środa, 28 października 2015

Zarządzanie sobą


Jedną z najważniejszych kompetencji umożliwiającą sprawne funkcjonowanie w dzisiejszym świecie jest umiejętność zarządzania sobą. Oznacza to zdolność do samodzielnego i świadomego decydowania o własnym życiu, autonomicznego kierowania własnym rozwojem, dokonywania wyborów i ponoszenia za nie odpowiedzialności. To także umiejętność rozpoznania ważnych dla nas celów oraz wyznaczania strategii, za pomocą których możemy je realizować. 

Kluczowa dla tej kompetencji jest samosterowność, oparta na motywacji wewnętrznej. Powoduje ona, że działamy nie pod dyktando zewnętrznych nakazów i dyrektyw, ale pod wpływem autentycznego przekonania o istotności podejmowanych przez nas działań, przeświadczenia, że rzeczywiście służą naszemu rozwojowi czy dobru publicznemu. 

Liczne badania nad motywacją (prowadzone m.in. przed Edwarda Deciego) dowodzą, że zewnętrzne stymulowanie, zbudowane na karach i nagrodach, schemacie "kija i marchewki", sprawdza się tylko na krótką metę. W dłuższej perspektywie jest przeciwskuteczne. Osłabia autonomię, niszczy pasje, zabija satysfakcję czerpaną z działania. Trwałe rezultaty przynosi jedynie aktywność mająca źródło w nas samych, dająca nam radość i spełnienie. Przekonująco pisze o tym Daniel Pink w książce "Drive". 

Wzmacnianie samosterowności nie jest jednak możliwe w szkole zbudowanej na modelu hierarchicznym, autorytarnym, dyrektywnym. Nie jest możliwe w otoczeniu nauczycieli postrzegających ucznia jako wykonawcę poleceń, biernego odbiorcę transmitowanych treści. Nie jest możliwe poprzez sterowanie zachowaniami dziecka za pomocą ocen, od których łatwo się uzależnić. Nie jest wreszcie możliwe, kiedy młody człowiek nie rozumie sensu i znaczenia swojej pracy, kiedy nie wie, po co właściwie znalazł się w szkole. 

Gerald Huther w swojej świetnej książce „Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być” pisze: "takie postawy jak uważność, samodyscyplina, niezawodność lub odpowiedzialność nie dadzą się wykształcić metodami treserskimi. (...) Poganiacz osła, razem z dobrze wytresowanym podopiecznym jest modelem przestarzałym w społeczeństwach nowoczesnych. Tutaj nie są potrzebni ludzie funkcjonujący prawie tak dobrze jak maszyny, lecz tacy, którzy potrafią myśleć i współtworzyć, którzy coś wnoszą od siebie, popełniają błędy, aby się na nich uczyć, którzy wspólnie z innymi poszukują nowych rozwiązań, którzy mają ochotę na przekraczanie wraz z innymi własnych granic"

Potrzebujemy szkoły traktującej młodego człowieka jako sternika własnego rozwoju, dającej mu realną przestrzeń do podejmowania decyzji, dotyczących jego samego i wspólnoty, której jest częścią. Szkoły, która nie bazuje na karach i nagrodach (ocenach, pochwałach i naganach), lecz odwołuje się do naturalnych potrzeb człowieka – realizowania siebie, tworzenia czegoś nowego i ważnego, podążania do mistrzostwa w określonej, samodzielnie wybranej sferze. Szkoły, która pozwoli uczniom na swobodne działanie, na eksperymentowanie i popełnianie błędów. Podejmowania decyzji uczymy się bowiem przez podejmowanie decyzji. Nie przez słuchanie poleceń. Wszyscy, zauważa Jesper Juul, chcą mieć odpowiedzialne dzieci, sprawnie radzące sobie w społeczeństwie, ale kompetencji społecznych nie zdobywa się na lekcjach, na których rządzi przymus i posłuszeństwo.

W konsekwencji potrzebujemy szkoły, która stanowiłaby demokratyczną wspólnotę, opartą o zasady: wolnego wyboru (uczniowie samodzielnie, przy wsparciu kompetentnych dorosłych, zarządzają procesem uczenia się, wytyczają własne ścieżki kształcenia, dobierają formy edukacyjnej aktywności dostosowane do ich potrzeb i zainteresowań) oraz samorządności (ważne decyzje dotyczące całej wspólnoty szkolnej podejmowane są wspólnie przez uczniów i nauczycieli, każdy z jej członków ma prawo zabierania głosu). Dopiero tak zorganizowana społeczność umożliwia realizację zarysowanych powyżej celów. Sprzyja wzrastaniu liderów, zdolnych do świadomego kierowania własnym życiem oraz inspirowania innych.

Prawdziwy lider, zauważa Michael Greenberg (absolwent jednej ze szkół demokratycznych), jest w pełni świadomy tego, że życie daje mu całą paletę możliwości i wyborów. Zdaje sobie sprawę z faktu, że aby osiągnąć cele potrzebuje ciężko pracować, ale wie także, że praca i jej rezultaty są bardzo wartościowe. Wie też, że kompromisy, porażki i zmiany planów są częścią bycia liderem, i że nie ma od tego wyjątków. Nauczył się tego zdobywając doświadczenie w szkole, uczestnicząc w zebraniach szkolnych, podczas rozmów i godzin spędzonych na doskonaleniu się. Ja zostałem nauczony myśleć jak elita, jak lider. I wszyscy, z którymi chodziłem do szkoły, dostali to samo wykształcenie".


Tomasz Tokarz

OSEA 2015



23-25 października we Wrocławiu odbyło się Ogólnopolskie Spotkanie Edukacji Alternatywnej. Zorganizowane z inicjatywy Marcina Maseraka, zrealizowane całkowicie oddolnie, bez wielkich nakładów finansowych i wsparcia dużych instytucji okazało się niezwykle interesującym wydarzeniem. 

Przez trzy dni przez sale Tratwy i 3 Sektora przewinęło się ponad dwieście osób. Byli wśród nich założyciele i pracownicy alternatywnych placówek, nauczyciele wdrażający innowacje, rodzice, studenci itd. Wszystkich łączyła idea edukacji przyjaznej dziecku.

Dołożyłem tu także moją cegiełkę. Miałem przyjemność otworzyć spotkanie wykładem charakteryzującym zjawisko edukacji alternatywnej. Prowadziłem także dyskusję panelową na temat perspektyw i wyzwań stojących przed edukacją alternatywną.

Było refleksyjnie i wzruszająco. Uczestnicy chętnie dzielili się przeżyciami, tymi radosnymi i tymi trudnymi, pomysłami, wizjami, interpretacjami. Owocem są projekty współpracy, zalążki wspólnych działań, inicjatywy na rzecz budowy przestrzeni do wymiany wiedzy i doświadczeń.

Pierwszym i bezspośrednim efektem spotkania jest stworzenia fanpage'a, gdzie pojawiać się informacje dotyczące kolejnych spotkań, a także materiały ze zjazdu we Wrocławiu oraz inne wiadomości dotyczące tematycznie edukacji alternatywnej, w tym i te dotyczące współpracy i zrzeszania się jej środowiska. 

Ogromnie dziękuję organizatorom za ogromną pracę. Prelegentom za moc inspiracji i propozycji konkretnych rozwiązań. Uczestnikom za obecność, uważną, aktywną, twórczą. Wszystkim za stworzenie fantastycznej atmosfery, dającej wiele energii do dalszych działań.

"Podniosę lampę, zobaczę - a może 
Ktoś jeszcze obok czuwa choć go nie widzimy 
Może ten blask mu usta zamknięte otworzy 
I powie: Obok nas czuwają inni.

Zaszeptaj. Niech odszepcą. Krzyknij. Niech odkrzykną. 
Popatrzmy dobrze w tę noc trzaskającą 
Podnieśmy płomyk niech wszyscy przeliczą 
Ilu nas jest..." (Ernest Bryll)

Tomasz Tokarz

Szkoła jako wspólnota


Cenię szkołę. Trudno mi wyobrazić sobie bez niej proces edukacji. Jednak postrzegam ją inaczej niż opisywana jest w oficjalnych narracjach. Odmiennie niż jej obraz funkcjonujący w potocznym wyobrażeniu. 

