niedziela, 20 listopada 2016

Edukacyjny totalizm

W sporze o deformę edukacyjną nie chodzi o to, czy gimnazja in gremio były złe (jak twierdzi ministerstwo) czy dobre (jak przekonuje ZNP) - to kwestia nierozstrzygalna. Każdy może znaleźć badania na poparcie takiej czy innej tezy. Tu chodzi o coś więcej. O prawo obywateli do uczenia swoich dzieci w takich szkołach, jakie im odpowiadają.

Rzadko używam mocnych słów - ale nachalne dążenie do skasowania gimnazjów, wbrew sporej grupie nauczycieli i rodziców jest przejawem totalistycznego myślenia o oświacie. Czy serio rząd może zlikwidować kilka tysięcy placówek (wśród nich sporo naprawdę świetnie funkcjonujących) tylko dlatego, że ma kilka głosów przewagi w sejmie? 

Dlaczego nie pozwolić funkcjonować gimnazjom, które cieszą się zainteresowaniem? Które się sprawdziły. Które mają znaczące osiągnięcia. Jeśli nie będą miały naboru - to same padną... A może jednak ludzie zagłosują nogami na ich korzyść?

Dlaczego nie pozwolić na różne ścieżki kształcenia? Dlaczego nie pozwolić obywatelom wybrać? Czy system 8+4 nie może istnieć obok 6+3+3? Czy naprawdę potrzebujemy uniformizacji? Wszyscy mają być odbici od jednej matrycy? 

Tomasz Tokarz