Mamy w głowie mnóstwo przekonań - generalizujących sądów o otaczającej rzeczywistości, poprzedzonych zazwyczaj predykatywami: trzeba, należy, warto, nie wolno, wiadomo, powinno się. Wszczepionych w
okresie dzieciństwa (przez rodziców czy opiekunów), wyrobionych przez rozmaite
doświadczenia, wykształconych pod wpływem edukacji, środowiska, w którym
wzrastaliśmy, ludzi, którzy byli dla nas wzorcami.
Szczególnie wiele zależy od
oddziaływania kulturowego. Wielokrotne powtarzane opinie, osądy, oceny przenikają do naszych umysłów. Przyjmujemy je na wiarę, jako aksjomaty, pewniki
- bo nie dysponujemy odpowiednimi narzędziami czy strategiami do ich weryfikacji.
Po prostu są choć trudno nam czasem wyjaśnić ich źródła, rozpoznać genezę,
zdiagnozować podłoże, na jakim się rozwinęły.
Przekonania to zatem pewne wzory,
matryce, zasady, których używamy w codziennym życiu. Uznajemy
je machinalnie za prawdziwe. Budują w naszych głowach określone
wyobrażenia świata, determinujące nasze działania, określające postawy i
zachowania, warunkujące wybory. Działają jak filtry, które nakładamy na
rzeczywistość. Przesiewamy przez nie fakty. Tworzą coś w rodzaju wewnętrznej
mapy, zapewniającej (przynajmniej w naszym wyobrażeniu) orientację w trudnym
terenie. Dają poczucie sensu, porządku, bezpieczeństwa - choć niejednokrotnie
bardzo iluzoryczne.
Przekonania mogą uskrzydlać, dawać
energię, chęć do działania. Często jednak blokują nasze działania, hamują
wyjście poza schemat, otwarcie na nowe rozwiązania. Wielokrotnie uruchamiają
samorealizująca się przepowiednię. Kierując się nimi podejmujemy pewne
działania lub nie - uzyskując takie efekty, jakich oczekujemy.
Uświadomienie sobie, jak wiele mamy w
głowach cudzych myśli bywa ożywcze. Zidentyfikowanie ich, konfrontacja z
nimi, a przede wszystkim przeformułowanie ich to trudny proces. Bez tego trudno jednak
o świadomy rozwój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz