sobota, 30 stycznia 2016

Zimny odczyt

W epoce propagandy, sterowania przez różnego rodzaju prestidigitatorów warto mieć świadomość technik, jakimi się posługują. Pomyślałem, że interesujące byłoby zrobienie czegoś w rodzaju przewodnika/słownika manipulacji. 

Zacznijmy od tzw. "zimnego odczytu". To zbiór technik często wykorzystywany przez tzw. wróżbitów, czasem różnych terapeutów, coachów a także mówców wiecowych, guru, trenerów motywacyjnych, przywódców grup religijnych itd.

Zimny odczyt opiera się wywoływaniu wrażenia, że wiemy o drugiej osobie więcej... niż rzeczywiście wiemy. Chodzi tu o odpowiednie wykorzystanie języka, o celowe formułowanie zdań, by wydobyć ukryte dane, o takie prowadzenie rozmowy, by uzyskać potrzebne informacje - a konsekwencji zrobić na odbiorcach wrażenie znawcy, tego który przenika ich dusze (tymczasem w takiej konwersacji większość wypowiedzianych danych pochodzi od analizowanego i jest jedynie przeformułowywana przez tego, kto kieruje rozmową).

Jak to wygląda? Jeśli chodzi o rozmowę f2f na początku prowadzący tworzy sobie ogólny zarys postaci (na podstawie powierzchownej obserwacji) i wygłasza zdania horoskopowe (takie, które zdaje się opisywać konkretną osobę a w istocie może być odnoszone do znacznej grupy ludzi). Coś w stylu: "wydajesz się spokojną osobą...". Później następuje obserwacja reakcji rozmówcy - tego, co powie (potwierdzi lub zaprzeczy), jak się zachowa, jaką pozycję przybierze - a następnie dodawane jest ewentualne zakończenie: "ale zdarza Ci się wpadać w gniew", "ale czasem ten spokój Ci przeszkadza", 'i czujesz się z tym dobrze" itd.

Jak widać tego rodzaju zdania formułowane są w sposób umożliwiający doprecyzowanie ich na wiele sposobów (często chodzi o sprowokowanie rozmówcy do rozwinięcia, co umożliwia skonstruowanie bardziej szczegółowego opisu).. Taka technika daje przestrzeń do wycofania się z opisu, który okazuje się niezgodny z oceną drugiej osoby.

Często w tym celu wykorzystywane jest także ostrzeliwanie - prowadzący rzuca różne zdania, opinie, sądy - śledząc jak odbiera je interlokutor (na podstawie mimiki, mowy ciała, zachowań, słów). Wystrzeliwanych jest wiele pocisków z założeniem, że któryś musi trafić.

Ostrzeliwanie ma także wariant grupowy. Mówca rzuca w masy pewne ogólnikowe zdania (z których część niewątpliwie jest trafna) typu: "jest wśród nas osoba, która... przeżywa duże cierpienie, ... nie może porozumieć się z matką..., ... nie może sobie poradzić z nałogiem, ... która ma problem z bliskim, krewnym".

Następnie obserwuje reakcje badanych (zwykle mowę ciała) i precyzuje swoje wypowiedzi, rozwijając te elementy, na które zebrani najlepiej reagują. Tych, których rzeczywiście męczą nałogi (a wszakże wielu męczą) albo ci, którzy mają problem z jakimś krewnym (a kto ich nie ma) mogą odnieść wrażenie, że mówca mówi o nich, do nich personalnie kieruje wypowiedź. Zadają sobie pytania: "skąd on o mnie wie?"

W stosowaniu tych technik nie ma niczego złego - o ile rzeczywiście służą wspomaganiu drugiej osoby w poradzeniu sobie z trudnościami. Wszystko zależy od tego, do czego zostana wykorzystane... Kluczowe są, jak zwykle, intencje.

Tomasz Tokarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz