miałem także do czynienia z dziećmi, określamymi jako agresywne. Ale gdy poświęcono im trochę uwagi, gdy z nimi porozmawiano, gdy dano im odpowiedzialne zadanie - modyfikowały swoje zachowania. Okazywały się inne niż zakładano.

Pamiętam 9- letniego chłopca, który na pytanie dlaczego bije inne dzieci, odpowiedział: „Bo to jedyne co potrafię”. Spytano go, czy nie zechciałby się zaopiekować młodszymi dziećmi. Skoro jest silny i potrafi się bić to może sprawdziłby się jako ktoś w rodzaju ochroniarza. I naprawdę się sprawdził…

Skąd agresja? Nie chcę zrzucać odpowiedzialności na współczesną kulturę, bo agresja jest wpisana w historię człowieka. Co zmieniło się dzisiaj? Może jest mniej barier w reagowaniu. Trochę zniknęły granice. Musimy się w tym odnaleźć. Nie pomoga surowe zakazy - bo one jedynie spowoduja, że młodzi stłumia swoje emocje i będą zachowywac się odpowiednio, tylko wtedy, gdy będa pod kontrolą strażników. A kiedy oni znikną, wybuchnie z nich cała nagromadzona złość.

Ważne jest rozmiawianie z młodymi ludźmi - ale w szkole brakuje na to czasu, bo licza się testy i rankingi.

Tomasz Tokarz

Młodzież jest super

Ponieważ znowu Internet załała fala hejtu na młodzież (wynikająca z nagłaśniania sporadycznych, incydentalnych wypadków przemocy) czuję się zobowiązany zakomunikować. 
Na podstawie moich wieloletnich doswiadczeń pracy z młodzieżą oraz zastosowania metody porównawczo-historycznej stwierdzam subiektywnie:
- jeszcze nigdy w dziejach polska młodzież nie była tak otwarta, tolerancyjna, świadoma siebie, refleksyjna, pokojowo nastawiona i empatyczna.

Tomasz Tokarz

Rywalizacja jako potrzeba?

Rywalizacja nie jest naturalną potrzebą. To tylko strategia, za pomocą której próbujemy zaspokoić nasze rzeczywiste potrzeby: przetrwania, bezpieczeństwa, uznania czy samorealizacji. Wg mnie strategia niedoskonała - uzależniająca. Wszystkie wymienione potrzeby mogą być dużo sprawniej realizowane poprzez współpracę. Ale czy jesteśmy gotowi na detoks?

Tomasz Tokarz

W obronie technologii

Kiedy czytam tyrady przeciw Internetowi (np. że korzystanie z niego prowadzi do większej powierzchowności "Cyfrowa demencja", Manfred Spitzer), przypomina mi się słynna teza Platona (w "Fajdrosie"), który podobnych argumentów (włożonych w usta Sokratesa) używał odnośnie... książek, ściślej - tekstów. Pismo w jego przekonaniu było nieludzkie, uprzedmiatawiające, niszczyło pamięć i osłabiało myślenie.

I tu, i tu przebija lęk przed nowatorską zewnętrzną technologią. I jeśli nawet, w obu przypadkach, część tez może okazać się zasadna - to stawiane są z pozycji innej, nieadekwatnej racjonalności. Mierzymy nowe zjawiska za pomocą narzędzi stworzonych pod stare. Pismo być może osłabiało pamięć (choć jak to zbadać?), ale jednocześnie otwierało niespotykanie wiele nowych możliwości rozwoju. Modyfikowało sposób myślenia i działania. Przeobrażało świadomość.

Podobnie jest z nowoczesnymi technologiami. Ograniczają pewne obszary naszego funkcjonowania i rozszerzają nas na inne. Nie niszczymy za ich pomocą naszego kontaktu z rzeczywistością - przekształcamy go, nadajemy mu nową formę, którego znaczenia jeszcze dzisiaj do końca nie pojmujemy.

Tomasz Tokarz

Rodzaje związków

Wymysliłem sobie taki podział zwiazków w oparciu o zarządzanie oczekiwaniami:
a) obie strony jasno mowią o swoich oczekiwaniach i szukają strategii, rozwiązań, by na nie odpowiedzieć - związek pełny
b) obie strony jasno mowią o swoich oczekiwaniach ale nie chcą szukać rozwiązań - związek pusty
c) przynajmniej jedna strona jasno mówi o swoich oczekiwaniach i zmusza drugą do ich spełniania - związek przemocowy
d) strony udają, że nie mają oczekiwań - związek toksyczny

Tomasz Tokarz

Toxic

Jak wspomniałem relacje stają się toksyczne, kiedy ich uczestnicy nie wyrażają jasno, czego chcą/potrzebują od drugiej strony, kiedy nie komunikują swoich oczekiwań. Mogą udawać, że ich nie ma (w obawie, że ich ujawnienie może zrazić partnera, w lęku przed odrzuceniem) lub nawet nie uświadamiać sobie ich istnienia (wypierając je i tłumiąc).

W każdym razie kamuflaż nie powoduje, że oczekiwania znikają - kryją się tuż pod powierzchnią pozornej zgody. Mocno oddziałują na relacje - przez swą nieuchwytność, niewyrażalność stają się ich cichymi niszczycielami. Zatruwają je od środka. W końcu nagromadzone, nabrzmiałe, bez możliwości ujścia, rozlewają się po organizmie.

Dlatego tak istotne jest wyprowadzenie ich zawczasu na zewnątrz: po pierwsze uświadomienie sobie czego oczekujemy od drugiej osoby, po drugie - klarowne i otwarte poinformowanie jej o tym. Do tego jednak potrzebne jest zaufanie - a to często towar deficytowy.

Tomasz Tokarz

Poszukiwania na agorze

W starożytnych polis helleńskich podstawowym źródłem wiedzy była agora, rynek, miejsce spotkań i handlu. Tutaj wymieniano się informacjami, dyskutowano, prowadzono dialog. Postanowiliśmy pójść w ślady antycznych Greków i poszukać odpowiedzi na ważne dla nas kwestie (dotyczące historii Polski) we współczesnym odpowiedniku agory, czyli... galerii handlowej :-) Gdzie indziej bowiem można w okolicach południa spotkać więcej osób gotowych do dzielenia się wiedzą?
Napotkanym przechodniom oraz pracownikom galerii zadaliśmy szereg elementarnych pytań (typu: "kto był pierwszym królem Polski?", "kto dowodził wojskami krzyżackimi w bitwie pod Grunwaldem?", "kim był Janusz Korczak?, "kim był Edward Gierek", "kto napisał Kamienie na Szaniec"", "czym była Solidarność", "kto uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu"). Nie było łatwo. Część pytań sprawiła pytanym sporą trudność. Ale w końcu udało nam się znaleźć wszystkie odpowiedzi. Zdecydowana większość z dużym zaangażowaniem starała się na pomóc.
W trakcie naszych badań nie tylko uczyliśmy się gromadzić potrzebne nam informacje. Ćwiczyliśmy szereg przydatnych umiejętności: pracy w grupie (podział obowiązków), stawiania celów, otwierania, prowadzenia i kończenia rozmowy, prezentowania zgromadzonych danych. Konfrontowaliśmy się z własnymi oporami i blokadami w kontaktach z innymi. To było naprawdę rozwijające doświadczenie

Tomasz Tokarz

Potrzebuję Cię

W jednym z komentarzy ktoś zwrócił uwagę, że "potrzebuję Cię" to deklaracja zaborcza i inwazyjna, uzależniająca nasze szczeście od innych. Trudno mi się z tym zgodzić. Przecież my ludzie, nie jesteśmy samowystarczalni. Jesteśmy istotami społecznymi. Potrzebujemy się nawzajem. Potrzebujemy wsparcia innych. Zauważenia, wysłuchania, zrozumienia. I uznania naszej autonomii. Potrzebujemy dłoni, która pomoże nam wstać, gdy upadniemy.
To piękne znaleźć osobę, której potrzebujemy - przy której czujemy się bezpieczni, akceptowani i spełnieni.
Umieć wyjść naprzeciw potrzebom drugiej strony i znaleźć w niej odpowiedź na nasze własne - czy nie to właśnie nazywamy kochaniem?

Tomasz Tokarz

Kocham Cię

Pod zwrotem "kocham Cię" mogą kryć się różne treści. Każdy rozumie go trochę inaczej...
"Potrzebuję Cię"
"Jestem w stanie poświęcić moje dobro dla Twojego szczęścia"
"Uwielbiam z Tobą spędzać czas"
"Bardzo Ci ufam"
"Sprawiasz, że czuję się bezpiecznie"
"Ciężko pracuję, by zapewnić Ci godny byt"
"Czuję przy Tobie spokój"
"Wzbudzasz we mnie silne emocje"
"Pragnę Cię"
"Uzależniłem się od Ciebie"
"Oswoiłaś mnie"
itd.
Próby rozstrzygania, który z powyższych desygnatów jest właściwy - czyli który reprezentuje prawdziwą miłość są jałowe. 
Kochać to nie znaczy zawsze to samo.
Ważne natomiast, by obie strony miały świadomość, co w ich przypadku znaczy słowo "kocham". Co się za nm kryje. Jaką intencję wyraża. Jakie oczekiwania za sobą pociąga. Jaką rolę przypisuje.
I by potrafiły odpowiedzieć na pytanie, czy mają zgodę na przyjęcie takiej wersji kochania, jaką chce i potrafi dać partner.

Tomasz Tokarz

Czego mnie nie nauczono

Gdyby z perspektywy lat zapytano mnie czego zabrakło mi na studiach nauczycielskich - to przede wszystkim treningu inter i intrapersonalnego.
Wiedza merytoryczna i znajomość narzędzi jest ważna. Niemniej przyszły nauczyciel winien na studiach przede wszystkim dowiedzieć się, jak rozmawiać z drugim człowiekiem, jak wspierać go w budowaniu poczucia własnej wartości, jak rozpoznać trudności, z jakimi się zmaga, jak uchwycić jego mocne strony i pomóc mu je wykorzystać, jak z szacunkiem stawiać granice, jak ze zrozumieniem reagować na bunt - by nie paraliżował zadań, jakie ma do wykonania.
A przede wszystkim – otrzymac przestrzeń do skupienia na samym sobie, tak by mógł uzyskać większą świadomość: swoich potrzeb, emocji, talentów, deficytów i blokad, by mógł odkryć osobisty potencjał.
Jeśli bowiem poznamy, polubimy i uszanujemy samych siebie, będziemy potrafili zrozumieć, polubić i obdarzyć szacunkiem uczniów. A nie znam lepszej metody dydaktycznej niż przyjazne towarzyszenie innym ludziom w wyprawie po świecie wiedzy i wartości.

Tomasz Tokarz

System nikomu nie służy

Nie jestem fanem teorii spiskowych. Nie przekonuje mnie teza, że szkoła celowo utrzymywana jest w obecnym kształcie, by realizować interesy jakichś sił. Ona de facto nie przynosi korzyści nikomu.
Ani samym uczniom - bo nie jest wystarczająco zorientowana na odkrywanie ich potencjału, mocnych stron, talentów, na budowanie samoświadomości, co wydaje się najlepszym gwarantem sukcesu życiowego.
Ani rodzicom - bo nie zapewnia im poczucia bezpieczeństwa, nie daje jakiejkolwiek pewności, że wielki trud włożony przez ich dzieci w szkołę przełoży się na powodzenie w realnym świecie.
Ani społeczeństwu jako całości - bo nie rozwija w odpowiedni sposób kompetencji interpersonalnych, komunikacyjnych czy mediacyjnych - nie tworzy refleksyjnych członków wspólnoty, przygotowanych do stawienia czoło aktualnym wyzwaniom.
Ani nauczycielom - bo trudno mi przypuszczać, by serio bawił ich udział w jakimś irracjonalnym wyścigu o pozycję w rankingach.
Ani kapitałowi, decydentom rynku pracy - bo nie kształtuje przydatnych z ich punktu widzenia kompetencji: przedsiębiorczości, kreatywności, elastyczności, komunikacji marketingowej, autoprezentacji.
Ani państwu - bo nie kształtuje świadomych obywateli, zaangażowanych w bieg spraw państwowych, gotowych do poświęceń na rzecz interesu publicznego.
Tak sobie trwa, siłą inercji. Trochę jak przechowalnia. A trochę jako narzędzie kompensacji (stopnie oraz miejsca w statystykach jako instrument podnoszenia ego).
Ale w gruncie rzeczy niewielu z nas ma pewność, że konwencjonalna szkoła służy czemuś naprawdę sensownemu, że jest nieodzowna człowiekowi przełomu tysiącleci...

Tomasz Tokarz

Trajektoria psa

Decydenci edukacyjni wciąż kierują się trajektoria psa, idącego po cudzych śladach. Tymczasem potrzeba tu nieco większej wyobraźni niż wnioskowanie typu: skoro dziś brakuje programistów, to nauczmy wszystkie dzieci programowania a poradzą sobie w życiu zawodowym. Problem w tym, że one wejdą na rynek pracy za 15-20 lat. Uczymy się przewidywać, nie zamykać się w przestrzeni bieżących oczekiwań...

Tomasz Tokarz

Uniformizm vs personalizm

Od setek lat w myśli pedagogicznej ścierają się ze sobą dwa paradygmaty wychowawcze.
Pierwszy, uniformizujący, wychowadzący się od Platona, zakłada, że istnieje jedna, idealna, uniwersalna matryca wychowawcza (utożsamiona z prawdą), na podstawie której winno odbywac się kształtowanie każdego ucznia. W uproszczeniu: wszyscy mają być prowadzeni w jednym kierunku, uczyć się tego samego, w ten sam sposób.
Drugi, personalistyczny, wywodzący się od Arystotelesa, zakłada, że istnieje wiele równorzędnych modeli wychowawczych. Każdy człowiek jest inny. Istnieją różne sposoby życia odpowiednie dla różnych ludzi. W konsekwencji edukacja musi być spersonalizowana, dopasowana do poszczególnych uczniów. Nie da się wymyślic, wykoncypować idealnego wzorca wychowawczego. Powstaje w wyniku eksperymentowania, doświadczania, eksploracji swiata, jest efektem wielu prób i błędów.
Któremu paradygmatowi bliższa jest współczesna szkoła?

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Kiedy zawodzimy

Kiedy zawodzimy się w naszych oczekiwaniach - mamy prawo poczuć się skrzywdzeni. Niemniej na dłuższą metę taka reakcja nie jest rozwojowa. Wtłacza nas w rolę ofiary - a tym samym odbiera siłę i odwagę ponoszenia odpowiedzialności za dokonane wybory.

Tomasz Tokarz

Tyle zrobiłem

"Tyle dla niego, dla niej zrobiłam/zrobiłem..." Poświęcanie się rzadko prowadzi do zdrowych (upodmiatawiających) relacji. Tylko deklaratywnie jest bezinteresowne. W rzeczywistosci idą za nim oczekiwania, mniej lub bardziej uświadamiane. Kiedy pozostają niezasapokojone (a najczęściej właśnie takie są) pojawia się rozczarowanie, żal, poczucie krzywdy. Z jednej toksycznej roli (wybawcy) przechodzimy w inną: ofiary, cierpiętnicy, skrzydzonej/skrzydzonego.
Zamiast się poświęcać, dawajmy ile możemy, nie tracąc siebie i nie licząc na rekompensaty...

Tomasz Tokarz

Chciałem tylko pomóc

Kiedy słyszę "ja tylko chciałem/chciałam jej/jemu pomóc" ogarnia mnie najczęściej niepokój. Sporo powikłań to efekt interwencji pochopnych wybawicieli, którzy zabierają się do ratowania bez dogłębnego rozpoznania sprawy, w dziwnym pośpiechu, jakby kierowała nimi obawa, by trudność nie rozwiązała sie sama - bez ich udziału.

Tomasz Tokarz


Brzemie białego człowieka

Niemieckie zbrodnie kolonialne to jedno. 
Ale przecież mordowali tez Brytyjczycy (powstanie Mau Mau, 50 tys. zabitych, dziesiątki tysięcy osadzonych w obozach koncentracyjnych), Francuzi (Algieria, Madagaskar, zach. Kongo) czy Belgowie.

Notabene zbrodnie belgijskie są słabo znane a przecież ofiarami polityki króla Leopolda padło w Kongu... 8-15 mln ludzi! Sam władca mawiał: "Wobec czarnych trzeba stosować metody, które wyrwą ich z naturalnego letargu i pasywności".
"Leopold II stworzył specyficzny system. Mieszkańców Konga pozbawił wolności osobistej i zmusił do katorżniczej pracy. Wprowadził system odpowiedzialności zbiorowej, a jedną z najpopularniejszych form kary było odcięcie dłoni, co w warunkach afrykańskich oznacza skazanie na śmierć głodową. Tę karę stosowano także w odniesieniu do dzieci – mówi prof. Krzysztof Kubiak. – Wygłodzenie, niewolnicza praca i wybuchy epidemii w obozach pracy kosztowały życie nawet 15 milionów ludzi"
Tak biały człowiek panował nad światem

Tomasz Tokarz

Namibia

Toczyłem niedawno dyskusję na temat nazizmu i mój dyskutant postawił tezę, że pojawienie się Hitlera było aberracją, że wykorzystał jedynie frustrację i rozpacz Niemców wywołane przegraną wojną i kryzysem gospodarczym. "Niemcy były przecież narodem filozofów, intelektualistów, o rozbudowanym systemie powszechnej edukacji, o najniższym poziomie analfabetyzmu..."

Otóż nie do końca się z tym zgadzam. Hitler nie był narzuconym z zewnątrz rewolucjonistą. Wyrósł na konkretnym podłożu. Nie był ideowym innowatorem. Jego idee nie miały w sobie nic nowatorskiego - wszystko, co głosił powstało wcześniej. Co więcej stanowiło fundament polityki i ideologii niemieckiej już przed I wojną światową. Cechował ją:
- brutalny imperializm 
- rasizm 
- antysemityzm 
- eugenika
- darwinizm społeczny
- przekonanie o wyższości Niemców i przekonanie o ich misji zbawienia świata
- idea Lebensraum
- volksizm itd.
Przykładem wdrożenia w życie tych zasad było postępowanie Niemców w Niemieckiej Afryce Południowo-zachodniej (dzisiejsza Namibia) w latach 1904-1915.
Efektem działań niemieckich na tym terytorium było wymordowanie 100 tys. Hereryjczyków - 80% całej populacji. Określano ich znajomym terminem "Ubermenschen".
W Namibii już w 1904 roku Niemcy tworzyli obozy koncentracyjne, w których umieralność sięgała 60%. Prowadzili w nich eksperymenty na ludziach.
Również tam opracowano i wprowadzono prawa rasowe zakazujące mieszania krwi, które później zmieniły się w słynne ustawy norymberskie.
Tam prowadzono także badania antropometryczne - mierzono głowy Namibijczyków, próbując wykazać ich niższość rasową. Odpowiedzialny za te badania Eugen Fisher pisał: “higiena rasowa była pierwszym krokiem w kierunku ocalenia naszego wspaniałego niemieckiego narodu”
Jak piszą historycy Olusoga i Erichsen “Wiele z tego, co się wydarzyło w Niemieckiej Afryce Południowo Zachodniej na początku XX wieku zwiastuje wydarzenia późniejsze: obozy koncentracyjne, buirokratyzację zabijania, szczegółowe rejestrowanie śmiertelności, i liczby ofiar, używanie pracy jako metody eskterminacji, transportowanie cywilów wozami bydlęcymi i zamęczanie pracą na śmierć, rasistowskich naukowców eksperymentujcych na zwłokach więźniów, uznanie jednej grupy etnicznej za niewolników, którzy nie mogą oczekiwać żadnej przyszłości”."

Tomasz Tokarz

Kara szkodzi

Moim podstawowym argumentem przeciw karze jest to, że nie służy ona rozwojowi jednostki. Nie pomaga jej stać się lepszą. Jej intencją nie jest poszerzanie swiadomości odbiorcy czy przyczynianie się do lepszego rozumienia świata. Stanowi narzędzie sprawowania władzy, instrument wymuszania posłuchu, manifest dominacji. Ma zapewnić "KARność'. Nieprzypadkowo słowo "kara" ma ten sam źródłosłów co "upoKARzać". Pochodzą od prasłowiańskiego "karati" czy "koriti" (stąd także korzyć się) czyli poniżać. Celem kary jest wywarcie presji na drugiej osobie - po to, by móc nad nią zapanować.

Kara (czyli arbitralna decyzja o charakterze represyjnym podjętą przez osobę lub instytucję, która ma nad nami władzę) z perspektywy brania odpowiedzialności za własne czyny wydaje mi się przeciwskuteczna. Dlaczego?
1. Uprzedmiotawia - kara odbiera nam podmiotowość, stajemy się obiektem cudzej decyzji, kogoś kto uznał, że ma prawo narzucać nam rozstrzygnięcia. Czujemy się w efekcie bezradni, bezwolni.
2. Upokarza - kara narzuca nam stygmat winnego/winnej a przez to wytwarza w nas poczucie wstydu, poniżenia.
3. Rodzi poczucie krzywdy - kara powoduje, że czujemy złość, gniew, frustrację; rzadko się zdarza, że arbitralna decyzja decydenta (kogoś kto często nawet nas dobrze nie zna, kto nie jest w stanie wniknąć w złożoność sytuacji) jest w naszym mniemaniu sprawiedliwa, adekwatna.
4. Wprowadza w rolę ofiary - kara powoduje uaktywnienie mechanizmów obronnych, które powodują, że wchodzimy (we własnym mniemaniu) w rolę dyskryminowanych (przez oskarżycieli i arbitrów).
5. Rodzi chęć odwetu - bywa, że pod wpływem upokorzenia związanego z karą, pojawia się w naszych głowach chęć rewanżu, myśl "ja Wam jeszcze pokażę!".
Co zamiast kar? MEDIACJE! W duchu sprawiedliwości naprawczej - nie opresyjnej


Tomasz Tokarz


Komunikacja bez przemocy

"Komunikacja bez przemocy" (NVC) stała się modna. Obserwuję jednak, że jej stosowanie sprawia trudności. Wynika to, jak sądzę, ze zbyt literalnego podejścia do jej zasad. Wtedy komunikaty istotnie sprawiają wrażenie sztucznych.

Tymczasem NVC nie polega na sztywnym trzymaniu się pewnych regułek. To naturalny sposób komunikowania się, pozbawiony przemocy, oceniania, manipulacji, etykietkowania, oparty na równoczesnym szanowaniu siebie i szanowaniu innych. Gdybym miał ująć zalecenia tej metody w kilku punktach (subiektywnie) pewnie brzmiałyby następująco.

1. Używaj komunikatu typu "ja" (czyli mów o tym co Ty czujesz w związku z sytuacją)
2. Jasno i konkretnie mów jak postrzegasz sytuację z Twojej perspektywy
3. Otwórz się na punkt widzenia drugiej strony - ma prawo postrzegać całą sprawę inaczej. 
4. Nie przypisuj innym złych intencji - skoro sami ich nie masz
5. Oddzielaj fakty od Twoich interpretacji, wyobrażeń, przekonań, projekcji
6. Rozpoznaj, jaka potrzeba kryje się za Twoimi działaniami
7. Przyjmij fakt, że potrzeby innych są takie same - ale mogą wybierać inne strategie ich realizacji 
8. Otwarcie mów, czego oczekujesz od drugiej strony
9. Zaakceptuj fakt, że ona nie ma obowiązku Ci tego dać
10. Pamiętaj, że nie jesteś narzędziem do zaspokajania cudzych potrzeb. Nie traktuj innych jak przedmiotu do realizacji Twoich

Tomasz Tokarz

Toksyczne związki

U podstaw toksycznych relacji leżą zazwyczaj niespełnione oczekiwania (a to niespełnienie wynika z braku rozpoznania potrzeb). Ludzie wchodzą w związki z różnych powodów. Ważne by miały wiedzę na temat wzajemnych intencji - by układ był czysty.

Trudność polega na tym, że intencje często są poukrywane (mniej lub bardziej świadomie). Np. wówczas gdy mówimy o partnerstwie a rzeczywistości szukamy w drugiej osobie: wybawcy, sponsora, maskotki do przytulenia czy błyskotki do obnoszenia się w towarzystwie. I próbujemy wrzucać ją w rolę, którą dla niej przewidzieliśmy. Jeśli ona jej nie akceptuje – pojawia się destrukcyjne napięcie.

Rozwiązanie wydaje się proste – wystarczy zadać sobie pytanie: „do czego jest mi potrzebna ta osoba?”. Wymaga to jednak sporej odwagi..

Tomasz Tokarz

Rozczarować

Nieprzypadkowo słowo "rozczarować" ma tak wiele wspólnego ze słowem "odczarować" (prefiksy roz- i od- mają w tym przypadku to samo znaczenie). Rozczarowanie to wyjście z pewnej iluzji - która sami sobie zbudowaliśmy. To jak dekonstrukcja osobistej fatamorgany.
Czujemy się rozczarowani, kiedy ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, kiedy nie odpowiada naszym wyobrażeniom, kiedy wychodzi poza ramy wizji, jaką sobie na jego temat wytworzyliśmy. Skąd zatem nasze pretensje? To były nasze wymagania, nasze fantazje, nasze przywidzenia. Widzieliśmy to, co chcieliśmy zobaczyć. Szukaliśmy tego, co chcieliśmy znależć. Sami rzuciliśmy na siebie urok...

"Tysiące twarzy, setki miraży 
To człowiek tworzy metamorfozy"

Tomasz Tokarz

Dziecko, które uczysz

Dziecko, które uczysz nie jest kawałkiem plasteliny do urabiania lecz wrażliwą, mądrą, czującą istotą, która ma takie same potrzeby jak Ty (szuka bezpieczeństwa, bliskości, akceptacji i przestrzeni do wyrażenia siebie). Zamiast lekceważyć ich istnienie - pomóż mu znależć sensowne strategie ich zaspokajania.

Tomasz Tokarz

niedziela, 28 maja 2017

Pasja

Jednym z mitów ideologii rozwoju osobistego jest przekonanie o konieczności posiadania pasji (definiowanej jako niezwykle silne, namiętne, pochłaniające zamiłowanie do czegoś). Słowo to odmieniane jest na wszystkie przypadki. Zalezienie pasji traktowane jest jako warunek sukcesu. Życie z pasją opisywane jest jako wartościowsze.
Według mnie pasja jest mocno przereklamowana. Nie tylko nie jest kluczem do powodzenia. Jest w niej również coś niepokojąco ograniczającego. Kojarzy mi się z hermetycznością. Z zamykaniem na złożoność świata. Na inne doswiadczenia i interpretacje.
Interesują mnie dziesiątki rzeczy. Rezygnacja z rozlicznych zainteresowań i zawężenie się do jednej wydaje mi się nieco zubażające.
Nieprzypadkowo słowo pasja pochodzi o łacińskiego "pati", czy cierpieć. Passio to ciepienie, męka. Ale także silny gniew, furia. W każdym razie wiąże się z bólem. Pasja to namiętność, która szarpie i rani. Pasjonat (według słownikowej defincji) to gwałtownik, raptus, człowiek, który nie panuje nad emocjami, który nie kontroluje swoich fascynacji, który jest niewolnikiem własnych namiętności.
Co zatem z określeniem: "nauczyciel z pasją". Często pojawia się w dyskursie edukacyjnym. Czy rzeczywiście to właśnie pasja jest tym, co najcennniejsze w kształceniu? Nie sądzę. Nie zauważyłem, by przekładała się automatycznie na jakość nauczania. Spotykałem na swojej drodze edukatorów zafascynowanych jakimś wąskim wycinkiem wiedzy. Porwanych przez swe fiksacje. Kończyło się to najczęściej przymuszaniem uczniów do podzielania zachwytu nauczyciela ("Co? Tego nie wiecie? Jak można tego nie wiedzieć?").
Nie oczekuję od nauczyciela posiadania pasji. Wystarczy mi, by dysponował adekwatną wiedzą, lubił i szanował dzieci oraz portafił się z nimi komunikować, umiał do nich dotrzeć. Wolę otwartość, ciekawość, elastyczność i twórczość. Nauczyciel ciekawy uczniów, otwarty na ich potrzeby, elastycznie reagujący na zmieniające się okoliczności oraz kreatywnie podchodzący do rzeczywistości wydaje mi się bardziej atrakcyjny dydaktycznie niż nauczyciel z pasją.

Tomasz Tokarz

Automatyzacja

W trakcie dyskusji na tematy edukacyjne często słyszę tezę, która brzmi mniej więcej tak: "nie każde dziecko potrzebuje swobody i kreatywności, większość zawodów polega na mechanicznym wykonywaniu poleceń - dlatego ważnym zadaniem szkoły jest wdrożenie uczniów do dyscypliny. Ktoś przecież będzie musiał zamiatać ulice, obsługiwać kasy czy wypełniać dokumenty".

Problem w tym, że tak nie będzie. Wiele analiz wskazuje, że w ciągu 25 lat zniknie 40-50% obecnych zawodów. Zatrudnieni w nich ludzie zostaną zastapieni przez maszyny. Zagróżone są przede wszystkim te stanowiska, które wymagaja niskich lub średnich kompetencji powiązanych z rutynowym, potwarzalnym wykonywaniem mało skomplikowanych czynności. Z powodzeniem poradzą sobie z nimi roboty.

W takich okolicznościach postawienie na autonomię, samookreślenie czy realną przedsiębiorczość nie jest fanaberią edukacyjną - jest koniecznością, umożliwiającą młodym przetrwanie na rynku pracy.

Tomasz Tokarz

Podzielić wpływem

Jeśli oczekujemy od innych większej odpowiedzialności musimy się z nimi podzielić wpływem. Ludzie nie czują się odpowiedzialni za coś, czego nie współtworzą...

Tomasz Tokarz

Tolerancja

Tolerancja to, w gruncie rzeczy, umiejętność dostrzeżenia, że inni ludzie mają takie same potrzeby jak my, choć wybierają czasem zupełnie inne strategie ich zaspokajania.

Tomasz Tokarz

środa, 24 maja 2017

Wychowanie bez stresu?

Pojęcie "wychowanie bezstresowe" nie ma charakteru naukowego, niemniej na tyle mocno weszło do języka potocznego, że warto poświęcić mu trochę uwagi. Upraszczając, jest to taki model relacji między wychowawcą a wychowankiem, w którym ten pierwszy intencjonalnie próbuje wyeliminować lub znacząco ograniczyć stres w procesie rozwojowym tego drugiego. Stres jest tu postrzegany jako zjawisko negatywne, które paraliżuje działania człowieka a w konsekwencji ogranicza jego rozwój.

Problem polega na tym, że stres tylko w pewnym stopniu ma charakter obiektywny. Najkrócej pisząc, stres to określona relacja między osobą a otoczeniem, powodująca stan napięcia i wytrącająca ją z emocjonalnej równowagi (homeostazy). Oczywiście można wyróżnić czynniki bardziej stresogenne, jednak osobnicza reakcja na nie jest subiektywna. Pewne sytuacje niektórych stresują bardziej, innych mniej. Dla jednego ucznia klasówka może być traumatycznym przeżyciem, dla innego - inspirującym wyzwaniem, a dla kolejnego - mało znaczącym wydarzeniem. Stąd inny poziom napięcia.

W konsekwencji wyeliminowanie stresu jest na dłuższą metę niemożliwe. Jest także niefunkcjonalne - chyba, że jako cel edukacyjny zakładamy osiągnięcie stanu niereaktywności, apatii (apatheia - beznamiętność) czy ataraksji.

Stres nie jest sam w sobie ani dobry ani zły. Może dodawać kopa lub rzucić na ziemię. Wytrącenie z homeostazy bywa ożywcze i rozwojowe, jednak może okazać się destrukcyjne. . Szczególnie, gdy trwa zbyt długo.

Wszystko zależy od umiejętności świadomego zarządzania relacją między naszym organizmem a otoczeniem. Na tym polega odpowiedzialność wychowawcy. Powinien wspierać wychowawanka w radzeniu sobie ze stresem. Pomagać mu w wyciąganiu wzmacniających refleksji. Towarzyszyc w zmaganiu się z wyzwaniami, jakie stawia przed nim świat.

Nie ma być likwidatorem stresu ani jego katalizatorem - lecz przewodnikiem relacji młodego człowieka z otaczającym go światem.

Tomasz Tokarz

5,8 a wiedza

"W szkole miałam srednią 5,8. Piątki miałam tylko z WF i muzyki, mówi jedna z posłanek". Po czym nie potrafi odpowiedzieć na trzy proste pytania z tzw. wiedzy ogólnej (kto namalował Panoramę Racławicką, kto był pierwszym królem Polski oraz kto był bohaterem "Przedwiośnia").

Przecież miała faktografię w szkole. Przecież czytała te wszystkie lektury. PRzecież na maturze miała z 90%. Przecież wkuwała materiał. I co z tego? Nie piszę tego, by się nabijać z posłanki. Większość absolwentów szybko zapomina fakty, których się uczyło. Bo oderwane są od ich emocji i codziennych doswiadczeń. Nic nie pomoże większy nacisk i więcej przemocy, jak chcą niektórzy. Po prostu nasze mózgi szybko wypierają informacje, których przydatności nie potrafią sobie wyobrazić. Chodzimy od szkoły 16 tysięcy godzin. Czy tego czasu nie można wykorzystać efektywniej?

Tomasz Tokarz

Za mała patelnia

Na początek anegdota. Pewna kobieta zawsze obcinała brzegi z kawałka mięsa, zanim włożyła je na patelnię. Obserwujący to przez szereg lat mąż zapytał ją w końcu: "Dlaczego to robisz?" Jej odpowiedź brzmiała: "Bo moja matka tak robiła".
Pytanie męża zaniepokoiło jednak kobietę, przy najbliższej okazji zapytała więc matkę: "Dlaczego zawsze obcinasz brzegi z kawałka mięsa zanim włożysz go na patelnie?" Odpowiedź brzmiała: "Bo moja matka miała taki zwyczaj"
W końcu kobieta zdała to pytanie swojej babce, na co ta orzekła: "Robiłam tak bo miałam za małą patelnię".

Rytualizm to gorliwe zaangażowanie w podtrzymywanie określonych rytuałów, schematów, norm - bez świadomości sensu realizowanych działań, w oderwaniu od celu, jakim służą. To kopiowanie pewnych modeli (stworzonych w określonym miejscu i czasie, dla zaspokajania bieżących potrzeb) - bez refleksji nad ich aktualną funkcjonalnością.

Jednym z przykładów jest szkoła masowa. Wymyślona została na początku XIX wieku na potrzeby epoki industrialnej, w kształcie, który dwiescie lat temu wydawał się sensowny. I rzeczywiście - odegrała wówczas ważną rolę, Jednak dziś trwa już głównie dlatego, bo... moja matka tak robiła.

Przetrwanie określonego wzoru ma świadczyć o jego sensowności. Ale może zachował się jedynie dlatego, że jesteśmy zamknięci na inne rozwiązania. I przykrawamy wciąż mięso - dopasowując je do niestniejących ram.

Tomasz Tokarz

Czarne lustro

Polecam serial "Black Mirror" ("Czarne lustro"). Utrzymany jest w konwencji SF, jednak ukazane w nim pułapki (lub szanse) technologii, to tylko pretekst do refleksji nad kondycją współczesnego człowieka, nad jego pragnieniami i nad strategiami, jakie wybiera, by je zaspokoić. Te wszystkie gadżety, medialne wynalazki, to przecież jedynie nowe narzędzia realizacji uniwersalnych ludzkich potrzeb: bezpieczeństwa, uznania, szacunku, wyrażenia siebie, przygody, miłości. Czy przybliżają nas do ich? Czy stajemy się dzięki nim szcześliwi, bardziej spełnieni, szlachetniejsi? Czy rzeczywiście było nam lepiej bez nich? A może one nic nie modyfikują? Może natura człowieka nie zmienia się przez wieki - uzyskuje jedynie inne formy do ujawniania się?

Serial stawia pytania. Unika (szczególnie w dwóch pierwszych sezonach) jednoznacznych odpowiedzi. Jestem pewien, że na podstawie "Czarnego lustra" można zrobić fantastyczne, mądre lekcje wychowawcze, trafiające do młodych ludzi, bo dotykające kwestii, z którymi sami się zmagają. Zróbmy je zatem...

Tomasz Tokarz


Lekcje polskiego

Moje najlepsze wspomnienia z liceum to lekcje polskiego, spędzane na długich rozmowach. Nie tylko o ważnych książkach - choć to one były zazwyczaj inspiracją do snucia opowieści. Tego mi chyba najbardziej brakuje we wspólczesnej szkole średniej. Swobodnych dyskusji, konwersacji o ważnych sprawach, o wojnie, pokoju, miłości, nienawiści, życiu i umieraniu. Niekrępowanej wymiany opinii i intepretacji. Nie ma na to czasu. Jest absurdalny wyścig o punkty i procenty. Jest presja na realizację programu. Jest nacisk na wyniki w rankingach. Jak długo jeszcze damy się tak wkręcać?...

Tomasz Tokarz

Empatia a otwartość

Empatia to słowo ostatnio bardzo popularne. Przyznam, że dla mnie jednak nieco niejasne. Akceptuję fakt, że różni ludzie mogą czuć określone rzeczy, niezależnie od tego, czy ich emocje (i reakcje na emocje) są z mojej perspektywy racjonalne. Mają do tego pełne prawo. Staram się ich nie oceniać, ani nie osądzać. Przyjmować ich takimi, jakimi są w danej chwili. Czy to jednak czyni mnie empatycznym? Ja tylko (czy aż) z szacunkiem otwieram się na cudzą niepowtarzalność

Tomasz Tokarz

Skrypty życiowe

Według Erica Berne'a każdy/a z nas nosi w sobie tzw. skrypt życiowy. To intydentyfikujący kod, który nam wprowadzono w okresie dzieciństwa i dojrzewania. Za pomocą szeregu komunikatów, przekazów, słów i gestów. Przykładowo:
- "świat jest niezpieczny - nie wychylaj się"/"świat jest pełen szans - warto podjąć ryzyko", 
- "jesteś beznadziejny - wciąż mnie zawodzisz"/"jesteś wspaniały - pomogę Ci"
- "wszyscy bogaci to oszuści"/"pieniadze leżą na ziemi - wystarczy się schylić".

Skrypt stanowi podstawowe źródło naszej samooceny. Określa naszą tożsamość. Odpowiada za to, co o sobie myślilmy, jak postrzegamy nasze miejsce w świecie, jak intepretujemy zachowania innych. Im mocniej jest zakorzeniony, tym trudniej go zrekonstruwać. Może nas ustrzydlać lub wgniatać w glebę, być katapultą do rozwoju lub przytłaczającym balastem...
A jaki jest Twój skrypt?

Tomasz Tokarz

Algorytmy

Media społecznościowe miały nas otworzyć na odmienne dyskursy. Miały umożliwić dostęp do różnorodnych perspektyw i punktów widzenia. A tym samym usprawnić dialog. Zapewnić realną wymianę postrzeżeń. Czy tak się stało? Nie zawsze. Coraz częściej powodują sytuację odwrotną - zamykają nas w mikroświatach.

Filter bubble to rodzaj bańki informacyjnej. Stworzone pod nas uniwersum, wypełniane przez treści, z którymi się utożsamiamy, dostarczane przez ludzi, których lubimy. Za jego kształt odpowiedzialny jest algorytm (funkcjonujący m.in. na facebooku), dobierający spersonalizowane przekazy na podstawie naszej aktywności w sieci.

Taka praktyka zamyka nas w określonym środowisku. Dane i intepretacje, które w nim otrzymujemy wzmacniają nasze zakorzenienie ideowe. Pozbawiają nas równocześnie dostepu do innych obrazów rzeczywistości. Prowadzi to do powstawania plemion światopoglądowych - oderwanych od innych plemion.

Nie chodzi tu o świadomą decyzję zawieszenia kontkatu z myślącymi inaczej. Po prostu przestajemy sobie zdawać sprawę z ich istnienia. Maszyny decydują za nas - nie tylko o tym, co mamy myśleć o przedstawicielach innych klanów - ale o tym, czy w ogóle ich dostrzeżemy.

Tomasz Tokarz

Odpuszczenie

Odpuszczenie wymaga często więcej odwagi i siły niż kontynuowanie walki. Nie jest tożsame z ucieczką, poddaniem się czy rezygnacją. Nie oznacza, że przestało nam zależeć. To po prostu przerwanie walki, która niszczy. Nas i innych...

Tomasz Tokarz


Jak bardzo...

Jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni za innych?
Za ich uczucia, myśli, 
Działania i niedziałania
Myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem.
Dlaczego w ogóle mamy być odpowiedzialni?
Dlaczego mielibyśmy nie być?
Może wszyscy jesteśmy winni.
Może wszyscy jesteśmy niewinni.
Dlaczego staramy się usprawiedliwiać?
Dlaczego mielibyśmy tego nie robić?

Tomasz Tokarz

Dekalog motywacji

Jak zwiększyć motywację uczniów? Dziesieć rad/nierad :)
Uczeń jest bardziej zmotywowany gdy: 
1.uwzględnia się jego potrzeby i zainteresowania 
2. ma możliwość realizowania własnych pomysłów 
3. cel zadania jest dla niego jasny i zrozumiały (wie po co coś robi)
4. bierze udział w planowaniu i podejmowaniu decyzji (czuje, że coś od niego zależy)
5. robi to, co lubi, co sprawia mu satysfakcję
6. ma poczucie bezpieczeństwa (wie, że otrzyma wsparcie i nie będzie karany za błędy)
7. jest zauważany i doceniany
8. ma poczucie przydatności tego, czego się uczy (daje mu to poczucie sensu)
9. uczeniu się towarzyszą pozytywne emocje
10. nie zauważa tego, że się uczy (uczenie staje się przygodą)

Tomasz Tokarz

Karać

Słowo "karać" pochodzi od prasłowiańskiego "karat'", co znaczyło "upoKARzać, poniżać, lżyć". Kara to przede wszystkim forma upokorzenia drugiej osoby, a przez to - skłonienia jej do posłuszeństwa. To manifestacja władzy, jaką nad nią mamy.

Tomasz Tokarz

Niefektywność

Przeglądam zadania maturalne z języka polskiego. Są nawet ciekawie skonstruowane, widać, że ktoś się starał je układając. Tylko nie opuszcza mnie myśl - czemu to właściwie służy? Co sprawdza matura w takim kształcie? Jak musi wyglądać proces przygotowania do niej? Czy nie mamy do czynienia ze zwykłą stratą energii?
Nie ma niczego bardziej niefektywnego, jak bardzo efektywne robienie rzeczy, które w ogóle nie powinny być robione...

Tomasz Tokarz

Litość

"Litość". Ciekawa jest historia tego słowa. Pochodzi od prasłowiańskiego przymiotnika "ľutъ" czyli... srogi, surowy, okrutny, dziki, wściekły (stąd m.in. nazwa drugiego miesiąca w roku, luty czyli srogi, zimny). Występował w wyrażeniach "luto mi jest" - jest mi okrutnie, wściekle czyli coś mi sprawia ból cierpienie. Od przymiotnika "ľutъ" wziął się rzeczownik "ľutostь" (por. ros. ljutosť) - surowość, srogość, wściekłość. 

Czuć litość pierwotnie znaczyło zarówno: "czuć złość, wściekłość", jak i "czuć boleść, cierpienie". Dopiero później litość nabrała znaczenia związanego z żalem ("lito mi go" - "żal mi go", "litować się nad kimś" - "żałować go"), niemniej coś z pierwotnego charakteru w niej zostało. "Litować się" znaczy postrzegać czyjąś sytuację jako rozpaczliwą, żałosną, pełną bólu i cierpienia. 

Tomasz Tokarz

Martwić...

Uzupełniając - czy wiecie, że słowo martwić znaczyło kiedyś po prostu "czynić martwym, pozbawiać życia, uśmiercać". Taka jest jego etymologia (praind. "mar" - umierać). Martwiąc się o innych pozbawiamy ich energii, wysysamy z nich moc, odmawiamy im ożywczej siły. Powodujemy, że popadają w marazm (gr. MARasmos - więdniecie, usychanie).
Porównajmy:
martwić: stpol. (XV-XVI w.) ‘czynić martwym, uśmiercać’; (por. czes. mrtvit ‘czynić martwym’, ros. mertviť ‘pozbawiać życia, gubić’, słoweń. mrtviti ‘czynić martwym, osłabiać) < psłow. *mŕtviti ‘czynić martwym, powodować zdrętwienie’– czasownik odprzymiotnikowy od psłow. *mŕtvъ

Tomasz Tokarz

środa, 3 maja 2017

Bądź mężczyzną

"Bądź mężczyzną" - ilu z nas słyszało taki komunikat. Kryje się za nim zazwyczaj przesłanie: "nie płacz", "nie okazuj strachu", "nie mów o tym, co Cię boli", "nie pokazuj słabości", "nie przyznawaj się, że się wahasz". Innymi słowy: Graj rolę twardego cwaniaka. Załóż maskę zimnego obserwatora. Bądź jak kamień.

Problem w tym, że to nie działa. Bo kamuflowane i ukrywane emocje nie znikną. Przykrywane wątpliwości, lęki, rozterki nie wyparują. Nieważne ile tapety położysz na twarz.
Małego chłopca, poranionego, przestraszonego, skrzywdzonego - który jest w większości z nas - można ustawić do kąta i zakryć kotarą. Tylko po co? Myślicie, że go nie widać?

