wtorek, 26 lipca 2016

Wychowawca jako ogrodnik

Postawa wychowawcy wobec uczniów winna przypominać postawę ogrodnika, opiekującego się rośliną. Nie jest w stanie zmienić jej natury. Nie jest to zresztą jego zadaniem. Może natomiast i powinien dowiedzieć się jak najwięcej o jej budowie, możliwościach, sposobie funkcjonowania, aby stworzyć jej najkorzystniejsze warunki dla rozwoju.

Tomasz Tokarz

Dlaczego rząd decyduje o gimnazjach?

Przez kilkanaście lat od reformy oświatowej udało się zbudować wiele świetnie funkcjonujących gimnazjów. Nagle za pomocą jednego posunięcia mają zniknąć? Dlaczego jedna partia ma decydować o edukacji naszych dzieci? O tym, czy mają czy nie mają chodzić do gimnazjów? ile lat ma trwać ich kształcenie w trybie podstawowym? Kiedy ma się zaczynać a kiedy kończyć? Czemu służy to nieustanne szatkowanie, dzielenie, łączenie, integrowanie i separowanie roczników? Robione wedle modelu sprzed 70 lat... Naprawdę ktoś wierzy, że od mieszania klasami szkoła stanie się lepsza?

Tomasz Tokarz

Tłumimy to, co wartościowe

Moglibyśmy w szkołach wspierać najpiękniejsze cechy młodości: ciekawość, radość, elastyczność, kreatywność, oryginalność, spontaniczność, skłonność do poszukiwania własnych form ekspresji, tendencję do niestandardowego spojrzenia na rzeczywistość. Ale tego nie robimy. Cały współczesny system (oparty na zuniformizowanych testach, narzuconej dyscyplinie i hierarchii) tłumi to, co w uczniach najwartościowsze.

Jak wyglądałby świat, gdyby zamiast obrabiać dzieci na taśmie (w oparciu o przekonanie, że wiemy lepiej jak żyć) - pozwolilibyśmy wzrastać im w atmosferze samodecydowania i odpowiedzialności za siebie... ?

Tomasz Tokarz

Brzemię Europejczyków

Teraz kiedy tak ochoczo przypisujemy całe zlo tego świata muzułmanom i szukamy jego źródeł w Koranie przypomnijmy sobie to, co robiliśmy my - oświeceni Europejczycy , chociażby w ostatnich stu latach.

Przypomnijmy sobie Verdun i Ypres, bombardowanie Warszawy i naloty na Drezno. Przypomnijmy sobie Birkenau, Treblinkę, Babi Jar. I mordy na Wołyniu (UPA), Rumbulach (łotewskie Arajs Commando), Ponarach (litewscy Szaulisi), Jasenovacu (chorwaccy ustasze). Jak również Jedwabne i Kielce. Przypomnijmy sobie masowe mordy w czasie hiszpańskiej wojny domowej, Przypomnijmy sobie francuskie czystki w Algierii, brytyjskie w Indiach, holenderskie w Indonezji, belgijskie w Kongo, włoskie w Etiopii, portugalskie w Angoli, niemieckie w Namibii. I obozy koncentracyjne, niemieckie dla Herero i Namów, angielskie dla Burów, hiszpańskie dla Kubańczyków. Można wyliczać długo.

Z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora Europejczycy w połowie XX wieku jawili się jak zbrodnicze bestie, rzucające się sobie wzajemnie i innym do gardeł. A jednocześnie recytujące kiplingowskie frazy o brzemieniu białego człowieka. I bardzo często wierzące i praktykujące. 

Zło jest w każdej kulturze... Nienawiść nie zna podziałów etnicznych. Żaden naród nie jest przeciwko niej szczepiony.

Tomasz Tokarz

Własna pieśń

"Gdzie państwo się kończy, tam dopiero zaczyna się człowiek, który nie jest zbyteczny: tam się poczyna pieśń niezbędnego, jednokrotną i niezastąpioną nutą" (Friedrich Nietzsche)

Podobno jest plemię w Afryce, które datuje narodziny człowieka nie od poczęcia czy wyjścia z brzucha rodzicielki, lecz od momentu, kiedy otrzyma ono swoją pieśń. Jej autorką jest matka wsłuchująca się w swą duszę. Uczy ją ojca a następnie pozostałych mieszkańców wioski. Śpiewają ją położne w trakcie porodu. Pieśń ta później towarzyszy młodemu człowiekowi w jego życiu. Wszyscy ją znają. Kiedy młodemu człowiekowi przydarzy się coś nieprzyjemnego - współplemieńcy śpiewają ją, by go pocieszyć. Kiedy odniesie sukces - robią to, by wyrazić uznanie. Kiedy przekroczy obowiązujące zasady - zamiast kary, wszyscy odśpiewują jego pieśń, by przypomnieć mu kim jest. Obecna jest także na łożu śmierci.

To piękna opowieść. Niemniej, czy taka odgórnie narzucona pieśń nie jest nazbyt ograniczająca? Czy pozwala na autonomię? Czy nie lepiej, by młody człowiek miał możliwość modyfikowania jej, dodawania do niej elementów siebie, uzupełniania o własne wersy i dźwięki? A jeszcze lepiej, by skomponował ją sam. Zbyt często jesteśmy otoczeni cudzymi pieśniami, opowieściami o nas samych, zewnętrznymi interpretacjami.

A czy życie nie jest procesem odkrywania i wyrażania naszej własnej pieśni, będącej pochodną wewnętrznego głosu? Naszego ja?

Zbyt wielu ludzi "wiedzie żywot w cichej rozpaczy" i "umiera wraz ze swoją niewyśpiewaną pieśnią"...

Tomasz Tokarz

środa, 20 lipca 2016

Talent intelekt

Marta Bara: W polskiej wersji testu Clifton StrengthsFinder talent Intellection jest przetłumaczony jako Intelekt. Słowo intelekt oznacza zdolności umysłowe człowieka. Określenie „intelektualizowanie” jest bliższe temu jak talent Intelekt rozumieją autorzy testu. Intelektualizować to rozważać coś w sposób rozumowy, poddawać przemyśleniom. Osoby z silnym talentem Intelektu (Intellection) lubią introspekcję, chętnie zanurzają są w rozważaniach. Co dla Ciebie znaczy talent Intelekt?

Tomasz Tokarz: Dla mnie oznacza przede wszystkim pewną predyspozycję umysłu skłaniającą do nieustającego badania, eksploracji, szukania reguł i powiązań, budowania interpretacji i teorii wyjaśniających rzeczywistość (co charakterystyczne bez przekonania, że są one jedyne i niepowtarzalne, przeciwnie – wymagają stałego sprawdzania, podważania, weryfikowania czy falsyfikowania). W codziennym życiu przejawia się niekończącą obserwacją i analizą, rozważaniem tego, co się stało (i co się nie stało), jak do tego doszło, co z tego wynika itd. Osoba z takim talentem ciągle myśli. Wszystko staje się dla niej pretekstem do refleksji. Tak otoczenie zewnętrzne, jak i procesy zachodzące we wnętrzu. Zajmuje to sporo czasu. Pewnie związana jest z nim potrzeba kontroli nad światem, uczynienia go zrozumiałym.

MB: Jak byś wyjaśnił osobie, która go nie ma, czym on jest?

TT: Najkrócej – to z jednej strony zdolność do widzenia świata, jako różnorodnego i barwnego, z mnóstwem odcieni, wielokontekstowego a jednocześnie umiejętność wprowadzania związków między faktami, intepretowania ich i budowania z nich większych całości. Wszystko po to, by następnie poddać ten model krytyce i rozebrać na czynniki pierwsze. I tak w kółko 🙂

MB: Co kochasz w nim i czego w nim nienawidzisz?

TT: Talent ten pozwala mi zachować obiektywizm. Permanentne analizowanie różnych odcieni, perspektyw i kontekstów umożliwia zrozumienie, jak wiele jest narracji, sposobów opisywania świata. I że każdy z nich jest na swój sposób uzasadniony. Że każdy z nas ma prawo do własnego. Że jesteśmy różni. Trudno mi sobie wyobrazić osobę z takim talentem jako fanatyka idei – on w każdej ideologii dostrzeże słabe punkty i podda je krytyce. Mnie osobiście talent ten daje duży dystans do samego siebie. Dzięki niemu dobrze znam siebie. Wiem jakim bodźcom czy schematom kulturowym ulegam. Pomaga mi spojrzeć na siebie, jak na inną osobę ( autoanaliza). Umożliwia mi także lepsze zrozumienie perspektywy innych osób, ich emocji, sposobów myślenia – co mocno rozwija inteligencję emocjonalną.

Co mi w nim przeszkadza? Ciągła analiza bywa męcząca. Pamiętam, że nawet podczas ćwiczenia wprowadzającego w trans, ja zamiast odpłynąć, zajmowałem się rozważaniami: czy to już jest trans czy nie? Jakie są objawy transu? Czy każdy przezywa go tak samo? A jeśli inaczej, to dlaczego itd. Mózg nieustannie pracuje, miele fakty, buduje koncepcje, tworzy teorie. Czasem nie pozwala to się skupić na konkretnej pracy – blokuje czy opóźnia działania. To moja pięta Achillesa – miriady pomysłów, które nie są przekładane na praktykę.

MB: Kiedy jest bezcenny, a kiedy cię wkurza?

TT: Jest bezcenny, kiedy istnieje potrzeba dogłębnego rozpoznania jakiegoś zjawiska, uwzględnienia różnych potrzeb, zbudowania trwałego modelu. Wkurza, kiedy istnieje konieczność szybkich zdecydowanych działań, natychmiastowego podjęcia decyzji, wykonania wreszcie konkretnego zadania.

MB: Pracujesz zarówno jako pracownik naukowy i praktyk – nauczyciel, trener, coach, mediator. Gdzie i w jakich sytuacjach talent Intelekt może być użyteczny?

TT: Wybór zajęć jest w dużym stopniu pochodną talentu, jaki posiadam. Nie dostosowuję go do aktywności zawodowej – to raczej ona wynika z moich predyspozycji. Bycie nauczycielem akademickim, coachem czy mediatorem wymaga uwzględniania różnych punktów widzenia, różnych spojrzeń, modeli opisywania rzeczywistości – bez roszczeń do uniwersalności (może z boku wydawać się lekko drażniące, kiedy mówię „Pan ma rację, pani ma rację i pani tez ma rację”). Z drugiej strony, w pracy której sednem jest wspieranie rozwoju drugiego człowieka, konieczna jest także zdolność do budowania i weryfikowania hipotez, rozpoznawania potencjału, szukania rozwiązań, z których inna osoba może skorzystać. Ten talent temu mocno sprzyja.

MB: Co inni zyskują dzięki talentowi Intelektu w Tobie?

TT: Myślę, że podstawową korzyścią jest kontakt z osobą, która obserwuje ale nie ocenia (bo jest świadoma subiektywności doświadczania świata), która słucha i słyszy – nie po to by udzielić rad lecz dlatego, że interesuje ją drugi człowiek (jako mówiąca książka), która jest autentycznie ciekawa opowieści drugiej osoby. Która jednocześnie bywa, w razie potrzeby, prowokatywna i polemiczna – co może pobudzić do poszukiwania optymalnej drogi do rozwoju, lepszego zrozumienia siebie.

MB: Co każda osoba z talentem Intelektu powinna twoim zdaniem przeczytać albo obejrzeć aby lepiej nim zarządzać?

TT: Osoba z takim talentem powinna przede wszystkim szukać własnych dróg – z każdej lektury może wynieść coś dla siebie. Ponieważ osoby z takim talentem, prowadzącym do mocnej introspekcji, są zazwyczaj introwertyczne (potrzebują samotności, przestrzeni do przemyśleń) – warto sięgnąć do książek Susan Cain („Ciszej proszę… siła introwersji, w świecie który nie może przestać gadać”) oraz Marti Laney („Introwertyzm to zaleta”) które pokazują jaki potencjał kryje się w postawie pełnej (auto)refleksji i wewnętrznego skupienia.

Kilka luźnych myśli

Jeśli masz za duże oczekiwania co do efektów podejmowanych działań (czyli gdy satysfakcję uzależniasz od rezultatu) możesz przeżyć rozczarowanie. A przecież pewne rzeczy mają sens niezależnie od tego, czy przyniosą pożądane konsekwencje czy nie...

***
A może to usilne parcie do zmiany jest de facto ucieczką? Może zamiast tego warto po prostu zaakceptować siebie? Takiego jakim jestem. Pogodzić się ze sobą. Polubić. Może nawet zachwycić. Szczerze - nie narcystycznie. Wtedy zmiana przyjdzie sama. O ile jeszcze będzie potrzebna...

***
Nie zabiegaj o towarzystwo. Po prostu, w miarę możliwości, idź swoją drogą. Jeśli ktoś uzna ją za interesującą - dołączy. Jeśli nie, to przynajmniej unikniesz balast

***
Można tłumaczyć działania innych ludzi za pomocą różnych teorii. Nakładać na nich siatki i matryce. To daje spokój i poczucie bezpieczeństwa. Ale to tylko hipotezy i interpretacje. Drugi człowiek jest zagadką. To co w nim siedzi pozostaje do końca nieprzeniknione.

***
Aby uwolnić się od emocjonalnego uzależnienia należy raczej pozbyć się dilera zamiast próbować tłumaczyć mu, jak bardzo niszczące są narkotyki, których dostarcza.

***
Wszystkie kontakty służą zaspokajaniu jakichś naszych potrzeb. Jeśli ktoś mówi: "niczego od Ciebie nie chce", to albo nie jest świadomy tego, czego potrzebuje albo próbuje to ukryć.


***
Bywa że wspaniale się nam z kimś konwersuje. Ale prawdziwą bliskość rozpoznać można w milczeniu. Kiedy fascynująca rozmowa trwa choć przestajemy używać słów

***
Przecież na całym świecie ludzie kochają swoje dzieci, lubią śpiewać, rozmawiać, tworzyć, dzielić się sobą... wszyscy potrzebują tego samego: miłości, akceptacji, spełnienia.... Skąd zatem tyle nienawiści...

***
Może właśnie chodzi o to, by być z kimś, przy kim lubimy siebie


***
Mamy do dyspozycji coraz efektywniejsze gażety. Otaczają ją nas niezwykle wytwory ludzkiej kreatywności. Technologicznie pędzimy w zawrotnym tempie. Trudno mi się jednak oprzeć wrażeniu, że pod względem rozwoju emocjonalnego niewiele się różnimy od człowieka pierwotnego...

***

Nic tak bardzo nie przeszkodziło mi w uczeniu się jak oceny. Odciągały mnie od rzeczy, które lubiłem robić lub sprowadzały je do kategorii pracy, do której trzeba być przymuszanym za pomocą nagród i kar.


Tomasz Tokarz

Egolog-JA


Od września rozpoczynam współpracę z jedną z wrocławskich wolnych autorskich szkół (Mała Uczelnia). Mam przyjemność współtworzyć jej nowatorski program, oparty na 5 filarach (przypadających na 5 dni tygodnia), pozwalających spojrzeć na świat z różnorodnych perspektyw. Rezygnujemy z tradycyjnych przedmiotów na rzecz podejścia holistycznego, gdzie punktem wyjścia i końcem procesu rozwojowego jest JA ucznia.

Odpowiedzialny jestem za jeden z filarów tzw. EGOLOG-JA, gdzie w sposób interdyscyplinarny (łączący obszar filozofii, psychologii i biologii), będziemy poszukiwać odpowiedzi na pytania służące poznaniu siebie: Merytoryczna struktura filaru jest rozbudowana i integruje treści podstawy programowej. Zapowiada się bardzo interesujący eksperyment rozwojowy.

Zajęcia prowadzone w ramach filaru EGOLOG-JA skupiać się będą na poszukiwaiu odpowiedzi na następujące pytania:

ŚWIADOMOŚĆ SIEBIE
- Kim jestem? Jak mógłbym się opisać?
- Co lubię robić? Co mi sprawia radość?
- W czym jestem dobry? Co jest moją mocną stroną?
- Jakie są moje zasoby (talenty, predyspozycje)? Jak mogę je wykorzystać?
- W jaki sposób się wyrażam? Za pomocą jakich środków?
- Co mnie motywuje do działania?
- Jak podejmuję decyzję?
- Jakie są moje potrzeby, marzenia, aspiracje?
- Jaki jest sens tego, co robię? Czemu to robię? Dla kogo to robię?

KIEROWANIE SOBĄ
- Czego naprawdę chcę w życiu?
- Jaki zawód chce wykonywać?
- W jaki sposób mogę kierować własnym życiem?
- W jaki sposób mogę planować własną ścieżkę rozwojową?
- W jaki sposób może to pomóc innym ludziom?
- Jak mogę lepiej planować i organizować mój własny proces uczenia się?
- Jakie mam potrzeby w tym zakresie? Jakie mam możliwości?
- Gdzie mogę szukać rady, informacji, wsparcia?

CIAŁO, EMOCJE, UMYSŁ
- Jak funkcjonuje moje ciało?
- Jakie procesy w nim zachodzą?
- Jak mogę lepiej o nie zadbać?
- Jak działają moje emocje? Co na nie wpływa?
- Jak mogę je wyrażać w konstruktywny sposób?
- W jaki sposób mogę sobie radzić ze stresem?
- Dlaczego, czuję to co czuję? Myślę, jak myślę? Działam, jak działam?
- Jak funkcjonuje moja psychika? Mój mózg?

RELACJE
- Jaki wpływ na mnie mają moje relacje z bliskimi?
- Jak mogę lepiej współpracować z innymi?
- Czy mam do tego przestrzeń w szkole? Czy mam do tego możliwość?
- Jak mogę się z nimi lepiej porozumiewać?
- Jaka jest moja rola w zespole? Czym różni się od innych ról?
- Co myślę o innych ludziach? Kim dla mnie są? Jak ich traktuję?
- Jakimi stereotypami się kieruję? Skąd się biorą moje uprzedzenia?
- Jakim wpływom ulegam? Dlaczego?

Tomasz Tokarz

Kluczowe kompetencje w szkole przyszłości

Program edukacyjny nowoczesnej szkoły autorskiej powinien, z jednej strony - odpowiadać na potrzeby dzieci, z drugiej - obejmować kluczowe kompetencje XXI wieku (co oczywiście harmonijnie się łączy), tj.:
- rozumienie siebie (tego kim jestem, jak funkcjonuje moje ciało, mój umysł, moje emocje)
- interdyscyplinarne rozumienie świata jaki mnie otacza (kontekstu kulturowego i fizycznej rzeczywistości)
- efektywne komunikowanie się (służące współdziałaniu i budowaniu relacji, umiejętności współpracy w wielokulturowym środowisku)
- kreatywność (twórcze wyrażanie siebie, przy jednoczesnym wnoszeniu czegoś sensownego w życie innych)
- przedsiębiorczość (rozumiana jako gotowość do podejmowania inicjatywy, brania odpowiedzialności za swoje działania i wybory, oraz zarządzania własnym rozwojem)
- zarządzanie informacją (zdolność do odnajdywania się w informacyjnym szumie, rozumienia złożonych interdyscyplinarnych kontekstów, oraz twórczego posługiwania się narzędziami ICT)

Przyszlość zaczyna się dziś

Tomasz Tokarz

Pionierzy edukacyjnej zmiany

Autorskie, innowacyjne, niedyrektywne szkoły z założenia są alternatywami. Nie staną sie nigdy masowe i powszechne. Nie taka jest jednak ich rola. One są jak latarnie wyznaczające kierunki zmiany, adekwatne do wyzwań przyszłości.

Ich twórcy przypominają amerykańskich pionierów wytyczających nowe ścieżki, przebijających się przez przestrzenie stagnacji. Nie wszystkim się uda. Ale na ich doświadczeniach skorzystają inni. Bez odkrywców, odważnych i refleksyjnych eksploratorów nie ma postępu na drodze do bardziej świadomego i wolnego społeczeństwa.

Tomasz Tokarz

Navigare necesse est

Opuszczenie bezpiecznej, komfortowej przystani, by wypłynąć na burzliwe, nieprzewidywalne morze bywa trudne. Ale jak inaczej można stać się, jak pisał Henley, panem swego losu, kapitanem duszy swojej? Navigare necesse est, vivere non est necesse...

Nie chodzi przecież o to, by lepiej robić to, co inni (szybciej, skuteczniej, efektowniej)... lecz by znaleźć własną, unikalną drogę, wnoszącą sens w nasze życie i dającą coś wartościowego innym...

Tomasz Tokarz

Analizujesz...

Analizujesz, mentalizujesz, przyglądasz się sobie z wielu perspektyw i myślisz, że już wiele wiesz, znasz siebie wystarczająco dobrze. Masz złudzenie kontroli nad klockami. Zaczynasz cwaniakować. Wtedy nagle pojawia się ktoś i mówi "sprawdzam". I coś się uruchamia. Jak kamyk, który obsuwa lawinę pytań. Po niej trzeba układać myśli na nowo. Czemu ten ktoś zjawił się właśnie teraz? Dlaczego właśnie on? Co takiego miał w sobie, co wywołało reakcję? W jaką dziurę trafił? Jaką strukturę naruszył? Co sprawia, że nadaję temu aż takie znaczenie? No zaczynasz składać puzzle... Analizujesz, mentalizujesz...

Tomasz Tokarz

poniedziałek, 4 lipca 2016

Racjonalizm coachingu

Dziś po raz kolejny spotkałem się z tezą: "nie wierzę w coaching". Oczywiście każdy ma prawo nie wierzyć w to, co chce ale wydaje mi się, że taka postawa wynika z zetknięcia się z karykaturami coachingu a nie z nim samym (choć pewnie sam coaching ma różne oblicza).

Dla mnie samego coaching jest najbardziej racjonalistyczną (analityczno-syntetyczną, indukcyjno-dedukcyjną) formą pracy z drugą osobą. Nie ma tu bajek, mistycyzmu, cudów-wianków, hipotez z księżyca. Jest uważna, eksplorująca, drążąca rozmowa, oparta na modelu heurystycznym.

Celem coachingu jest towarzyszenie drugiej osobie w osiąganiu przez nią założonych celów. Coach za pomocą pytań pomaga klientowi w rozpoznaniu:
- co tak naprawdę chce osiągnąć, do czego dąży (co jest dla niego celem głównym, zaspokajającym potrzebę, a co stanowi jedynie strategie do osiągania celu; innymi słowy: co chce osiągnąć i dlaczego akurat to)
- w jaki sposób może zrealizować cel (jakie ma dostępne opcje, jakie alternatywy ma do wyboru, jakie możliwe drogi stoją przed nim)
- jakimi dysponuje zasobami, które mogą mu ułatwić osiągnięcie celu (talenty, umiejętności, informacje, kontakty, cechy osobowościowe)
- czego mu jeszcze brakuje i w jaki sposób może uzupełnić deficyty
- co go blokuje (jeśli blokady mają charakter traum czy lęków - coach odsyła klienta na terapię) i jak może poradzić sobie z hamulcami
Zwieńczeniem procesu jest opracowanie agendy działań - rozbicie celu na podcele i konsekwencje ich realizowanie.

Coaching to nie magia - to poddanie analizie własnego "ja" i interakcji w jakie wchodzi ono ze światem. To wyciągnięcie wniosków z tych analiz i przełożenie je na konkretne działania.

Tomasz Tokarz

Sterografia szkoly

Problem z opisem polskiej szkoły polega na tym, że jest ona właściwie nieopisywalna. Jest wielobarwna. Szkoła to feeria działań, postaw, interakcji. Trudno ująć niejednoznaczność, wieloaspektowość, wielowymiarowość w jednym tekście, opowieści, książce.

Nasza narracja zawsze będzie wycinkowa, subiektywna, chwilowa. Możemy zobaczyć w szkole to co chcemy. Agresję lub pasywność, dominację lub anarchię, zacofanie lub nowoczesność. Możemy skupić się na dobrych wynikach testów lub na narastających problemach psychicznych młodzieży. Mamy do dyspozycji miriady danych, statystyk, wyników. Czasem sprzecznych. Możemy wiele z tego wybrac. Wszystko zależy od regulacji celownika.

Dlatego tak cenne sa wielogłosy. Dopuszczenie do tworzenia narracji o szkole różnych uczestników: nauczycieli, uczniów, rodziców, przedstawicieli administracji i zewnętrznych obserwatorów. Bez preferowania wersji żadnego z podmiotów. Marzy mi sie taka mono... tzn. stereografia jednej ze szkół.

Tomasz Tokarz

Wiarygodność badań

Szukając pewników, które pomogłyby nam się zmierzyć z chaosem świata sięgamy do danych naukowych, wyników badań... Ale czy nam to coś daje?
Wspominałem ostatnio, że tygodnik "Science" opublikował pracę, z której wynika, że rezultatów większości badań z dziedziny psychologii nie udaje się powtórzyć. Na 100 udało się powtórzyć wyniki tylko 36 badań, a nawet gdy udawało się wyniki były znacznie słabsze, niż sugerował to oryginalny artykuł.

Czy w innych dyscyplinach jest inaczej? Medycyna?
"Dr John Ioannidis z Uniwersytetu Stanforda szacuje, że proporcja złych badań naukowych w medycynie jest porównywalna i około połowy wszystkich publikowanych w tej dziedzinie prac zawiera przesadne lub fałszywe wnioski" (...) Ioannidis już w opublikowanej w 2005 r. na łamach "PLOS ONE" pracy stwierdził, że statystycznie rzecz biorąc, prawdopodobieństwo, że wyniki badań naukowych będą błędne, jest większe niż to, że będą prawdziwe!" (za" Gazeta Wyborcza)

Biologia?
"Około połowy opublikowanych badań w mojej dziedzinie (włączam tu ekologię obok ewolucji) prawdopodobnie nie dałoby takich samych wyników przy powtórzeniu ich. Wyłączam te badania, które używają genetyki, jako że prace genetyczne łatwo powtórzyć, szczególnie jeśli dotyczą sekwencjonowania DNA (...) wiele badań w biologii – szczególnie biologii organizmów – nie jest powtarzana, zwłaszcza, jeśli wymaga pracy w terenie. Takie badania pozostają więc w literaturze, choć nigdy nie były sprawdzone, a często stają się klasycznymi pracami, które wchodzą do podręczników". (Jerry A. Coyne)

A jak byłoby z badaniami edukacyjnymi?

Tomasz Tokarz

Niepodważalne fakty?

Wczoraj na warsztacie poprosiłem studentów (doktorantów właściwie), żeby podali mi przykład niezaprzeczalnego faktu, który nie byłby tylko jedną z interpretacji rzeczywistości. Pojawił się głos "jesteśmy na zajęciach - tego nie da się podważyć". Szybko odpowiedzieliśmy jednak tezą - ze "jesteśmy" tylko według realistycznej teorii, bo już np. w ujęciu solipsyzmu - studentów na zajęciach nie ma - są tylko wytworem umysłu wykładowcy :) Albo odwrotnie: to ja jestem produktem ich wyobraźni :)

Tomasz Tokarz

Życiowe algorytmy

Google na podstawie naszej aktywności (np. historii wyszukiwań) stara się spersonalizować sieć w ten sposób, by dopasować ją do naszych potrzeb. Tworzy pod nas algorytm. Być może świat działa w analogiczny sposób. Podsuwa nam zdarzenia i spotkania zbliżone do tych, które wybieraliśmy wcześniej. Próbuje przewidzieć nasze pragnienia i oczekiwania. Może dlatego tak często wchodzimy w te same koleiny i powtarzamy na nowo podobne schematy.

Tomasz Tokarz

Inspiracja współautorska: Alicja Maciejewska

Rozmijanie celów

Czy nie jest trochę tak, że rzeczywiste cele współczesnej szkoły rozmijają się z życiowym celami uczniów? Ta pierwsza odnosi sukces, gdy skutecznie obrobi młodego człowieka pod wymogi programowe, czego potwierdzeniem jest wynik testu. Schodzi z taśmy przygotowany wg określonych odgórnie standardów jakości. Jak to w fabryce.

To jednak oznacza zahamowanie rozwoju autentycznej osobowości ucznia, ograniczenie przestrzeni do ekspresji ja. Pas transmisyjny to budowanie muru dla kreatywności, która zawsze wiąże się z przekraczaniem standardów.

Tomasz Tokarz

Bricolage

Bricolage to metoda badawcza polegająca na konstruowaniu dzieła z różnych dostępnych materiałów (źródeł). Badacz zbiera "śmieci", skrawki, ścinki, fragmenty - tekstów, obrazów, zdarzeń... z których następnie tworzy obraz, kolaż. Bricoler przypomina zatem artystę. Tworzy pewne wyobrażenie świata z zebranych materiałów. Dobiera je subiektywnie (i przez sam wybór nadaje tym szczątkom wartość) i subiektywnie przekształca w kompozycję. Kolaż może być spokojny lub dynamiczny, harmonijny lub chaotyczny. Wszystko zależy do koncepcji autora.

Według jakiego klucza następuje dobór ścinków? Według jakiej matrycy są składane w całość? 
Czy obraz wyłania się sam czy jego zarys istnieje już wcześniej? Przed rozpoczęciem badań? W wyobraźni bricolera? Może badacz przychodzi z gotowym obrazem w głowie a proces badawczy jest tylko wypełnianiem płótna elementami, które pasują do wcześniejszego wyobrażenia?

Tomasz Tokarz

Hologramy

Być może wszystko co nas otacza jest tylko projekcją naszego umysłu. I tych konstruowanych światów jest wiele, bo każdy z nas tworzy własny, w którym pozostali są jedynie produktami naszej wyobraźni. I jednocześnie my sami jesteśmy wymysłem (w wielu wersjach) innych.

To jak nadchodzące na siebie hologramy, przenikające się, równorzędne, bez dominującego metahologramu (chyba że za taki uznać ten wyświetlany przez istotę zwaną Bogiem )...

Tomasz Tokarz

Edukacja to kreacja


Nauczanie to nie zarządzanie pasem transmisyjnym. To nie obsługiwanie kserokopiarki. To forma artystycznej ekspresji. Jeśli kopiujesz zamiast tworzyć marnujesz czas swój i uczniów.

Tomasz Tokarz

Moje światy w edukacji

Ćwiczenie coachingowe do wykorzystania w pracy z dziećmi/młodzieżą. Integrujące różne obszary wiedzy, przedmioty, treści kształcenia. 

Tworzenie własnych światów na podstawie pytań: 
- jaki jestem - jak mógłbym się opisać?
- co jest dla mnie szczególnie ważne?
- co lubię najbardziej robić?
- co mnie interesuje?
- czego lubię się uczyć?
- w czym jestem szczególnie dobry?
- co lubię u innych? 
- za co ich cenię?
- kto jest dla mnie ważny? 
- dlaczego?
itd.

A potem stworzenie makiety tego świata (plastyka). Hymnu "jaka piosenka mogłaby opisać Twój świat?" (muzyka). Opisu (tekst, blog, informujący o świecie, promujący go). Zastanawianie się, jak powstał. Jak działa? Na jakiej teorii się opiera? Dlaczego jest taki, jaki jest itd. (fizyka, biologia, psychologia, historia).

A potem wzajemne odwiedziny we własnych światach. I rozmowy. Pokazywanie swego świata innym. Dialog...


Tomasz Tokarz

Kolektywne uniesienia

Nie jestem emocjonalnym native speakerem. Język uczuć to dla mnie jak suahili, obcy język którego się uczę doświadczając i poznając postawowe reguly. Jakoś idzie. Mysle że nawet osiagnalem w nim pewna bieglość. Choć nigdy nie będzie mym naturalnym.
Najtrudniejsze są dla mnie jego kolektywne emanacje. Zupełnie nie czuję tych zbiorowo-narodowych uniesień i traum. Patrzę na nie z podobną ciekawością jak etnograf na rytuały wysp triobriandzkich, bez oceniania, ze zdziwieniem typowym dla innego...

Tomasz Tokarz

Ochlokracja?

Ostatnie wybory i referenda (np. Brexit) pokazują, że ludzie dzialaja odruchowo, nieprzewidywalne, ulegając emocjonalnym, zbiorowym porywom. Chwilowe nastroje (zbudowane na nadziejach i fobiach) decydują o ważnych, strategicznych decyzjach, których konsekwencje ciągną się latami... Czy zatem demokracja (jako rządy świadomego ludu, w odróżnieniu od ochlokracji - rządu tłumu) winny opierać się na emocjonalnych plebiscytach, podsycanych przez demagogów?

Tomasz Tokarz

Człowiek zanurzony w kontekście

Człowiek jest bytem wybierającym, ale źródła tych wyborów leżą w historii naszego życia (i życia innych ludzi, którzy mieli na nas wpływ). Jesteśmy kontynuacją siebie z przeszłości. Myślimy i działamy zawsze w jakimś kontekście. Pytanie "kim jestem?" nie istnieje przecież bez pytania "kim byłem?", a tego z kolei nie można oddzielić od pytania: "kim byli ludzie, którzy mnie otaczali?", "co wnieśli w moją narrację?". A zatem rozważania dotyczące celów ("dokąd chcę zmierzać?", "po co?") ściśle wiążą się z refleksją nad przyczynami ("skąd i z czym przychodzę?").

Tomasz Tokarz

Edukacja jako drzewo


Metafora drzewa jako pomysł (nie nowy zresztą) na zorganizowanie procesu edukacji. Uczeń wychodzi od pnia czyli swego "JA", tu i teraz (zaczyna przygodę z edukacją od rozpoznania tego kim jest, co go interesuje, co napędza do działania itd) i zmierza (przy wsparciu nauczyciela) równocześnie w dwóch kierunkach: 
a) rozpoznania swoich korzeni (zaplecza kulturowego, światów z których się wywodzi, kontekstów, które go określają) oraz 
b) samozarządzania rozwojem gałęzi (symbolizujących aspiracje, marzenia, pragnienia, pasje, wyobrażenia o zawodzie)...

Tomasz Tokarz

Paradoks obserwatora

Paradoks obserwatora polega na tym, że nie można obejrzeć systemu bez interakcji z nim. Ale każda interakcja modyfikuje obserwowany system. Co ciekawe nie dotyczy to tylko zachowań ludzkich - nawet obiekty materialne zdają się zmieniać pod okiem badacza (np. elektrony ukazują lub nie swoje właściwości falowe). Obserwator nie widzi świata takim jakim jest (o ile w ogóle jakiś jest) - widzi rzeczywistość, która powstała pod wpływem jego interwencji (w wersji light: widzi ją taką, jaka mu się ukazuje).

Obserwując świat obserwujemy de facto siebie, nasze spojrzenia, punkty widzenia, sposoby odbierania, interakcje między nami a światem. To że przypuszczamy rzeczywistość przez filtr naszego ja jest dość oczywiste. Każdy widzi, co chce widzieć. Ale można iść jeszcze dalej: może obserwowany obiekt wyczuwa, jak chce być postrzegany przez obserwatora i w takiej formie nam się ujawnia...

Tomasz Tokarz

Duchowi przywódcy

Bardzo brakuje mi dzisiaj autentycznych przywódców duchowych. Liderów sensu. Orędowników społecznej odpowiedzialności. Mamy plemiennych watażków, szefów partii, mniej lub bardziej skutecznych w walce o władzę. Mamy propagatorów jednej słusznej prawdy, reprezentowanej przez nich samych.

Potrzebujemy jednak ludzi, którzy wzniosą się ponad partykularne roszczenia ideowych klanów. Zdolnych do spojrzenia na rzeczywistość z szerszej perspektywy. Mediatorów, budowniczych mostów porozumienia, konstruktorów przęseł, hydraulików czyszczących zatkane kanały komunikacyjne.

Czy rzeczywiście ich nie ma? A może jedynie, zaślepieni w walce i obrzucaniu się wzajemnie winą, nie jesteśmy w stanie usłyszeć ich głosu.

Tomasz Tokarz

Refleksyjność

Refleksyjność to umiejętność obserwacji świata z wielu perspektyw. Dostrzegania jego złożoności. Przyglądania mu się bez oceny. Bez ujmowania go w jedną sztywną, niepodważalną interpretację. Bez kurczowego przywiązania do własnych przekonań przedzałożeń, teorii. To zdolność otwierania wielu pytań bez zamykania ich jednoznacznymi odpowiedziami.

Czy można ją doskonalić? Ciekawym ćwiczeniem jest metoda czterech krzeseł: "ja", "ty", "on", "ekspert". Siadając na pierwszym opisujemy problem/konflikt z naszej własnej perspektywy - co widzimy, co czujemy z związku z tym, jakie wnioski z tego wyciągamy.
Na drugim - próbujemy wyobrazić sobie sposób odczuwania i myślenia osoby, której dotyczy omawiana kwestia (np. tej, z którą mamy spór).
Na trzecim wchodzimy w rolę bezstronnego obserwatora (np. przechodnia, gościa itd): co on dostrzega i jako może interpretować to, co widzi.
Na czwartym wcielamy się w eksperta, specjalistę - który przykłada do obserwowanych sytuacji jakąś teorię - patrzy na nią z naukowego punktu widzenia.

Na koniec wracamy na pierwsze krzesło. I zastanawiamy się co nam dało to przesiadanie w role..
Warto przećwiczyć ;)

Tomasz Tokarz