Ilez razy słyszałem ten argument: "za moich czasów była dyscyplina, przemoc i kary i jakoś moje pokolenie (mówią 40-60 latki) wyrosło na dobrych ludzi/porządnych ojców". "Nie to co dzisiejsza generacja" " Jeśli rzeczywiście było tak dobrze, to czemu ci rzekomo świetnie wychowani ludzie, z których większość przeszła tak idealizowaną obowiązkową służbę wojskową ("co czyni mężczyznę z mięczaka") nie potrafili odpowiednio przygotować swoich synów.
Skąd ich bezradność? Skąd tyle frustracji i fobii? Skąd tyle nienawiści do obcych? Skąd rozwalone związki? Skąd zaburzenia psychiczne (cierpi na nie podobno kilka mln dorosłych Polaków)? Skąd tak wysoki współczynnik samobójstw (niemal najwyższy w Europie)? Skąd codzienne topienie smutków w alkoholu? Skąd hałdy kompleksów przejawiające się bądź ślepym kopiowaniem obcych modeli, bądź jałowymi tęsknotami za mityczną przeszłością? Skąd tyle żalu i rozpaczy? Skąd ta powszechna i dojmująca nieufność?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz