Jedną z najważniejszych
debat filozoficznych w historii (mającej korzenie w starożytności i dominującej
w myśli średniowiecznej i nowożytnej) jest tzw. spór o uniwersalia
(powszechniki). W skrócie chodzi o kwestię czy pojęcia, którymi się posługujemy
(np. wolność czy wrażliwość) mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości (realizm)
czy są tylko nazwami, za pomocą których subiektywnie nadajemy sens temu, co
nieuchwytne (nominalizm).
Kwestia
ta może wydawać się typowo scholastyczna,
niepraktyczna, oderwana od codziennych doświadczeń, jednak w istocie trudno o
bardziej fundamentalne zagadnienie, organizujące nasze myślenie i sposoby
odczuwania. Wiąże się z próbami odpowiedzi na pytania typu: Czym jest prawda,
dobro i piękno? Jakie są ich wyznaczniki? Czy można zmierzyć przyjaźń,
lojalność, zaufanie? Czy można stworzyć jedną definicję miłości? Czy istnieje
matryca, do której można porównać nasze uczucie, by stwierdzić, czy naprawdę
kochamy?
I wreszcie w odniesieniu
do bieżącej sytuacji, do konfliktów, które dzielą i psują relacje. Czy któraś z
naszych opowieści o świecie jest bardziej adekwatna (co zresztą znaczy:
adekwatna)? Czy któryś z opisów plemiennych jest bardziej poprawny? Czy
istnieje jedyna słuszna interpretacja przemian po 1989 roku? Jedyna poprawna
wykładnia demokracji? Wolności i równości? Jedyna akceptowana definicja
patriotyzmu? Dobrego Polaka? Lepszego czy gorszego sortu? Zdrady? Gdzie jest
miarka pozwalająca to oszacować?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz