piątek, 18 grudnia 2015

Spór o uniwersalia a teraźniejszość



Jedną z najważniejszych debat filozoficznych w historii (mającej korzenie w starożytności i dominującej w myśli średniowiecznej i nowożytnej) jest tzw. spór o uniwersalia (powszechniki). W skrócie chodzi o kwestię czy pojęcia, którymi się posługujemy (np. wolność czy wrażliwość) mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości (realizm) czy są tylko nazwami, za pomocą których subiektywnie nadajemy sens temu, co nieuchwytne (nominalizm).

Kwestia ta może wydawać się typowo scholastyczna, niepraktyczna, oderwana od codziennych doświadczeń, jednak w istocie trudno o bardziej fundamentalne zagadnienie, organizujące nasze myślenie i sposoby odczuwania. Wiąże się z próbami odpowiedzi na pytania typu: Czym jest prawda, dobro i piękno? Jakie są ich wyznaczniki? Czy można zmierzyć przyjaźń, lojalność, zaufanie? Czy można stworzyć jedną definicję miłości? Czy istnieje matryca, do której można porównać nasze uczucie, by stwierdzić, czy naprawdę kochamy?

I wreszcie w odniesieniu do bieżącej sytuacji, do konfliktów, które dzielą i psują relacje. Czy któraś z naszych opowieści o świecie jest bardziej adekwatna (co zresztą znaczy: adekwatna)? Czy któryś z opisów plemiennych jest bardziej poprawny? Czy istnieje jedyna słuszna interpretacja przemian po 1989 roku? Jedyna poprawna wykładnia demokracji? Wolności i równości? Jedyna akceptowana definicja patriotyzmu? Dobrego Polaka? Lepszego czy gorszego sortu? Zdrady? Gdzie jest miarka pozwalająca to oszacować?

Tomasz Tokarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz