Refleksja po filmie "Szwedzka teoria miłości", szczególnie po fragmencie ukazującym grupkę kontestatorów systemu, szukających bliskości w przestrzeni lasu i otoczeniu podobnych im ludzi. Myślę czasem, że bolączką alternatywnych nurtów i ruchów spolecznych bywa nadmierny sentymentalizm, prowadzący do utopizmu (czy eutopizmu). Przejawem jego jest rozdzielanie rzeczywistości na złą (od której trzeba uciec) i dobrą (którą trzeba zbudować).
W kreowaniu idealnych modeli oczywiście nie ma niczego złego - problem jest wtedy, kiedy robione jest to w oderwaniu od realiów codzienności. Można zgromadzić grupę ludzi podobnie myślących (z klasy wyższej średniej), kupić kawałek ziemi i tam budować osady (falanstery) dla wybranych ("rozumiejących", "czujących") odcinając się od zepsutego świata (to oczywiście zamierzone uproszczenie). A można próbować działać wśród osób "innych", z odmiennym kapitałem społecznym, pełnych oporów i blokad i mozolnie konstruować mosty porozumienia. Innymi słowy - można szukać szukać człowieka w lesie, a można po prostu zapukać do drzwi sąsiada...
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz