wtorek, 12 kwietnia 2016

Jeszcze o ocenianiu

(...) "jesli ktoś pisze, że ocenianie jest szkodliwe, to znaczy, że pojęcia o edukacji nie ma. Mało tego, nie ma pojęcia również o tym co sami uczniowie myślą o ocenianiu... Po prostu nie zna się... szkoda tylko, że zabiera głos w tak ważnych sprawach.Może Panie Tokarz w ogóle przestańmy uczyć, oceniać, wymagać, być obowiązkowym ... bawmy się!!! Życie jest takie piękne!!!!"

Mój tekst o szkodliwości oceniania wywołał pewien opór, który zamanifestował się na jednym z portali zarzutami, że nie znam edukacji oraz życia. Że ograniczenie oceniania niechybnie spowoduje wytworzenie neurotycznego pokolenia nieudaczników i samobójców.

Rozumiem źródła sprzeciwu. Tendencję do oceniania mamy zaszczepianą od małego. Trudno nam sobie czasem wyobrazić działanie bez stałej zewnętrznej oceny (która jest de facto przejawem kontroli). Jeśli od małego przyzwyczaimy dzieci, że wszystko, co zrobią musi być ocenione przez kogoś z zewnątrz (według skrupulatnie opracowanej zuniformizowanej skali lub subiektywnej opinii osoby obsadzonej w roli) to ciężko im będzie się z tego uwolnić. Jeśli wmówimy im, że bez arbitralnego stopnia ich aktywność nie ma sensu - to rzeczywiście będą później prosić o noty ("powiedz mi, ile jestem wart"). Nie będa potrafiły samodzielnie oszacować swego potencjału. Uzależnimy je od zewnętrznej weryfikacji. Trudno im będzie potem zbudować autonomicznie poczucie własnej wartości.

Tak - zauważam, że młodzi ludzie po latach spędzonych w szkole chcą być oceniani. Z czego to jednak wynika? Z naturalnej potrzeby czy wdrożenia w pewien wzorzec? Być może nie wiedzą, jak to jest: nie być ocenianym. Może po latach obrabiania cyframi nie potrafią działać z czystej ciekawości i chęci odkrycia. Może istotnie funkcjonują dla stopni - czyli dla dopasowania się do cudzych opinii.

Czy to jednak wynika z głębokiej wrodzonej potrzeby? Dziecko uczy się chodzić i mówić bez stymulowania stopniami. Ma w mózgu swój własny ośrodek nagrody. Po co go zaburzać sztucznymi motywatorami? Zadajmy sobie w środku pytanie: czy naprawdę tak lubimy być oceniani przez innych? Czy daje nam to frajdę? Czy pomaga lepiej zrozumieć siebie? Pomaga lepiej komunikować się z otoczeniem?

A co do kwestii poruszonej na początku tekstu. Tak, przestańmy pouczać, oceniać, stawiać schematyczne wymagania, zarzucać oczekiwaniami. Bawmy się, twórzmy, konstruujmy, projektujmy, realizujmy swoje pasje, działajmy - dla samych siebie, dla swojej rodziny, dla innych ludzi. Czy nie na tym polega istota edukacji? Istota życia?

Tomasz Tokarz

2 komentarze:

  1. Działać bez potrzeby uznania to działać z serca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Działać bez potrzeby uznania to działać z serca.

    OdpowiedzUsuń