Kontynuując
rozważania... Ponieważ, jak wspominałem, rzeczywistość nie ma
(sama w sobie) struktury narracyjnej jest de facto wytworem naszych
umysłów. Narzędziem transportowania naszej opowieści
(zawierającej wypracowaną przez nas wizję świata) jest język. Od
sposobu przełożenia subiektywnych wyobrażeń na słowa zależy
jakość komunikacji.
Konkludując - poprzez usprawnienie języka
można ulepszyć relacje międzyludzkie, a w konsekwencji –
przyczynić się do naprawy świata. Uczynić go bardziej
przyjaznym, otwartym, harmonijnym miejscem.
Ta
koncepcja oczywiście nie jest oryginalna. Głosił ją m.in. Alfred
Korzybski, amerykański naukowiec (polskiego pochodzenia) twórca
tzw. semantyki ogólnej. Obszarem jego zainteresowań był wpływ
języka na świadomość, a celem - zmiana świata poprzez zmianę
języka, jakim się posługujemy. Chodziło o wyeliminowanie błędów
zniekształcających komunikację, generujących konflikty między
rozmówcami, powodujących zamykanie się stron, okopywanie na swoich
pozycjach.
Jednym
z pomysłów Korzybskiego (przedstawionym na początku lat 30. XX w.)
było wyeliminowanie ze słownika czasownika „być” oraz
wszystkich jego form (jesteś, był, będziecie itd.) Chodziło o
zdjęcie z komunikatów (dotyczących kwestii niemierzalnych) znamion
generalizujących i nadanie im wymiaru partykularnego. Przykładowo
zamiast „jesteś nieodpowiedzialny” można powiedzieć: „Twoje
zachowanie odbieram jako nieodpowiedzialne”, zamiast „to jest
piękne” - „podoba mi się” itd.
Taki
model komunikowania się powoduje, że subiektywna opinia pozostaje
subiektywną opinią, pozbawioną identyfikacji. Nie staje się
stwierdzeniem kategoryzującym, przypisującym uniwersalne znaczenie,
nadającym sens. Myślę, że wdrożenie takiego konceptu istotnie
mogłoby usprawnić naszą komunikację a w efekcie podnieść jakość
relacji, w jakie wchodzimy.
Tomasz
Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz