Carl Jung napisał, że oceniamy, ponieważ nie jesteśmy w
stanie zrozumieć. Czy jednak zrozumienie jest możliwe? Czy jesteśmy w stanie
przeniknąć w pełni drugiego człowieka? Zrekonstruować rzeczywiste motywy jego
działań? Dotknąć genezy jego postaw i zachowań? Zeskanować jego umysł i
emocje?
Takie próby zawsze kończą się jakąś formą racjonalizacji - a ta jest przecież tylko sztuczną formą narzucaną na nieprzeniknioną, niewyjaśnialną rzeczywistość. Formą, za pomocą której uporczywie staramy sobie wyjaśnić chaotyczny świat. Narzucić mu jedyną słuszną interpretację. Uczynić bardziej przyjaznym i bezpiecznym. Zachować nad nim kontrolę. By poczuć się lepiej.
Spotykajac drugą osobę budujemy sobie jej
wyobrażenie. To naturalne. Mamy tendencję do nadawania sensu postawom i
zachowaniom innych ludzi. Szukamy przyczyn ich działań. Uruchamia się mechanizm
atrybucji. Problem pojawia się kiedy nasze
wyobrażenie zaczyna nas ograniczać. Kiedy wszelkie przejawy aktywności drugiej
osoby przesiewamy przez sito wytworzonego obrazu. Przestajemy słuchać i uważnie
patrzeć. Skupiamy się na tym naszym: "już wiem kim jesteś. Już wszystko
wiem". To bardzo wygodne, ale też niezwykle blokujące rozwój.
Czy komunikat „wiem, dlaczego tak robisz” nie jest czasem
przejawem opresji? Czy istotnie wiemy? Czy istotnie wiemy? Czy rzeczywiście tak
łatwo udaje się rozpracować intencje innej osoby? Czy próbując na siłę
zracjonalizować jej zachowania nie stosujemy wobec niej jakiejś subtelnej formy
przemocy? Narzucając drugiemu człowiekowi naszą własną historię o nim samym
dokonujemy wszakże zamachu na jego "ja". Zubożamy go przykrawając do
naszych wyobrażeń. Wtłaczamy w sztywną matrycę naszych wizji. Podporządkowujemy
subiektywnej narracji - tak jak nam wygodnie.
Racjonalizując szkodzimy także sami sobie. Zamykamy się w klatce projekcji. Zadręczamy się analizami i koncepcjami. Konstruujemy tezy, których nie da się weryfikować. Snujemy teorie nieprzekładalne na rzeczywistość.
Może jedyną rzeczą jaką możemy zrobić w kontakcie z drugim
człowiekiem (na którym nam zależy), to po prostu być z nim. Towarzyszyć mu.
Akceptować go takim, jakim jest. Wspierać na drodze, którą zmierza. Bez próby
wrzucenia w interpretacyjny schemat. "Inteligentny człowiek, pisze Jen Knox,
potrafi wszystko zracjonalizować. Mądry nie próbuje".
Tomasz Tokarz
Jak możemy zrozumieć drugiego człowieka gdy większość z nas nie rozumie (nie zna) samych siebie? Akceptowanie drugiego człowieka takim, jakim jest, a może nawet bycie bezstronnym obserwatorem nie jest łatwe. Interakcje personalne wyzwalają w nas emocje, które czasem mogą być irracjonalne. Wszystko jest w porządku, jeśli są to przyjemne emocje, ale gdy tak nie jest, to odczuwamy pewien emocjonalny ból, dyskomfort i wówczas próbujemy racjonalizować aby poczuć się lepiej.
OdpowiedzUsuń