niedziela, 29 maja 2016

Tworzymy się dzięki innym

W potocznych ujęciach przeciwstawiane są sobie dwa wyobrażenia rozwoju osobistego. Z jednej strony obecna jest mocno koncepcja połówek (sięgająca Arystofanesa), postrzegająca człowieka jako niepełnego, który dla osiągnięcia ostatecznej formy musi odnaleźć zaginioną bratnią/siostrzaną duszę. Z drugiej mamy wizję człowieka jako istoty integralnej, która ma budować się sama z siebie, czerpiąc jedynie z wewnętrznych zasobów. 

A może obie są adekwatne - w jakimś sensie... To, że tworzymy nasze ja samodzielnie nie znaczy, że mamy nie korzystać z zewnętrznych uzupełnień. T
o że jest w nas wszystko czego potrzebujemy, nie jest równoznaczne z uznaniem introspekcji jako jedynej drogi do uzyskania świadomości. Przeciwnie – kontakt z drugim człowiekiem jest w tym procesie konieczny.


Często przecież mamy wrażenie wewnętrznego braku. Tak jakby zagubiły się jakieś elementy nas samych. Może nasza misja życiowa polega właśnie na ich odnalezieniu. Spotykając się z innymi ludźmi stopniowo je odzyskujemy. Dzięki rozmowom, dyskusjom, wymianom myśli, poznawaniu perspektywy drugiej osoby - dostrzegamy wyraźniej to, czego nam brakuje. To co rezonuje z naszymi pustkami. To pomaga nam wypełnić nasze dziury, uszczelnić pęknięcia. Kształtujemy się na nowo. 

Ważne jednak, by cudzy udział traktować bardziej jako źródło inspiracji niż złoże do eksploatacji.  Aby biorąc od innych to, co nasze - nie zostawić po sobie wyrw i ran.

Tomasz Tokarz

sobota, 28 maja 2016

Coaching a filozofia


Coaching to właściwie nic innego jak filozofia praktyczna. Zasadnicze pytania jakie się stawia w trakcie pracy z klientem: "dokąd zmierzasz?", "jak możesz to osiągnąć?", "kim jesteś dzisiaj?", "skąd i z czym przychodzisz?", "w jakim sposób to, co masz może Ci pomóc w osiągnięciu tego, co zamierzasz?" - leżały u narodzin filozofii człowieka. To z nimi konfrontował rozmówców Sokrates.

Najprecyzyjniejszą metaforą coacha jest przecież sokratejski akuszer - wspierający brzemiennego w wiedzę w jej narodzinach. Za pomocą eksplorujących, drążących, czasem prowokujących pytań. Akuszer, który nie jest źródłem ani pasem transmisyjnym prawdy lecz tylko towarzyszem w procesie dochodzenia do niej. Ściślej - odkrywania jej w samym sobie.

Tomasz Tokarz

Istniał dzięki niej...

"Istniał w pełni 
odbijając się w niej. 
Nigdy wcześniej 
nie widział siebie
tak wyraznie"

Kluczem do rozwoju jest poznanie siebie. Trudno jednak w pełni spojrzeć na siebie z boku. Mechanizmy obronne są zbyt mocne. Potrzebujemy luster. Osób, w których się odbijamy. W których możemy siebie dostrzec. Ten obraz czasem drażni. Ale może im bardziej irytuje, tym bliższy jest rzeczywistości.

Tomasz Tokarz

Wewnętrzna motywacja

Czy naprawę wierzymy, że efektywna edukacja naszych dzieci może nastąpić jedynie pod wpływem zewnętrznej, uprzedmiotawiającej stymulacji, przy użyciu kija i marchewki, gróźb i obietnic, kar i materialnych nagród?

Autentyczna motywacja, służąca rzeczywistemu rozwojowi, nie jest przecież efektem odgórnych oddziaływań – to siła wypływająca z naszego wnętrza, oparta na naszym potencjale, rozpoznaniu zasobów, talentów, mocnych stron. Wypływa z przyrodzonej gotowości do poszukiwań, eksploracji, badań, mierzenia się z wyzwaniami. Jej istotą jest naturalna chęć samorealizacji, doskonalenia się i wnoszenia pozytywnych wartości w życie innych ludzi. Potwierdzają to najnowsze badania z teorii zarządzania (Daniel Pink, Drive) i neurobiologii (Manfred Spitzer, Jak uczy się mózg).

Zatem pytanie: jak zmotywować nasze dzieci do uczenia się - jest źle postawione. Motywacja nie jest energią dostarczaną z zewnątrz. Jest tym co nosimy w sobie – wystarczy ją w sobie odkryć. Człowiek, który odnalazł swoją misję nie potrzebuje bata nad sobą, by działać.

Tomasz Tokarz

Jakich nauczycieli

Uczniowie nie potrzebują nauczycieli - surowych funkcjonariuszy publicznych, przygotowywaczy do testów, urzędników skupionych na swoim obszarze kompetencyjnym, kryjących się za maskami zadufanych i zimnych egzekutorów.

Z drugiej nie potrzebują też jednak neurotycznych, rozdygotanych fantastów, pogubionych w realiach świata, wycofanych, letnich, próbujących ratować swój wizerunek przez wchodzenie w rolę kumpli.

Kogo zatem w moim przekonaniu potrzebują? Autentycznych ludzi. Mądrych dorosłych, świadomych siebie, pełnych pasji i przekonania co, do tego, co robią. Stabilnych, z jasno określonymi zasadami ale otwartych na dialog. Idącymi własną wyrazistą drogą, ale pokazujących alternatywne ścieżki. 

Potrzebują budzących zaufanie przewodników rozwoju, czyniących świat bardziej zrozumiałym miejscem. Zapewniających uczniom (swoją postawą i działaniami) poczucie bezpieczeństwa - podstawowy fundament pod efektywne uczenie się, na którym dopiero mogą rozkwitać pasje i dokonywać się samorozwój.

Gdzie jednak takich znaleźć? 

Tomasz Tokarz

czwartek, 26 maja 2016

Nie jesteśmy maszynami

Nie jesteśmy maszynami. Kiedy pracujemy z ludźmi to ich historie nas poruszają, dotykają naszych wartości, uruchamiają wspomnienia. Czasem przypominają o naszych rozterkach czy ranach. Nie jesteśmy w stanie się całkowicie wyłączyć. Warto zatem być świadomym tych uwikłań i refleksyjnie przyglądać się sobie, by nie popaść w pułapki projekcji i pozornych analogii.

Nie skasujemy naszych doświadczeń. I nie ma sensu próbować resetu. Prawdziwą sztuką jest przekształcenie ich w zasób. By stały się bazą, która poszerza perspektywę a nie ja ogranicza, która pogłębia zrozumienie a nie je spłyca, z której można czerpać inspiracje do szukania nowych dróg a nie wyciągać jak z pudełka gotowe rozwiązania. By były użytecznym bagażem, nie balastem.

--
Inteligencja pozwala połączyć zdarzenia i idee w sensowny system, całościowy układ przyczynowo skutkowy, wewnętrznie spójny i logiczny. Mądrość pozwala dostrzec, że ten system jest tylko jednym z wielu możliwych...

Tomasz Tokarz

Esse est percipi

Esse est percipi. Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść. Jest nią obojętność. Najbardziej chyba trudne doświadczenie dotyczy bycia niezauważanym. Kiedy nikt nie dostrzega tego, że jesteśmy. Nie widzi efektów naszej pracy, owoców starań, efektów podejmowanych działań. Nawet krytyka nie działa tak destrukcyjnie jak brak jakiegokolwiek zainteresowania (wykazały to m.in. badania na uczniach prowadzone w latach 20. przez Elizabeth Hurlock).

