Czy uczyć bycia grzecznym? Pytanie jest dla mnie retoryczne. Oczywiście, że warto. Podobnie jak warto uczyć mądrości, refleksyjności czy szlachetności. Czy ściślej: warto tworzyć warunki, w których takie cechy, postawy, wartości mogą się rozwijać.
Problem z grzecznością wynika z niejednoznaczności tego pojęcia. Budzi skrajne emocje, bo jest różnie interpretowane. Czasem traktowane jest jako synonim uległości. Myślę, że bezzasadnie. Zastanawiając się nad ujęciem grzeczności w edukacyjnym systemie teleologicznym trzeba sięgnąć do etymologii. Otóż słowo to pochodzi od zbitki "k rzeczny", czyli człowiek do rzeczy, umiejący się odnaleźć, właściwie zachować, postępować adekwatnie do sytuacji. Doroszewski definiuje grzeczność jako "uprzejmy, delikatny, świadczący o dobrym wychowaniu stosunek do innych ludzi". Gdyby to pojęcie rozszerzyć i przełożyć na współczesny kontekst "grzeczny" znaczyłby: empatyczny, rozumiejący, potrafiący dostrzec odmienne perspektywy innych osób, otwarty na inne kultury czy style życia, potrafiący budować dobre relacje, oparte na wzajemnym szacunku. Tak definiowana grzeczność, w moim przekonaniu, nie ma wiele wspólnego z posłuszeństwem, bezkrytyczną uległością, wyrzeczeniem się siebie. Jest bliska asertywności, zasadzie: żyj i pozwól żyć, w zgodzie z bliźnimi, nie rezygnując z tego, co ważne dla ciebie i nie narzucając swoich interpretacji innym.
Problem polega zatem, jak myślę, nie na samym określeniu celu (warto/nie warto być grzecznym) ile na sformułowaniu strategii i środków do jego osiągnięcia. Otóż nie da sie wychować człowieka rzeczywiście grzecznego przez tresurę, przez stymulowanie kijem i marchewką. Dzięki takiej strategii możemy wyprodukować istotę uległą, biernie przystosowaną, bezrefleksyjnie wkomponowującą się w schemat. Która coś innego myśli a co innego robi, inaczej czuje a inaczej działa. Która zachowuje się tak, jak od niej się oczekuje w momencie, kiedy czuje na sobie oko nadzorcy. Która jednocześnie postępuje w sposób nieakceptowany (chaotyczny, destruktywny, kompulsywny), kiedy znika strażnik. Która jest uśmiechającym się fałszywie, potakującym sztucznie robotem - sfrustrowanym i zakompleksionym wewnątrz.
Grzeczność, tak jak ją rozumiem, zasadza się na spójności między wartościami a podejmowana aktywnością. To postawa wypływająca ze świadomości, z autentycznego przekonania, że warto działać w określony sposób - zorientowany na współpracę i dialog. To model złotego środka, między przystosowaniem a oporem, konformizmem a kontestacją, adaptacją a buntem.
Tomasz Tokarz
Tekst pochodzi z portalu:
http://www.edukacjajestfajna.pl/2016/05/czy-dzieci-w-szkole-powinny-byc-grzeczne.html
Tekst pochodzi z portalu:
http://www.edukacjajestfajna.pl/2016/05/czy-dzieci-w-szkole-powinny-byc-grzeczne.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz