Czego młodym ludziom najbardziej brakuje w szkole? Jakie są ich autentyczne potrzeby? Często nieuświadomione, ukryte, niewyrażalne...
Zapewne brakuje im autonomii, obszaru pozwalającego na samorealizację, decydowanie o sobie, wytyczenie własnej ścieżki rozwojowej. Brakuje im także, przynajmniej w pewnym stopniu, poczucia sprawstwa, większego wpływu na sprawy wspólnoty, której są częścią. Brakuje im również przekonania o przekładalności treści realizowanych w szkole na codzienność, powiązania między tym, co robią w klasie z tym, co przyda im się w życiu, co określi ich doświadczenia poza placówką edukacyjną.
Jednak najbardziej, w moim przekonaniu, brakuje im towarzystwa mądrych dorosłych. Szanujących i lubiących uczniów. Refleksyjnych i świadomych siebie. Pełnych pasji i potrafiących nią zarażać. Wymagających, ale i wyrozumiałych. Akceptujących błędy, jako naturalny etap rozwoju.
Brakuje im dorosłych wzmacniających ich poczucie wartości i godności osobistej. Uczących, przez swoją postawę, szacunku do siebie i innych. Otwartych na dialog. Słuchających i słyszących.
Brakuje im po prostu dorosłych, którzy pełniliby rolę prawdziwych autorytetów. Życzliwych i wspierających przewodników po chaotycznym świecie. Latarników sensu. Translatorów znaczeń. Młodym ludziom, postawionym przed niepokojącą tyranią wyboru, niezwykle takich osób potrzeba. Pójdą za nimi z entuzjazmem.
Brakuje im dorosłych wzmacniających ich poczucie wartości i godności osobistej. Uczących, przez swoją postawę, szacunku do siebie i innych. Otwartych na dialog. Słuchających i słyszących.
Brakuje im po prostu dorosłych, którzy pełniliby rolę prawdziwych autorytetów. Życzliwych i wspierających przewodników po chaotycznym świecie. Latarników sensu. Translatorów znaczeń. Młodym ludziom, postawionym przed niepokojącą tyranią wyboru, niezwykle takich osób potrzeba. Pójdą za nimi z entuzjazmem.
Oczywiście nie chodzi o roboty zaprogramowane na idealność. Każdy ma swoje humory, nerwy, lęki czy fobie. Nosi bagaż rozczarowań. Zmaga się z niepowodzeniami. Nawet najbardziej empatycznemu dorosłemu zdarzy się zdenerwować, krzyknąć, ofuknąć dziecko. Nie ma to jednak większego znaczenia, jeśli uczniowie będą istotnie przekonani, że nauczyciel jest zawsze po ich stronie, że mogą na niego liczyć, że w nich wierzy niezależnie od decyzji, jakie zdarza im się podejmować.
Kontakt z takimi dorosłymi daje młodym ludziom więcej niż godziny poświęcone na realizację programu, spędzone nad zadaniami domowymi, przeznaczone na dogłębną analizę treści podręcznika. Mogą wpłynąć na ich wybory życiowe. Zdeterminować sukces. Określić relacje, w jakie będą wchodzić w dorosłym życiu. Po latach spędzonych w szkole nie pamiętamy wszakże wiele z tego, co nam tam przekazywano. Pamiętamy ludzi i emocje, jakie wywoływali.
Tomasz Tokarz
Myślę, że brakuje towarzyszenia w drodze ku dorosłości. Pokazywania, że wszystko jest możliwe- jeśli popełniamy błędy to zawsze jest jakieś wyjście "jak nie przez drzwi to przez okno". Brakuje rozmowy o porażkach, trudnych sytuacjach, dzieleniem się tym co nie wyszło - refleksji nad tym czego one mnie nauczyły, bo też uczą. Problem polega na tym, że dorośli nie chcą dzielić się tym co nie wyszło..w szkole szczególnie.I później taki młody człowiek jest albo czarny albio biały..szara strefa..jest nie wksazana..bo oznacza tylko przeciętność.
OdpowiedzUsuńPoza tym świat idzie do przodu..a w szkole wykłady, gdzie metody projekcyjne?, które uczą myślenia, pracy w grupie i odpowiedzialności za zadanie no i kreatywności. Pewno są takie...bo wszystkich w Polsce nie znam..mierze się jednak z rzeczywistością będąc mamą 10 latka i dużo mojej energii potrzeba, żeby wytłumaczyć nauczycielom, że to się zmienia..i słyszę nie ma czasu..albo nie da się..całe szczęście nie wszyscy tak mówią...jeżeli chodzi o sens..i braku poczucia tego sensu..rodzą się choroby psychiczne..najpiękniej o tym pisze Viktor Frankl "Człowiek w poszukiwaniu sensu"..Czym jest dla Ciebie sens życia? zadawałam to pytanie gimnazjalistom i licealistom, w szkole masowej i przyklinicznej,niektóre opowieści były bardzo budujące ale niektóre bardzo smutne...
o autorytety bardzo trudno..bo jeśli mało się wie o sobie ,
o swoich potrzebach, bo się o tym nie rozmawia...to po prostu się żyje..nie do końca wiedząc po co..wówczas się słyszy to wszystko jest bez sensu..