Czasem taka obojętność jest pozorna. Jej manifestowanie nabiera wymiaru przemocowego. W kulturach pierwotnych najwyższą formą kary było wykluczenie ze wspólnoty... do ukaranego nikt nie mógł nic powiedzieć. Nie mógl odpowiedziec na powitanie, nawiazać z nim kontaktu wzrokowego, zwrócić na niego uwagę. Ekskomunikowany stawał się niewidzialny. Właściwie było to równoznaczne z emocjonalna śmiercią...
---
Dlatego ważny postulat: dajcie odczuć swoim bliskim ze ich dostrzegacie. Powiedzcie im przynajmniej raz dziennie: "Widzę Cię. Widzę, że jesteś. Widzę, ile dla mnie robisz. Dziękuję".

Tomasz Tokarz

Szczęście to dawanie

Szczęście nie jest pochodną tego, ile bierzemy. Zależy od tego, ile dajemy. Od poczucia, że nasze dawanie na sens. Ze jestesmy innym naprawde potrzebni. Im więcej możemy dawać, tym bardziej jesteśmy.

Tomasz Tokarz

niedziela, 22 maja 2016

Jednostka a wspólnota

Przeciwstawienia: dobro jednostki vs interes wspólnoty są jałowe. Nie ma mocnych, autonomicznych jednostek bez silnej, wspierającej wspólnoty. Nie ma rzeczywiście stabilnej i trwałej wspólnoty bez świadomych i wewnętrznie niezależnych jednostek.
Dobro jednostki nie zależy wyłącznie od jej indywidualnej aktywności. Realizuje się zawsze w ramach jakiejś wspólnoty, poza nią nie ma sensu.
"Potrzebujemy siebie nawzajem jako partnerów w życiu, którzy angażują się dla własnych korzyści, zaś sukces i zadowolenie innych sa koniecznym warunkiem i uzupełnieniem naszego dobra" (John Rawls)

Tomasz Tokarz

Żałoba po stracie

Każda strata (utrata kogoś, czegoś ważnego, w wyniku śmierci, rozstania czy zdrady) wymaga żałoby - przeżycia, przerobienia, przetrawienia żalu. Jej forma jest jednak sprawą indywidualną. Niektórzy potrzebują więcej czasu, inni mniej. Jedni konfrontują się z nią w milczeniu, inni wpadają w egzaltacje. Jedni wolą zmagać się w samotności, inni szukają towarzystwa. Jedni płaczą, inni zaklejają twarz uśmiechem. Nie ma tu dobrych czy złych modeli reagowania. Każdy ma własne. Warto je uszanować.

Z boku cudza strata może wydawać nam się nieistotna, banalna, zwyczajna. Ale dla konkretnej osoby może być znacząca. Odbiera ją tak, jak odbiera. Kim jesteśmy, by wartościować te odczuwania. By oceniać czyjś ból, czyjąś tęsknotę, czyjś żal. By wyznaczać adekwatne formy ich wyrażania. Kanalizować w kulturowych schematach. Cóż wiemy o tym, co dzieje się we wnętrzu drugiej osoby?

I warto mieć świadomość, że w takiej sytuacji to co nam wydaje się wsparciem (pocieszenia typu: "weź się garść", "będzie dobrze", "nie ma czego żałować ", "pół światu tego ķwiatu", "daj spokój, inni mają gorzej" a nawet "czas goi rany" ) może być odebrane przez przeżywającego jako przejaw lekceważenia straty, zbagatelizowania jej. Dlatego towarzyszenie w żałobie bywa tak trudne. Wymaga dużej uważności i otwartości na rzeczywiste potrzeby i komunikaty drugiej osoby. Iluż z nas istotnie to potrafi?

Tomasz Tokarz

Zapukać do sąsiada



Refleksja po filmie "Szwedzka teoria miłości", szczególnie po fragmencie ukazującym grupkę kontestatorów systemu, szukających bliskości w przestrzeni lasu i otoczeniu podobnych im ludzi. Myślę czasem, że bolączką alternatywnych nurtów i ruchów spolecznych bywa nadmierny sentymentalizm, prowadzący do utopizmu (czy eutopizmu). Przejawem jego jest rozdzielanie rzeczywistości na złą (od której trzeba uciec) i dobrą (którą trzeba zbudować). 

W kreowaniu idealnych modeli oczywiście nie ma niczego złego - problem jest wtedy, kiedy robione jest to w oderwaniu od realiów codzienności. Można zgromadzić grupę ludzi podobnie myślących (z klasy wyższej średniej), kupić kawałek ziemi i tam budować osady (falanstery) dla wybranych ("rozumiejących", "czujących") odcinając się od zepsutego świata (to oczywiście zamierzone uproszczenie). A można próbować działać wśród osób "innych", z odmiennym kapitałem społecznym, pełnych oporów i blokad i mozolnie konstruować mosty porozumienia. Innymi słowy - można szukać szukać człowieka w lesie, a można po prostu zapukać do drzwi sąsiada...

Tomasz Tokarz

Inwestycja w jednostki

Jedyny sensowny sposób na kształtowanie postaw wspólnotowych to inwestowanie w jednostki. Tworzenie przestrzeni, w której będą mogły się swobodnie rozwijać w oparciu o swe talenty i pasje. Ale jednocześnie takiej, ktora inspiruje do refleksji, ze osobisty rozwój jest uzależniony od dobrowolnej współpracy z innymi (różnymi od nas), od niewymuszanej wymiany wiedzy i doświadczeń.

Coz innego nam bowiem pozostaje? Odgórne naciski na młodych, by współdziałali? Przymus i propaganda zrzeszania? Nakaz solidarności? Takie działania nie stworzą przecież podłoża pod autentyczny kapitał społeczny...

Tomasz Tokarz

Wykorzystanie wiedzy

W systemie edukacyjnym w ogóle nie przeszkadza mi aspekt erudycyjny. Wiedza jest fajna. Lubie byc napelniony faktami, nasycony informacjami, znać definicje i interpretacje, łapać konteksty i nawiązania. Uważam że im więcej wiemy, tym lepiej rozumiemy świat. Jesteśmy bardziej świadomi. A przez to bardziej wolni.

Problem polega na czymś innym. Na tym, że szkoła nie umie tej wiedzy sensownie przekazać. Tak aby uczeń mógł ją powiązać ze swoimi doświadczeniami. By potrafil ją wykorzystać w praktyce. Tak, aby została w głowach na dłużej niż dzień po klasowce. By stała się zasobem, która pozwala mu lepiej rozpoznac siebie i innych. A także odnieść sukces zawodowy i finansowy.

Tomasz Tokarz

Za czym tęsknimy

Wydaje się, że tęsknimy zazwyczaj nie tyle za konkretną osobą lecz za emocjami, które przy niej przeżywalismy. Z drugiej strony, to właśnie ta osoba a nie inna je uruchamiała. Nie wystarczy zatem zastąpić ją kimś nowym (nawet podobnym), by osiągnąć toźsame efekty. Niektóre s(t)ymulatory są mocno spersonalizowane i niewymienialne na inne modele.

Tomasz Tokarz

Seksualność

Jakże mocno brakuje mi w szkołach mądrej edukacji seksualnej. Kładącej nacisk na szacunek do ciała swojego i drugiej osoby, na poszanowanie intymności. Uczącej świadomego wchodzenia w życie seksualne, określania własnych granic oraz uznawania ich u innych. Sprzyjającej refleksyjnemu wpleceniu erotyzmu we własny system wartości i umiejscowieniu na adekwatnym miejscu.

Oczywiście - szacunek dla cielesności jest pochodną szacunku do siebie jako człowieka, konsekwencją poczucia własnej wartości. Dopiero wówczas sfera seksualna stanie się obszarem rzeczywiście świadomych i autentycznych działań a nie (jak to sie niejednokrotnie zdarza) kartą przetargową, środkiem płatniczym, narzędziem szantażu emocjonalnego, realizacją obowiązku ("bo odejdzie"), sferą rywalizacji (kto pierwszy i ile razy), instrumentem pompowania ego czy kompensatorem lęków przez bliskością

A propos edukacji seksualnej... 
Podobno w tradycji wychowawczej templariuszy chłopcom pokazywano ostry miecz i różę a następnie zadawano zagadkę: kiedy miecz może przeniknąć do zalążni róży, do jej istoty, bez uszkodzenia płatków, bez jej zranienia?
No właśnie kiedy? 
Dopiero, gdy ta się całkowicie otworzy...
Ładne to takie - metaforyczne...

Tomasz Tokarz

Eksperyment deprywacyjny


Na początku XIII w. król Sycylii i Cesarz Rzymski Fryderyk II Hohenstauf postanowił przeprowadzić eksperyment społeczny (znany jako e. deprywacyjny). Rozkazał odebrać grupę dzieci matkom i wychować je w całkowitym milczeniu. Miały być jedynie karmione. Władca był ciekawy jakim językiem zaczną mówić dzieci pozbawione kontaktu z mowa innych ludzi. Nie doczekał się jednak rezultatów. Wszystkie dzieci umarły, "Nie mogły bowiem, notował jeden z kronikarz, żyć bez pieszczot, radosnych twarzy i czułych słów przybranych matek".

Bliskość innych ludzi okazuje się nie tylko kluczowa dla rozwoju intelektualnego czy emocjonalnego - warunkuje samo przeżycie.

Tomasz Tokarz

Gniewni ludzie

Oglądaliśmy na zajęciach fragment "Dwunastu gniewnych ludzi" skupiając uwagę nie tyle na samej fabule, ile na przedstawieniach postaci, na ich modelach zachowań, wzorcach działań, sposobach reagowania. Dwanaście osób - każdy inny. Inny charakter i osobowość. Inne motywacje i blokady. Feerie postaw. Zahamowania, projekcje i wyparcia. Różne poziomy empatii, otwartości, tolerancji. Agresji, zawiści, żalu. Rany po odrzuceniach. Lęki. Oblicza gniewu...

Wśród nich - lider zmiany, inspirator niestandardowych interpretacji, siewca wątpliwości, wytrącający z ugruntowanych przekonań. Wywołujący na początku irytację, gniew, złość. W modelu większościowym - skazany na klęskę. Przepadłby w każdym referendum. Jednak w przestrzeni pozwalającej na dialog i negocjacje zdolny do przeforsowania odmiennego spojrzenia na rzeczywistość. Dzięki sile słowa i umiejętności poruszenia emocji, dzięki połączeniu racjonalnej argumentacji i empatycznej zdolności wejścia w perspektywę drugiej osoby.

Naprawdę warto sobie przypomnieć ten film.

Tomasz Tokarz

poniedziałek, 16 maja 2016

Miłość i lęk

Być może tzw. związkowi biegacze (runnerzy), wciaż zmieniają przystanie, uciekają z jednej relacji w inną, przenoszą się w nowe konstelacje , bo nie usłyszeli nigdy przekonującego, szczerego i świadomego komunikatu: "Proszę zostań. Właśnie Ty - właśnie ze mną", od osoby, przy której chcieli się zatrzymać...

Być może wszystkie emocje można sprowadzić do dwóch głównych: z jednej strony lęk - z drugiej miłość. Wzajemnie sie redukuja. Tam gdzie dominuje lęk, trudno mowić o miłości. Tam gdzie jest rozkwita miłość, tam znika lęk.

Tomasz Tokarz

Neidan

Neidan, to w taoizmie wewnętrzny eliksir, napędzający do działania. To talent i przeznaczenie jednocześnie. Takie autentyczne i pełne "ja". Istota naszego życia. Jego odkrycie oraz życie adekwatnie do niego ma zapewnić spokój i harmonie. Pytanie zasadnicze zatem brzmi: czy rozpoznaliście już wasz neidan i czy macie odwagę żyć zgodnie z nim? 

Sami dla siebie jesteśmy drogą i celem. Przeznaczeniem, które musimy odnaleźć. Nasza podróż bohatera zaczyna się od refleksji nad tym, kim jesteśmy i dokąd powinniśmy zmierzać. I na niej ostatecznie się kończy.

Możesz przystosować się do świata. Zaakceptować jego reguły, wdrożyć się w schematy, wpasować w struktury. Ale możesz też przystosować świat do siebie... Ty wybierasz

Tomasz Tokarz

Zmiana nie kończy się na środku

Poznawanie siebie, swoich mocnych stron i ograniczeń, lepsze komunikowanie się, szukanie narzędzi do ekspresji itd - bez wątpienia tego rodzaju aktywność zorientowana na rozwój osobisty jest niezwykle cenna. Modyfikacja naszego podejścia do rzeczywistości może w dużym stopniu usprawnić funkcjonowanie w niej.

Niemniej przerzucanie całej odpowiedzialności na jednostki (za sukces czy karierę) może prowadzić do indywidualistycznej pułapki. Tak samo jak nie można dokonać zmiany na poziomie systemu bez wewnętrznej przemiany elementów , które go tworzą - tak samo nie da się do końca zmienić pojedynczych bytów bez odpowiedniej modyfikacji układu. Bez reform systemowych.

To że komuś nie wyszło nie jest przecież jedynie konsekwencją tego, że za mało medytował, za krótko afirmował czy niewystarczająco intensywnie wizualizował sukces. Blokować mogą go przeszkody strukturalne - będące pochodną miejsca i czasu, w jakim się znalazł. Tymczasem neoliberalizm miał jedną odpowiedz: musisz starać się bardziej. Zobacz innym się udało. Widocznie byli bardziej zdeterminowani.

Wewnętrzna przemiana jakiej doznali niewolnicy (enlightement) niekoniecznie przekładać się musi na rzeczywiste wyzwolenie (emancipation) jeśli zabraknie im narzędzi do samorealizacji (empowerment).

Wszelka zmiana zaczyna się od środka. Tak! Ale na nim się nie kończy...

Tomasz Tokarz

Multimedia szkodzą?

Obejrzałem właśnie filmik propagandowy o szkodliwości multimediów (m.in. serwisów społecznościowych). Sugerował, że są odpowiedzialne za rozpad więzi społecznych. Teza wydaje się efektem pomieszania skutku z przyczyną. Procesy powodujące atomizację są dużo wcześniejsze. Są pochodną rozwoju kultury indywidualistycznej.

Przecież to nie jest tak, że ludzie stają się bardziej samotni czy pogubieni pod wpływem częstego użytkowania komputera/smartfonu - przeciwnie: czują się samotni czy nierozumiani, dlatego przenoszą w wirtualne światy. Co ciekawe najczęściej używają tych narzędzi właśnie po to, by nawiązać kontakt z innymi, budować interakcje. Za ich pomocą szukają bliskości. I często znajdują. Są badania (całkiem liczne), wskazujące na pozytywną korelację między komunikacja interpersonalną w sieci i w realu. Social media bywają wstępem do autentycznych, głębokich przyjaźni czy związków. Dają szansę na znalezienie osób podobnie postrzegających świat i podejmowanie z nimi wspólnych przedsięwzięć.

Czy samo odłożenie komórki spowoduje, że życie byłych użytkowników nabierze wartości? Zaczną ich otaczać pozytywni, oddani, lojalni ludzie? Gdzie ich znaleźć? Czy ludzie pozbawieni dostępu do FB są dużo mniej samotni? Mają większe poczucie zrozumienia?

Czy rzeczywiście pokolenia, które nie dojrzewały w kontakcie z ICT są bardziej uspołecznione? Łatwiej przychodziło im budować głębokie , trwał erelacje ? Lepiej rozumiały złożoność związków? Mają lepsze relacje z partnerami? Nie wchodziły w toksyczne układy? Lepiej rozumieją swoje dzieci? Jak to zmierzyć?

Nie ma co idealizować świata sprzed epoki ICT. Ta dała nam narzędzia. Od nas zależy, jak je wykorzystamy.

Tomasz Tokarz

Edukacja - podróż bohatera

Chciałbym kiedyś zorganizować cały proces kształcenia wokół jednego tematu - podróż bohatera. Jej istotą byłoby uświadamianie młodemu człowiekowi, że jest autorem własnej drogi. Kimś w rodzaju gracza - ale ta gra jest realna i nazywa się życie. I od niego samego zależy dokąd dojdzie, co ze sobą weźmie w trasę, kogo dobierze za towarzyszy, jak wykorzysta posiadane zasoby, jak poradzi sobie z przeszkodami, jakie napotka.

I co najważniejsze - pokazanie że ma przed sobą ważną misję. Która sam wybierze. Która ma przynieść mu osobistą satysfakcję ale także wnieść pozytywną wartość w życie innych ludzi ("miarą sukcesu jest liczba osób, których życie stało się lepsze, dzięki temu co robisz"). I że musi się do niej dobrze przygotować. I że jego egzystencja to właściwie nic innego jak realizowanie misji poprzez codzienne działania.

Towarzyszyłyby temu ważne pytania:
- dokąd zmierzasz?
- czego potrzebujesz, by dojść tam gdzie chcesz?
- co już masz a czego ci brakuje?
- jak możesz wykorzystać to, co posiadasz?
- co możesz zrobić, by zdobyć to czego jeszcze nie masz?
- kto może Ci pomóc? W jaki sposób 
itd.

Tomasz Tokarz

Dziecko nie jest maskotką

Oczywiście dziecko może pomagać nam, w jakiś sposób, w zaspokajaniu naszych potrzeb ale to nie jest jego rola. Nie jest narzędziem, za pomocą którego mamy osiągnąć życiową satysfakcję. Nie jest zapełniaczem pustki, maskotką do przytulania, realizatorem naszych niespełnień, ładowarką energii, substytutem partnera Jest autonomiczną istotą, mającą swoją własną misję. Naszym zadaniem jest towarzyszenie mu w jej odkrywaniu i realizacji.

Tomasz Tokarz

Warto mediować

Cieszy mnie rosnąca popularność mediacji rodzinnych. Tak jakby ludzie zaczynali rozumieć, że naprawdę warto ze sobą rozmawiać. Że wspólnie wypracowany konsensus jest zawsze lepszy niż narzucone decyzje. Że zawsze opłaca się szukac tego, co łączy. Że trwałe porozumienie można osiągnąć dużo łatwiej poprzez dialog zapośredniczony przez bezstronnego mediatora - niż przez arbitralny wyrok sądu. I także to, że strony sporu najczęściej nie mają złych intencji - lecz mają trudność z komunikowaniem swoich potrzeb oraz rozpoznaniem swych lęków... a mediacja może pomóc wyrazić te pierwsze i rozbroić te drugie.

Tomasz Tokarz

Traktować jako ludzi

Liceum. Rozmowa z młodymi ludźmi o tym, co ich motywuje do działania, o pasjach, o misji, istocie uczenia się. I o ich strategiach przetrwania w szkole. O braku przelożenia treści na codzienne życie. Dużo dojrzałych refleksji. Pytanie - jak można lepiej wykorzystać przekaz szkolny dla indywidualnego rozwoju? Jak uczynić go bardziej sensownym? Co mogłoby pomóc im się lepiej uczyć? Co moze w tym kierunku zrobic kadra? I powtarzająca się odpowiedź: "wie pan co... właściwie wystarczyłoby gdyby szkoła zaczęła traktować nas jak ludzi"...

Tomasz Tokarz

Dziecięce żale i straty

Często nie doceniamy dziecięcych rozterek, trosk i strat. Wydają się nam mało znaczące, wydumane, oderwane od "poważnych" (czyli: naszych) problemów. "Nic się przecież nie stało", "nie ma się czym przejmować", "nie wymyślaj". Zdarza się, że nie dajemy dzieciom przestrzeni do wyrażenia żalu. Wartościujemy emocje według kryterium wieku. Tak jakby u tych młodszych nie potrzebowały ujścia i przeżycia.

"Bo dorosłemu nikt nie powie: 'Wynoś się', a dziecku często się tak mówi. Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze, a dziecko się maże i beczy, dorosły jest ruchliwy, dziecko wiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli, a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny..." (Janusz Korczak)

Wielu sukcesów na drodze odnajdywania w sobie wewnętrznego dziecka - pełnego energii i pasji, radości i pragnienia odkrywania, reprezentującego to, co spontaniczne, autentyczne i twórcze.

"Jeśli nie staniecie się jak dzieci..."

Tomasz Tokarz

Rozmowa bez słów

Bywa że wspaniale się nam z kimś konwersuje. Ale prawdziwą bliskość rozpoznać można w milczeniu. Kiedy fascynująca rozmowa trwa choć przestajemy używać słów.

Tomasz Tokarz

Nasze zasoby

Nasze zasoby są jak narzędzia, ukryte gdzieś głęboko w piwnicy. Mogą pomóc Ci w rozwoju. Ale możesz nie wiedzieć, że je masz. Nawet jeśli wiesz, że masz - możesz nie pamiętać, gdzie się znajdują. Nawet jeśli pamiętasz, gdzie są - możesz nie umieć ich używać, zapomniawszy do czego służą.

Wtedy może przydać się coaching. Coach będzie ci towarzyszył w wyprawie do piwnicy, by pomóc Ci - za pomocą odpowiednio dobranych pytań - uświadomić sobie, jakimi narzędziami dysponujesz, gdzie one są ukryte i w jaki sposób można je wykorzystać.

Tomasz Tokarz

środa, 11 maja 2016

Popnacjonalizm

Wydaje się, że prawica wygrywa w Polsce walkę o rząd dusz młodzieży - przynajmniej tej silnej, zwartej i gotowej. Nie tyle dzięki konsekwentnej pracy u podstaw ale adekwatnemu odczytaniu tęsknot. Dzięki umiejętności sprzedaży - haseł, alegorii, mentalnych gadżetów, memów. Kolorowe, duszoszczypatielne, pełne patosu wzory. Na koszulkach, kubkach, plakatach. Wyklęci, ślady wilcze, zdradzone, płonące miasto. Skrzydła nibyhusarskie, szczerbiec okładajacy bolszewikow, zadumana twarz Naczelnika. Wszystko przemieszane i podlane mesjanistycznym sosem.

Popukultura włada wyobraźnią młodych - także w wersji popnarodowej. Ilu z tych, którzy to kupili, rzeczywiście zna historię? Ilu ją rozumie? Czy to ważne? W symbole się wierzy, nie poddaje analizie.
Co temu ma do przeciwstawienia lewica? Co może sprzedać? Che Guevara chyba się już mocno zużył...

Tomasz Tokarz

Racjonalizacja agresji

Mówimy o starciach idei. A może chodzi zwyczajna chęć napierniczania? Dowalenia, rozwalenia, skoczenia do gardeł. By się rozładować, skompensować braki, potwierdzić ego. Nieważne w imię czego. Pięścią, słowem, wpisem.

Ale trochę głupio tak walić po mordzie dla samego walenia. Jakoś tak bez sensu atakować komentarzem dla samego atakowania. Stąd potrzeba racjonalizacji. Uzasadnień. Nie jestem zwykłym łamaczem karków, nie jestem banalnym sieciowym hejterem - jestem rycerzem, wojownikiem o sprawę, np. o Wielka Polskę (to teraz dominuje ale w różnych okresach były różne wielkie sprawy: światowa rewolucja, dyktatura proletariatu, narodowe wyzwolenie, Polska bez socjalizmu itd.).

"Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu"

Tomasz Tokarz

Cyfrowa demencja?


Od czasu do czasu w dyskursie publicznym pojawiają sie alarmistyczne głosy, podszyte grubo lękiem, ostrzegające przed cyfrową demencją, straszące atomizacją społeczną, do jakiej miała doprowadzić ekspansja multimediów. Obawy znajdują przełożenie na postulaty zakazania uczniom korzystania z sprzętu elektronicznego w szkole. W opowieściach o zagrożeniach przemieszane są fakty i mity, sensownym diagnozom towarzyszą niezwykłe uproszczenia, głębokim refleksjom - slogany i stereotypy. 

Oczywiście można szukać niebezpieczeństw ale... Nie bawmy się w hipokrytów. Przecież my dorośli też korzystamy z urządzeń multimedialnych. Trudno mi wyobrazić sobie uczenie, zdobywanie informacji, promowanie wiedzy bez ich udziału. Dla mnie laptop czy smartfon to podstawowe narzędzia pracy. Facebook - główny instrument edukacyjnego oddziaływania. Gdyby ktoś mi zakazał korzystania z tych rzeczy czułbym się niezwykle zubożony. Uwielbiam kontakt bezpośredni, rozmowę, wymianę zdań na żywo - niemniej to media społecznościowe są dla mnie dziś wstępem do ich nawiązania. Dzięki facebookowi znalazłem wiele osób dziś mi bardzo bliskich. W jaki sposób social media kastrują komunikację? Owszem - nieco ją zmieniają, ale czy istotnie na gorsze? Często ożywiają kontakty. Wiele badań pokazuje przecież, że interakcje na Facebooku korelują pozytywnie z relacjami w świecie realnym. 

Wracając do szkoły. Skoro małe urządzenie zapewnia nam dostęp do ogromnej wiedzy, niezliczonych danych, setek filmów edukacyjnych, dziesiątek opracowań, jeśli ułatwia kontakt z innymi ludźmi na całym świecie - to dlaczego z niego nie korzystać? Czemu nie dostosować go do potrzeb uczniów i celów szkoły? Czemu udawać, że ono nie istnieje? Czy zakaz spowoduje, że uczniowie automatycznie nawiążą mocne i trwałe relacje? Zaczną odnosić większe sukcesy? Lepiej przyswajać wiedzę? Niby w jaki sposób? Problemem nie jest przecież samo używanie tego rodzaju sprzętów - lecz to, w jaki sposób i do czego się je stosuje. Można robić nimi sweet focie czy grać w strzelanki a można eksplorować zasoby bibliotek lub tworzyć własne projekty naukowe. Dlaczego uczniowie nie mają robić blogów na lekcjach? Układać (za pomocą specjalnych programów) zagadek dla kolegów i koleżanek? Projektować gier edukacyjnych? 

Moja ogólnie pozytywna opinia o ICT nie znaczy, że jestem entuzjastą wprowadzania multimediów za wszelką cenę. Czasem jest to robione kompletnie bez sensu, bez wizji, bez rzeczywistego rozpoznania potrzeb. Ot kupuje się propagandowo gadżety, tablice i komputery, które potem obrastają kurzem - bo brakuje pomysłów na ich wykorzystanie. Cyfryzacja nie jest wszakże wartością samą w sobie. Samo wyposażenie klasy w laptopy nie jest żadnym kluczem do sukcesu - jeśli uczeń nie potrafi ich sensownie używać. Rozdanie smartfonów ludziom o niskim kapitale społeczno-kulturowym nie spowoduje wzrostu ich świadomości. Powiedzmy sobie jasno - żaden sprzęt nie zastąpi dobrego nauczyciela, refleksyjnego, empatycznego, rozumiejącego uczniów, otwartego na nich głosy, stojącego po ich stronie, posiadającego szerokie horyzonty. Prawdziwy rozwój odbywa się przez interakcje. Jeśli nauczyciele i uczniowie lubią i szanują się nawzajem edukacja będzie przebiegać sprawnie. W takich okolicznościach komputery czy tablety staną się jedynie przydatnym dodatkiem do fascynującej przygody z wiedzą, technicznym wsparciem na drodze do poznania siebie i otaczającego świata. 

Tomasz Tokarz

Zaczynać od zakończenia

Ciekawie jest zaczynać lekturę książki od zakończenia. Kiedy wiemy jak powieść się skończy - fabuła może bardziej wciągać. Dostrzegamy elementy, które mogą umknąć przy szybkim czytaniu. Nici, układy, powiązania, które prowadzą bohaterów do z góry przewidzianego rozwiązania. Śledzimy wypowiedzi i dialogi wiedząc, jakie będą miały konsekwencje. Uświadamiamy sobie, że niezależnie od tego, co postaci zrobią i tak nie unikną przewidzianego dla nich scenariusza.

To podobna sytuacja do tej, w której wchodzimy w związek od razu wiedząc, jak się zakończy. Niby czujemy, że nic z tego nie będzie - ale ciekawi nas sam proces prowadzący do finału. Co tym razem nie wyjdzie, co nie zagra, co zablokuje relacje mimo pozornie udanego początku. Taka analiza może być bardzo pouczająca. Za każdym razem wynosimy z lektury coś nowego.

Tomasz Tokarz

niedziela, 8 maja 2016

Literackie pułapki indywidualizmu

Odnośnie debaty o pułapkach indywidualizmu... Zorientowałem się, że wszystkie trzy moje lubione lektury z czasu liceum było opowieściami o skrajnych indywidualistach, którzy nie mieścili się w istniejącym modelu kulturowym i społecznym. Podjęli z nim walkę i przegrali.

Raskolnikow, zapłodniony ideami nadczłowieka działającego poza dobrem i złem, niosącego światu nowe zbawienie a w związku z tym niekrępowanego konwenansami chrześcijańskiej moralności, miota się i upada przytłoczony własną słabością. Rodzi się na nowo dzięki Ewangelii, wyrzekając się marzeń o niezależności.

Martin Eden, równie mocno zauroczony nietzscheańską wizją rycerza na białym koniu, mocnego, odważnego, samo stanowiącego o sobie, wojownika rozbijającego w puch skarlały świat kapitalizmu, obalającego bastiony drobnomieszczańskiej mentalności ale także stawiającego opór rosnącemu w siłę socjalizmowi, popełnia na końcu samobójstwo świadomy nieodwracalności procesów społecznych, które budziły w nim niepokój.
Klęskę ponosi także Winston Smith, próbujący zachować siebie w realiach totalitarnego systemu, szukający resztek autonomii w miłości i pamiątkach przeszłości, podejmujący bunt w imię prawa do głoszenia, że dwa plus dwa równa się cztery. Okazuje się, że nawet jego rebelia była wpisana w logikę systemu. Wraca jako trybik, kochający Wielkiego Brata i wyrzekający się tego, co było osnową jego snu o wolności.

"Jednostka - zerem, jednostka - bzdurą,
sama - nie ruszy pięciocalowej kłody,
choćby i wielką była figurą,
cóż dopiero podnieść dom pięciopiętrowy".

Tomasz Tokarz

Miłość a fizyka

Miłość jest jak światło, ma naturę korpuskularno-falową. Z jednej strony można próbować ją opisać jako uczucie złożone ze zbioru cząstek/korpuskuł (tj. wzajemne zaufanie, akceptacja, radość bycia razem, odpowiedzialność, namiętność, intymność), których obecność jest konieczna dla jej zaistnienia. 

Z drugiej - jest emocją nieredukowalną do pojedynczych elementów, nierozkładalną, niepodatną na analizę czynnikową. Po prostu jest, jaka jest (czasem nieokreślona, zaskakująca, wielokształtna) i ciężko ją zrozumieć przez logiczny rozbiór.

***
Po latach w związku miłość jest jak kot Schroedingera: trudno powiedzieć czy jeszcze żyje czy juz jest martwa. Dopiero ingerencja osoby z zewnątrz pozwala to stwierdzić. Otwiera puszkę, w której kisi się para i mówi: sprawdzam...

Tomasz Tokarz

O demokracji


Słowem "demokracja" licytują się obecnie niemal wszystkie siły polityczne. Warto zatem ujednoznacznić ten termin.

Otóż wbrew niektórym ujęciom demokracja to nie są rządy większości (to może być najwyżej ochlokracja). Nie są to także oczywiście autorytarne rządy wybranej grupy która się arbitralnie powołuje na wolę swojego elektoratu. Sednem demokracji (dosłownie: rządy ludu) jest przeniesienie ciężaru władzy na ogół obywateli.

Demokracja to taki model organizacji społeczeństwa, który zapewnia każdemu każdemu możliwość współdecydowania o sprawach wspólnoty, do której należy. Rozwój demokracji polega na stopniowym poszerzaniu przestrzeni rzeczywistego sprawstwa. Im więcej wpływu zwykłych obywateli na funkcjonowanie państwa tym więcej demokracji. Nie wystarczy tu zatem arytmetyczna większość (która narzuca mniejszości swoje rozwiązania) - chodzi o stworzenie takich procedur, które dałyby każdemu możliwość wypowiedzenia się. Istotą demokracji jest permanentny dialog, wymiana opinii, ciągłe negocjacje służące znalezieniu konsensusu między sprzecznymi interesami.

Tomasz Tokarz

Wolność jako pomost

Wolność (możność dokonania świadomego wyboru) jest dla mnie wartością szczególnie ważną. Nigdy jednak nie traktowałem jej jako celu samego w sobie. Być wolnym dla samego bycia wolnym – wydaje mi się jałowe.

Wolność, tak jak ją rozumiem, może się realizować jedynie we wspólnocie, w kontakcie z innymi ludźmi, w bliskości. Jest tylko pomostem do bardziej świadomego i pełnego życia. Do budowy autentycznych relacji, opartych na szczerej woli - nie na wdrukowanym przymusie bycia razem. Na autentycznej chęci, wypływającej z rozpoznania potrzeb – nie na uzależnieniu (emocjonalnym, psychicznym, materialnym).

Innymi słowy - aby móc ograniczyć naszą wolność, musimy wcześniej jej zdobyć. Musimy stać się niezależni, aby móc osiągnąć współzależność. Potrzebujemy być wolni, by móc się z kimś związać.

Tomasz Tokarz

Pragmatyzm coachingu

"Rozpocznij tam, gdzie jesteś. Wykorzystaj, co masz. Zrób, co możesz" (Artur Ashe).

Coaching to jedna z najmniej inwazyjnych, roszczeniowych czy pretensjonalnych metod towarzyszenia drugiej osobie w rozwoju. 
Cele w coachingu są proste, realne i mierzalne, dostosowane do coachee, wypływające z adekwatnego rozpoznania jego możliwości, rozłożone na konkretny czas. Nie ma tu mamienia świetlaną wizją przyszłością. Jest konkret, cel, narzędzia, techniki. I mocno pragmatyczne traktowanie rzeczywistości. Mądry, refleksyjny coach nie opowiada przecież klientowi banałów w stylu: "możesz wszystko" czy "osiągniesz cokolwiek, jeśli tylko się postarasz".

W coachingu nie ma wiele miejsca na bezproduktywne narzekania, na wielogodzinne utyskiwania na zniszczoną przeszłość, na rozdrapywanie ran, szukanie winnych. Na niekończące się analizy deficytów. Nie pracuje się tu na słabościach lecz na mocnych stronach. Jest jasno wytyczony cel i poszukiwania rozwiązań w teraźniejszości. Jest skupienie na talentach, potencjale, zasobach. Jeśli coach sięga do przeszłości, to po to, by poszukać z klientem tego, co dobre i pozytywne, co może stanowić sensowną podwalinę do lepszego zrozumienia siebie.

Sednem coachingu jest wyraziste przekonanie, że każdy jest najlepszym ekspertem od samego siebie. Sam najlepiej wie, co mu służy. Nikt inny nie zna drugiej osoby bardziej niż ona sama. Nikt nie przeżył tego, co ona. Nie doświadczył jej stanów. 

Zatem rozwiązania powinny wypływać z samego klienta - nie z dyspozycji coacha. On jako osoba doświadczona może jedynie odpowiednio kierować rozmową, by zainspirować do zmiany. Zadać odpowiednie pytania...

Tomasz Tokarz

środa, 4 maja 2016

Rola dyrektora w szkole

Im dłużej obserwuję rzeczywistość edukacyjną, tym bardziej staje się dla mnie jasne, że prawdziwa zmiana zaczyna się na dole. Inicjują ją aktywiści, kreatorzy, siewcy idei wyznaczający nowe standardy myślenia. Pionierzy wytyczający nowe trasy. Wizjonerzy zarażający pomysłami, pełni pasji, rezonujący energią na innych.

Ich pojawienie się w lokalnych społecznościach wywołuje ferment. Udowadniają, że inne opcje są możliwe, że jednak "da się", że "także my możemy coś robić". Edukacja potrzebuje takich liderów. Prężnych, zaangażowanych, świadomych akuszerów zmiany. Tworzących "bąble nowego w morzu starego".

Takimi przewodnikami zmian powinni być, w moim przekonaniu, dyrektorzy. Ich rola jest kluczowa. Od ich wyobraźni, odwagi czy refleksyjności zależy klimat placówki. Nadają jej charakter. Można oczywiście snuć sentymentalne wizje o samoorganizującej się społeczności uczniowskiej - niemniej we współczesnym modelu edukacji publicznej takie grupy szybko nie staną się powszechne. Dzisiaj klucz do zmiany mieści się w rękach kierowników szkół. To oni mają możliwość doboru kadry, pobudzania jej, inspirowania do działań. To oni modelują dominujący model relacji nauczycieli z uczniami i rodzicami. To od ich zdolności organizacyjnych i komunikacyjnych zależy sukces nowatorskich projektów. 

Wszystkie szkoły, które odwiedzam w trakcie badań, te które podjęły ożywczy trud budowy nowej kultury edukacyjnej, prowadzone są przez dyrektorów, którzy uwierzyli w sensowność zmiany. Bez ich dobrej woli, przekonania, otwartości, starania pojedynczych nauczycieli okazują się jałowe. Dlatego tak istotny jest odpowiedni dobór dyrektorów. Nie ma tu miejsca na synekury, na emanację lokalnych sitw, zaściankowych grup interesu. To jedna z najbardziej odpowiedzialnych funkcji publicznych. Serio jestem przekonany, że od sensownej obsady stanowisk dyrektorskich zależy jakość polskiej edukacji - a w prostej konsekwencji rozwój całego społeczeństwa.

Tomasz Tokarz

Pytanie (do) nauczyciela

Praca nauczyciela polegająca na wspieraniu rozwoju osobowego człowieka to niezwykle trudne zadanie, wymagające wielkiej odwagi, cierpliwości, rozległej wiedzy oraz refleksyjności. Wstępem do wyboru tej drogi winno być zadanie sobie podstawowego pytania:

- Czy mam, jako nauczyciel, wystarczająco mocne poczucie własnej wartości, aby pozwolić uczniowi na bycie sobą: wolną, autentyczną, odrębną istotą, obdarzoną własną świadomością, by uszanować go takim, jakim jest...
Czy jednak, kierowany lękiem i niepewnością, potrzebuję uczynić go zależnym ode mnie, przekształcić go w biernego naśladowcę moich działań i myśli, posłusznego wykonawcę poleceń...?

Tomasz Tokarz

Facylitacje w szkole

Istotą życia jest niekończące się odkrywanie siebie, rozpoznawanie oraz świadoma realizacja naszego naturalnego jednostkowego potencjału. To wyłanianie się nas jako osób odbywa się przez, jak pisał Carl Rogers, wrażliwe i otwarte wsłuchiwanie się w złożoność tego, co się doświadcza. Naszymi towarzyszami w tej rozwojowej podróży są inni ludzie: rodzice, nauczyciele, przewodnicy duchowi, przyjaciele, dzieci. Jak lustra pozwalają nam dostrzec to, co w nas ukryte.

W tym zawiera się, w moim przekonaniu, istota edukacji. Chodzi tu przede wszystkim o tworzenie klimatu, w którym mogłyby się ujawnić wrodzone tendencje rozwojowe uczniów. Nauczyciel w takim ujęciu stawałby się facylitatorem, czyli autentycznym, akceptującym i empatycznym organizatorem przestrzeni służącej samorealizacji.

Czy możliwe byłoby oparcie współczesnej szkoły na facylitacji? Jakie warunki musiałby być spełnione?

Tomasz Tokarz

Efekt Rosenthala


Każdy widzi, co chce widzieć. Lubimy przytaczać różne wyniki badań dla potwierdzenia naszych tez. Co gdyby okazało się ze większość z nich jest niewiarygodna?

Badacze z University of Virginia kierowani przez Briana Noseka powtórzyli 100 badań, których wyniki opublikowano w różnych periodykach psychologicznych. Starali się przy tym, aby przeprowadzone przez nich eksperymenty były jak najbliższe oryginalnych. W 60 przypadkach nie uzyskali tego samego rezultatu jak w pierwotnym przypadku. Nawet tam gdzie wynik był podobny jego siła była znacznie słabsza niż w oryginalnych badaniach.

Główną przyczyną tych rozbieżności ma być fakt, że badacze tak bardzo chcą otrzymać interesujące wyniki, potwierdzające ich tezę, że interpretują je tak jak im wygodnie. Co więcej wyniki badań które są niezgodne z wyobrażeniami są często niepublikowane. Efekt Rosenthala

Tomasz Tokarz

Tu i teraz...

Śledzę na bieżąco wydarzenia polityczne. Jednocześnie mocno wciąga mnie świat relacji, związków, komunikacji. Jakże mocno te sfery się splatają. Szczególnie w odniesieniu do pamięci.

Przeszłość, zarówno w aspekcie kolektywnej wyobraźni jak i jednostkowych wizji, zamiast być tylko punktem wyjścia do dalszej drogi staje się miejscem w którym chcemy zamieszkać. Zostać, schronić się w niej. Szukamy w niej ukojenia. Uzasadnien. Zaslaniamy wytartymi sztandarami dawnej chwały. Otulamy sie wspomnieniami lub biczujemy się nimi rozstrzasajac "co by było gdyby" i szukając winnych. 

Przeżywamy przeszłość wciąż na nowo, jak w syndromie powtarzanej traumy.

Zapominamy, ze przeszłość to to, co "przeszło". Nie wrócą dawne emocje, doświadczenia, zdarzenia w ich dawnym kształcie. To truizm: ale jak nie nauczymy się żyć tu i teraz - nie zaznamy spokoju.

Tomasz Tokarz

O eksperymencie Zimbardo

Najsłynniejszym eksperymentem z obszaru psychologii społecznej jest tzw. eksperyment więzienny Zimbardo. Nie wszyscy jednak wiedzą, że nie spełniał on kluczowych kryteriów pozwalających na nazwanie go naukowym (przynajmniej według ścisłych, empirycznych reguł). Nie stosowano w nim metod kontrolnych ani nie został poddany rzetelnej recenzji. 

Sam kierujący badania był w nie bezpośrednio zaangażowany - jako dyrektor więzienia. Podobno wczuł się w tę rolę tak mocno, że dopiero stanowcza interwencja żony doprowadziła do przerwania badań. Problematyczny jest także dobór próby. 22-24 młodych, białoskórych mężczyzn to żadna reprezentacja społeczeństwa. 

Co więcej - sposób rekrutacji do eksperymentu sprzyjał zgłoszeniu się ochotników, którzy wykazywali się większym poziomem agresji, manipulacji i dominacji niż badani w innego rodzaju eksperymentach (ukazują to m.in. badania Thomasa Carnahana i Sama McFarlanda). Można zastanawiać się, czy dzisiaj tego rodzaju badanie przeszłoby krytyczne sito.

Jak pisał Erich Fromm jeśli eksperyment stanfordzki czegoś dowiódł to tego, że mimo presji większość młodych agresywnych strażników nie posunęło się do sadystycznych zachowań - co może świadczyć, że ciężko jednak zwykłych ludzi przekształcić w oprawców.

Tomasz Tokarz

Szkoły demokracji?

Czy rzeczywiście, pyta w jednym z tekstów Leonard Turton, zbudujemy prawdziwą demokrację poprzez utrzymywanie szkół, w których panują dyktatorskie zasady? Gdzie codziennie młodym ludziom mówi się, co mają robić, a czego nie robić, jak działać a jak nie działać. Gdzie wskazuje im się, co myśleć i co czuć. Określa, jak mają wyglądać, jak i co mówić, kiedy mają wstawać a kiedy siadać, jak się mają ustawiać. Gdzie wszczepia im się zewnętrzne wzorce tego, co jest ważne a co mało istotne. Gdzie pozostaje niewiele miejsca na autonomię? I odpowiada:

"Nie można twierdzić, że te pokolenia dzieci, gdy osiągną dorosłość, będą domagać się prawdziwej demokracji, czy nawet będą potrafiły rozpoznać czym jest lub nie jest demokracja… Gwarantuję jednakże, że takie szkoły wyprodukują masę ludzi łatwych do opanowania, którzy będą wierzyć, że demokracja jest tym, co im powie ktokolwiek posiadający nad nimi władzę…" (Leonard Turton)

Tomasz Tokarz

Spójrzmy na siebie

Obwinianie innych, zrzucanie na nich odpowiedzialności za nasze niepowodzenia, żale i troski jest wygodne. Ale nie prowadzi do zrozumienia. Pokazujemy przez to, że mocno jesteśmy zależni od cudzych działań. A przecież nie byliśmy jedynie pionkami w grze. Sami wchodziliśmy w to, co weszliśmy. To my podejmowaliśmy decyzje. Wybraliśmy takich a nie innych partnerów czy kontrahentów.

Zamiast zatem uciekać w pretensje i pławić się w zgryzotach warto zastanowić się, czemu daliśmy się nabrać. I co takiego jest w nas, że przyciągamy wciąż takie sytuacje.

Tomasz Tokarz

Przymus powtarzania

Przymus powtarzania to tendencja (opisana już przez Freuda "Poza zasada przyjemności") do wchodzenia w te same sytuacje, relacje, układy niezależnie od negatywnych skutków, jakie towarzyszyły wcześniejszym doświadczeniom. To swoisty pociąg do rzeczy nieprzyjemnych, sprawiających ból, wywołujących cierpienie.

Dlaczego mu ulegamy? Być może chodzi tu o swoiste poczucie bezpieczeństwa czerpane z jego braku. O komfort budowany na dyskomforcie. Nawet jeśli jest fatalnie, to jest to fatalność, którą znamy. Wybieramy zatem to, co sprawdzone - niekoniecznie to, co nam służy. Co więcej, ulegamy przy tym myśleniu magicznemu - że tym razem się uda. Że siłą charakteru, poświęceniem, cierpliwością przezwyciężmy fatum. Kiedy się nie udaje, zaciskamy zęby i walczymy. Bezowocnie.

Aby wyrwać się z błędnego koła trzeba przede wszystkim uświadomić sobie to, że się w nim kręcimy. I nie wystarczy zacząć robić coś na opak. Nie chodzi o to, by obracać się w druga stronę traumy. W końcu i tak wrócimy do punktu wyjścia. A to co początkowo wydawało się nam odmienne okaże się niezwykle zbliżone.

Do wyzwolenia potrzebna jest świadomość. Trzeba sięgnąć do korzeni, do wzorców przywiązania, do modeli przejętych z dzieciństwa, systemów rodzinnych. Zidentyfikować nasze lęki i fobie. Przebić strefę komfortu i podjąć realną zmianę.

Tomasz Tokarz

Subiektywne perspektywy

Każdy z nas patrzy na problem ze swej własnej, subiektywnej, niepodrabialnej perspektywy. To oczywiste. Bo niby z jakiej miałby patrzeć? Nie jesteśmy w stanie wejść w "ja" drugiej osoby i spojrzeć na rzeczywistość jej oczami. 

Porzucmy tę iluzje. Jedyne co możemy to przyjąć, że takie odmienne postrzegania są zjawiskiem naturalnym. Nie musimy ich rozumieć ani akceptować. Wystarczy, ze wzajemnie dopuścimy ich istnienie I porzucimy pokusę przemocy, narzucania innym własnej wizji, nasycania ich narracji nasza interpretacją, wchodzenia im do głów w celu podmiany ich perspektywy na "jedyną słuszną" czyli taką, która nam jest bliska. Pozwoliłoby to uniknąć wielu jalowych sporów o rację czy winę.

Tomasz Tokarz

Negocjacje

Celem negocjacji (także mediacji czyli negocjacji zapośredniczonych) nie jest wygrana jednej ze stron. Nie jest nim także, wbrew pozorom, osiągnięcie porozumienia.
Skupienie na porozumieniu (jako wartosci samej w sobie) może prowadzić do rezygnacji z ważnych dla nas rzeczy. Ono jest tylko narzędziem do realizacji zasadniczego celu - a jest nim znalezienie rozwiązania (w wyniku rozmowy, wymiany informacji, pomysłów, doświadczeń), które satysfakcjonowalyby obie strony, które pozwoliłyby zaspokoić ich potrzeby.

Sednem procesu negocjacyjnego jest zatem szukanie części wspólnej między interesami dwóch podmiotow. W tak rozumianych negocjacjach nie ma miejsca na manipulacje, gierki, brudne chwyty, wszystkie te uprzedmiatawiajace strategie wywierania wplywu. Podstawą jest otwartość, autentyczność i wzajemny szacunek. I dostrzeżenie w drugiej stronie człowieka.

Tomasz Tokarz

Asertywność w szkole

Asertywność to, w skrócie, umiejętność wyrażania swoich potrzeb, emocji, opinii w sposób nie naruszający praw innych osób. To zdolność zachowania siebie, bycia w zgodzie z własnym ja - przy jednoczesnym poszanowaniu odmienności innych ludzi. To bardzo przydatna kompetencja. Ale gdzie młodzi ludzie mają się jej nauczyć?

Czy można sobie wyobrazić szkołę opartą na zasadach asertywności? W której uczniowie mieliby możliwość swobodnego komunikowania własnych potrzeb rozwojowych? W której posiadaliby prawo odmówienia wykonania poleceń, których sensowności nie rozumieją czy zaniechania realizacji zadań, których przydatności nie dostrzegają? Gdzie mogliby wchodzić w relacje z dorosłymi oparte na autentyczności i szczerości? Bez lęku, manipulowania karami i nagrodami, bez nieustających strategii przetrwania.

Jak silni emocjonalnie musieliby być nauczyciele, z jak że mocnym wewnętrznym poczuciem wartości, jak bardzo ufający sobie i uczniom - by potrafili stworzyć taką przestrzeń w szkole, by nie potraktowali asertywnych postaw uczniów jako zamachu na samych siebie.

Tomasz Tokarz

Integralność wolności

Nie da się poszatkować wolności na kategorie. Tzw. wolność "od" (niezależność) i wolność "do" (swoboda) są ze sobą integralnie powiązane. Trudno dokonywać swobodnych wyborów, kiedy jesteśmy ubezwłasnowolnieni ograniczającą władzą innych. 

Oczywiście całkowita autonomia nie istnieje - przez całe życie jesteśmy powiązani z innymi ludźmi siecią rozmaitych zależności. Jednak współzależności nie można mylić z uzależnieniem, które uniemożliwia opuszczenie układu, w którym funkcjonujemy. Być może wolność to właśnie autentyczna możliwość wyboru zależności, którym będziemy podlegać czy ściślej: które będziemy współtworzyć. Dlatego, że chcemy - nie dlatego, że nas do tego zmuszono...

Tomasz Tokarz

Szkoła przygody

Ciekawą byłaby szkoła, gdzie uczniowie uczyliby się i rozwijali kompetencje społeczne rozwiązując zagadki, problemy, wykonując intrygujące zadania. Inspiracją byłaby codzienność, otaczający świat, inni ludzie.

Zarówno zadania dydaktyczne: 
- "wchodząc do klasy potknałeś się i upadłeś - wyjaśnij jakie zjawiska fizyczne czy biologiczne miały na to wpływ". 

Jak detektywistyczno-interakcyjne, typu "dowiedz się, jaka jest ulubiona książka nauczyciela chemii uczącego w najst arszej szkole podstawowej w regionie".

"znajdź 5 osób, które w ostatnim roku odwiedziły kraj, którego nazwa zaczyna sie na literę będącą odpowiednikiem znaków .-, -.. Dowiedz się jakie miasta odwiedziły i znajdź informacje na ich temat: jakie płyną przez nie rzeki itd"
Różne wyzwania, większe lub mniejsze, krótsze lub dłuższe.
uczniowie takie zadania wymyślaliby sobie nawzajem...

Edukacja zaczyna się od zachwytu i rozwija przez entuzjazm.

Tomasz Tokarz

Pułapka konsekwencji

Jedna z większych pułapek psychicznych związana jest z regułą konsekwencji. Powoduje ona, że tkwimy w określonym układzie, w schemacie myślenia, paradygmacie interpretacyjnym nawet jeśli, na pewnym poziomie, dostrzegamy jego fikcyjność, fałszywość czy szkodliwość. Odrzucenie jego wiązałoby się jednak z naruszeniem naszego wizerunku osób konsekwentnych a zatem, jak to interpretujemy: zdecydowanych, silnych, pewnych siebie, budzących zaufanie.

Taka postawa prowadzi do kwestionowania wszelkich danych przeczących tezie, która uznajemy czy podważających model, w jakim funkcjonujemy. Zasada ta tłumaczy m.in. okop ywanie się skrajnych grup na określonych pozycjach (syndrom oblę żonej twierdzy) i negowanie (czasem wyszydzanie) nawet precyzyjnie i logicznie opracowanych kontrargumentów.

Niejednokrotnie zetknięcie się z przekonująca krytyką paradoksalnie wzmacnia pierwotną postawę. To jak mechanizm wyparcia nowej wiedzy, który ma chronić przed załamaniem wiary w sensowność podejmowanych dotychczas działań. W końcu niełatwo się przyznać, że mogliśmy latami żyć w błędzie.

Tomasz Tokarz

Uzależnienie a miłość

Ważne, by nie pomylić emocjonalnego uzależnienia z miłością. To pierwsze jest przywiązaniem do emocji, jakie się pojawiają w zetknięciu z daną osobą. Pełni ona de facto funkcję stymulatora czy katalizatora. Jest zatem tylko narzędziem, wykorzystywanym do zaspokajania naszego głodu - wymiennym i zastępowalnym (choć oczywiście jedynie niektóre, wybrane modele tak na nas działają - czasem trudno znaleźć odpowiedniki).

Miłość natomiast jest upodmiatawiająca. To spotkanie dwóch świadomych, pełnych i zaspokojonych uczuciowo osób, które szukają towarzyszy w rozwoju a nie powerbanków do emocjonalnego ładowania.

Tomasz Tokarz

Najciekawsi są ludzie

Odwiedziłem kilka dni temu Centrum Nauki Kopernik. Wszystkie wystawy ciekawie pomyślane, aktywizujące, dające przestrzeń do samodzielnej eksploracji. Wiele z rozwiązań tam realizowanych można by wykorzystać w organizacji szkoły. Niemniej poczułem też pewien niedosyt. Centrum to wciąż sztuczny świat zamknięty w czterech ścianach, wykreowany przez dorosłych dla dzieci - w sposób inspirujący, niemniej mocno zalgorytmizowany.

Zauważylem też, że po godzinie ogarnęło mnie lekkie znużenie. Pewnie dużo minęło czasu od momentu kiedyjako maly chłopiec z wypiekami na twarzy czytałem historie wynalazców i odkrywców, opowieści o wielkich przełomach technologicznych i naukowych. Może szkoła skutecznie skasowała moją milość do fizyki a może to nie była po prostu moja ścieżka.

W każdym razie w pewnym momencie złapałem się na tym, że nie patrzę na eksponaty. Że bardziej intryguje mnie coś innego: interakcje dokonujące się w budynku. Te wszystkie gry przelatujących przez hale gimnazjalistów, starających się zaimponować swoim rówieśnikom i rówieśniczkom. Popisy i rezygnacje. Próby ukazania przewagi. Odrzucenia i przyciągania, wykluczenia i inkluzje. Miejsca przyciągające chłopców i punkty wokół których skupiały się dziewczyny. Zdecydowanie najciekawszymi obiektami do obserwacji, nawet w centrum nauki i techniki, pozostają sami ludzie.

Tomasz Tokarz