Obejrzałem właśnie filmik propagandowy o szkodliwości multimediów (m.in. serwisów społecznościowych). Sugerował, że są odpowiedzialne za rozpad więzi społecznych. Teza wydaje się efektem pomieszania skutku z przyczyną. Procesy powodujące atomizację są dużo wcześniejsze. Są pochodną rozwoju kultury indywidualistycznej.
Przecież to nie jest tak, że ludzie stają się bardziej samotni czy pogubieni pod wpływem częstego użytkowania komputera/smartfonu - przeciwnie: czują się samotni czy nierozumiani, dlatego przenoszą w wirtualne światy. Co ciekawe najczęściej używają tych narzędzi właśnie po to, by nawiązać kontakt z innymi, budować interakcje. Za ich pomocą szukają bliskości. I często znajdują. Są badania (całkiem liczne), wskazujące na pozytywną korelację między komunikacja interpersonalną w sieci i w realu. Social media bywają wstępem do autentycznych, głębokich przyjaźni czy związków. Dają szansę na znalezienie osób podobnie postrzegających świat i podejmowanie z nimi wspólnych przedsięwzięć.
Czy samo odłożenie komórki spowoduje, że życie byłych użytkowników nabierze wartości? Zaczną ich otaczać pozytywni, oddani, lojalni ludzie? Gdzie ich znaleźć? Czy ludzie pozbawieni dostępu do FB są dużo mniej samotni? Mają większe poczucie zrozumienia?
Czy rzeczywiście pokolenia, które nie dojrzewały w kontakcie z ICT są bardziej uspołecznione? Łatwiej przychodziło im budować głębokie , trwał erelacje ? Lepiej rozumiały złożoność związków? Mają lepsze relacje z partnerami? Nie wchodziły w toksyczne układy? Lepiej rozumieją swoje dzieci? Jak to zmierzyć?
Nie ma co idealizować świata sprzed epoki ICT. Ta dała nam narzędzia. Od nas zależy, jak je wykorzystamy.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz