czwartek, 7 stycznia 2016

Jak żyć...



Często, szczególnie przez studentów, bywam pytany o opinię na jakiś temat. Zazwyczaj kryje się za tym oczekiwanie na rozstrzygający osąd. Że powiem, jak jest. Kto ma rację, a kto nie ma. Która partia działa dla naszego dobra, a która błądzi. Który model szkoły jest lepszy, a który gorszy.

Takie pytania są dla mnie niezwykle trudne. Moja wyobraźnia nie jest kawałkiem deski, by jak kołatka wystukiwać: tak, tak, nie, nie. To dobre, a to złe. To słuszne, a tamto nie bardzo. To walka o demokrację, a to zamach na nią. Jest wiele modeli życia. Wiele interpretacji. Wiele ścieżek, którymi można iść.

Zazwyczaj reaguję niesatysfakcjonującym nikogo zwrotem: "to zależy...". Czasem po prostu mówię: "nie wiem". Nie chodzi o to, że nie mam zdania. Problem w tym, że mam za dużo zdań. Widzę rozmaite aspekty, perspektywy, niuanse. Lubie się przyglądać. Obserwować. Patrzeć.

Czytam prasę wszystkich opcji politycznych. Analizuję różne koncepcje filozoficzne. Studiuję z wypiekami na twarzy sprzeczne teorie socjologiczne, psychologiczne, historyczne. Szukam luk w rozumowaniu.. Bez oceny, bez osądu, bez jednoznacznego wartościowania. Nie ma we mnie materiału na fanatyka idei. Zatem przykro mi: nie potrafię nikomu powiedzieć, jak żyć...


Tomasz Tokarz

1 komentarz:

  1. Kiedyś bardzo bałam się używać tzw. NIE WIEM na dzisiaj myślę właśnie, że to jest ta luka pozwalająca rozwinąć się odbiorcy, słuchaczowi, koledze, przyjaciółce, dziecku..człowiekowi

    OdpowiedzUsuń