Dla mnie szkoła to przede wszystkim samoucząca się społeczność. To wspólnota, która zawiązuje się, by umożliwić swoim członkom pełniejszy rozwój. To miejsce, gdzie ludzie (w różnym wieku, z różnymi zasobami, pochodzący z różnych środowisk i kultur) spotykają się, by wspierać się w uczeniu, by razem zdobywać wiedzę, swobodnie dyskutować, spierać się, wymieniać doświadczeniami, opiniami, wartościami, interpretacjami rzeczywistości. 

Szkoła, jakiej w moim przekonaniu potrzebujemy, to społeczna przestrzeń służąca lepszemu zrozumieniu samego siebie i otaczającego świata, a przez to dająca fundament pod samodzielne, twórcze działanie oraz budowanie przyjaznych relacji z innymi ludźmi, opartych na zaufaniu, empatii, solidarności. 

Niezwykle bliskie są mi słowa Piotra Laskowskiego ("Szkoła pięknych umysłów"): "
Musimy pomyśleć szkołę-wspólnotę, autonomiczną społeczność, która beztrosko i bezinteresownie spotyka się, by czytać, myśleć, dociekać, jaki jest świat. Szkołę, w której każdy i każda jest u siebie i zyskuje moc, współdecydując o jej kształcie, nawiązując przyjacielskie relacje, doświadczając troski i życzliwości. (...) tylko w takich szkołach nauczyciele, nauczycielki, uczniowie i uczennice będą chcieli stawać się lepsi, bardziej zaangażowani, mniej sfrustrowani". 

Stworzenie takiej szkoły wymaga niewątpliwie dużo odwagi. Przede wszystkim odwagi do zerwania ze schematami istniejącymi w naszych głowach. Odważmy się zatem być mądrymi. Sapere aude!


Tomasz Tokarz

piątek, 23 października 2015

Ludzie tworzą miejsca


W szkole spędzamy kilkanaście tysięcy godzin. Jednak po jej ukończeniu rzadko pamiętamy, o czym mówili do nas nauczyciele, czego konkretnie nas uczyli, jakie treści przekazywali. 

Pamiętamy natomiast jakimi byli ludźmi, jakie mieli atuty i słabości, jak się do nas odnosili, jak się z nami komunikowali. Pamiętamy emocje, jakie w nas wywoływali. Nie ma nic ważniejszego w szkole niż relacje...

To co podpowiada nam zdrowy rozsądek, znajduje potwierdzenie w badaniach (m.in. dotyczących neuronów lustrzanych). Uczymy się przede wszystkim przez obserwowanie i naśladowanie innych. Podpatrujemy jak działają, jakie decyzje podejmują, jak radzą sobie z trudnościami, jak reagują na stresy, jak rozwiązują konflikty.

Podążamy za osobami, którym ufamy, które lubimy i szanujemy, które postrzegamy za rozsądne i kompetentne w swojej dziedzinie. Zarażają pasjami, zainteresowaniami, aktywnościami, jakie prowadzą.

Człowiek nie może być tu zastąpiony przez maszynę czy program. Jak pisze Joachim Bauer: „Komórki lustrzane obserwatora odmawiają jakiejkolwiek aktywności – co wykazano w eksperymentach – kiedy obserwowane działanie nie jest wykonywane przez żywą jednostkę, lecz urządzenie czy robota”.

Dlatego tak kluczowa jest rola nauczyciela. Młodzi ludzie potrzebują przede wszystkim obecności mądrych i autentycznych dorosłych, słuchających i słyszących, inspirujących i wspierających. Dużo bardziej niż nowoczesnych programów nauczania i różnego rodzaju magicznych narzędzi.

W sumie nie ma większego znaczenia, czy to placówka publiczna czy niepubliczna, czy są w niej ławki, dzwonki, tablice multimedialne. Fundamentem dobrej szkoły są ludzie. 

Ludzie tworzą miejsca a miejsca tworzą ludzi...

Tomasz Tokarz