Niczego nie zmienimy udając kogoś innego niż jesteśmy. Warto zatem komunikatowi "bądź mężczyzną", nadać znaczenie następujące: "przestań uciekać przed sobą", "miej odwagę zmierzyć się ze swoimi emocjami", "nie wstydź się ich", "znajdź siłę by je rozpoznać", "wykorzystaj je - by stać się lepszym człowiekiem, dla innych a przede wszystkim - dla samego siebie".

Tomasz Tokarz

Kiedy przejdziesz przez próg...

Kiedy zdecydujesz sie już przekroczyć edukacyjny próg i kiedy wejdziesz w nowy świat, okazuje się on bardzo spójny i sensowny. Trudność polega na tym, że jest on harmonijny w ramach własnego paradygmatu. Z perspektywy innych - pozostaje niezrozumiały.

Bardzo ciężko jest przekonać ludzi stojących po drugiej stronie, że nowe rozwiązania się sprawdzają. Domagają się dowodów, wyników badań, empirycznych potwierdzeń efektywności. To jednak tak nie działa.

Innowacyjnego modelu nie da się go uzasadnić za pomocą instrumentów badawczych, do których przywykliśmy. Nie podporządkowuje się kryteriom analitycznym, skonstruowanym pod inny system. To jak mówienie innymi językami.

Co więcej, racjonalizowanie nowego za pomocą starych kategorii wydaje się fałszerstwem. To sprzedawanie ludziom oferty, na którą nie są gotowi. Przyniesie nieuchronne rozczarowanie.
Jedynie co pozostaje, to zaryzykować i przejść przez mur, by przekonać się samemu, jak jest po drugiej stronie. To jednak wymaga dużo odwagi i siły. A przede wszystkim wiary i zaufania... przede wszystkim do samego/samej siebie

Tomasz Tokarz

Brak zaufania

Gdybym miał podać jeden czynnik blokujący sensowne zmiany w obszarze edukacji to byłby nim... brak zaufania. Powszechny, dojmujący, paraliżujący brak wzajemnego zaufania. Między władzą a obywatelami, rodzicami i dziećmi, dyrektorami i nauczycielami... A gdy ludzie sobie nie ufają, opierają relacje na władzy, manipulacji i strachu.

Tomasz Tokarz

Dekalog nauczyciela

1. Pamiętaj, że szkoła jest dla ucznia – nie uczeń dla szkoły
2. Uczeń jest człowiekiem – traktuj go jak autonomiczną osobę, nie materiał do obróbki 
3. Nie oceniaj zbyt ochoczo – bo sam oceniony będziesz. 
4. Bądź wyrozumiały. Każdy ma prawo do błędów – to naturalne elementy procesu uczenia się
5. Nie traktuj szkoły jako narzędzia kompensacji marzeń o władzy – od tego są gry strategiczne 
6. Motywuj postawą, wiedzą i zaangażowaniem – nie karami i nagrodami. 
7. Każdy uczeń jest inny. Doceniaj autorskie, kreatywne rozwiązania
8. Buduj poczucie bezpieczeństwa, nie zagrożenia – strach nie sprzyja efektywnemu uczeniu się
9. Skup się na mocnych stronach uczniów – nie na ich deficytach. 
10. Pokaż uczniom, że ich lubisz i szanujesz. Jeśli ich nie lubisz, ani nie szanujesz – poszukaj sobie innej pracy

Tomasz Tokarz



Refleksyjni

Refleksyjni ludzie noszą w sobie smutek 
Przebija się przez oczy
Pomimo uśmiechu
Czuć od nich melancholią..
Jakby wciągała ich własna głębia
Jakby tonęli we własnym wnętrznu
Jakby dusiła ich własna otwartość

Tomasz Tokarz

Informacja zwrotna

Czym się różni sensowna informacja zwrotna od oceny?
- przekazywana jest na życzenie odbiorcy
- dotyczy konkretnych działań (opinia typu: "było super" nic nie mówi)
- oparta jest na bezpośrednio zaobserwowanych zdarzeniach
- nie zawiera wartościowania (nie mówimy czy było dobrze czy źle, tylko które elementy nam odpowiadały)
- formułowana jest w formie komunikatu "ja" 
- traktowana jest jako zapis subiektywnego odbioru sytuacji przez nadawcę
- traktowana jest jako informacja, którą adresat może przyjąć lub nie

Staram się, by udzielana przeze mnie IZ składała się z trzech elementów:
a) Co mi się podobało, które elementy (warsztatu, wykładu, prezentacji itd.) odpowiedziały na moje potrzeby
b) Czego mi zabrakło, czego z mojej perspektywy powinno być więcej
c) Co najważniejszego wynoszę z tego spotkania

O taką IZ proszę także uczestników moich warsztatów czy zajęć. 
I sam decyduję, czy ją przyjmę czy odrzucę.
Taki sposób komunikacji eliminuje z procesu uczenia się aspekt władzy. Edukacja staje się wymianą dwóch podmiotów.

Tomasz Tokarz

sobota, 29 kwietnia 2017

Metoda ośrodków

Poszukując alternatyw dla systemu klasowo-lekcyjnego warto zwrócić uwagę na model organizacji uczenia się charakterystyczny dla metody ośrodków. Jej prekurosorem był belgijski lekarz, Ovide Declory. Zamiast przedmiotów wprowadził on dzienne ośrodki pracy, zorganizowane wokół określonego zagadnienia (składają się one następnie na ośrodki tygodniowe, a te na semestralne).

Dzienny ośrodek pracy podzielony jest na 5 etapów:
- Zajęcia wstępne (przygotowanie dziecka do dnia pracy, wytworzenie zainteresowania tematem, rozbudzenie aktywności)
- Zajęcia obserwacyjne (samodzielne zbieranie przez uczniów informacji poprzez eksplorację środowiska przyrodniczo-społecznego)
- Zajęcia kojarzeniowe (przetwarzanie uzyskanych informacji, weryfikowanie ich i systematyzowanie - pod kierunkiem nauczyciela)
- Zajęcia ekspresyjne (twórcze wyrażanie się uczniów - w wybranej przez nich formie, wykorzystujące zdobytą wiedzę)
- Zajęcia końcowe (podsumowanie pracy w danym dniu, zebranie wniosków, udzielenie informacji zwrotnej, uporządkowanie miejsca pracy)

Taki proces uczenia przypomina postępowanie człowieka w życiu: obserwacja - przetwarzanie danych - wykorzystywanie ich w twórczym działaniu. Wydaje się dużo bardziej naturalny niż obecny.

Tomasz Tokarz