Trójkąt Dramatyczny Stephena Karpmana to jeden z najciekawszych modeli ujęcia relacji międzyludzkich. Wyróżnia trzy role: Ofiary, Prześladowcy i Wybawcy. Nie są one rozpatrywane autonomicznie, lecz zawsze relacyjnie - w odniesieniu do innej osoby znajdującej się w Trójkącie.
Co więcej, są one wymienne, przechodnie. Każdy w tym toksycznym układzie może wchodzić okresowo i kontekstowo w inną rolę (np. Ofiara stawać się na jakiś czas Prześladowcą).
W jaki sposób? Najbardziej z banalnych przykładów: córka (O) żyje pod mocną presją ojca (K). Nagle pojawia się w jej życiu mężczyzna (W) - wydaje się idealny. Wyzwala ją od ojca i zrywa z nim kontakty, odrzucając go i manifestując pogardę wobec niego (czyli Ofiara staje się Katem). Z czasem okazuje się jednak, że chłopak jest bardzo podobny do ojca. Zaczyna ją tłamsić i to on staje się Katem. Wtedy pojawia się inny mężczyzna, który wydaje się idealny. Kobieta zdradza faceta z tym nowym i czyni z niego Ofiarę itd. Jednak kochanek okazuje się podobny do męża i zaczyna na niej wymuszać. Przestraszona córka zwraca się do ojca, który staje się Wybawcą... To może trwać w nieskończoność.
Najbardziej niejednoznaczna wydaje się rola Wybawcy. Pozornie jawi się jako najbardziej pozytywny elementem systemu - ratuje Ofiarę przed opresją. Powstrzymuje kata. W istocie jest to dużo bardziej skomplikowane. Relacja Wybawca - Ofiara jest równie przemocowa jak pozostałe.
W czym przejawia się jej szkodliwość? Otóż Wybawca ma tendencję do stałego interweniowania i rozwiązywania wszelkich problemów Ofiary. W efekcie przejmuje odpowiedzialność za drugą osobę. Ubezwłasnowolnia ją. Przywiązuje ją do siebie. Nie pozwala na samodzielne działania, na podejmowanie decyzji na własną rękę.
Może osaczać, przekraczać granice, narzucać się. Niejednokrotnie reaguje niezadowoleniem na przejawy niesubordynacji (wchodząc w rolę Prześladowcy). Komunikat "uratuje/ocalę Cię" jest w tym wypadku de facto jednoznaczny z deklaracją: "Jesteś zbyt słaby, nieudolny, niedojrzały, by działać samodzielnie" oraz "Nie istniejesz bez mojej pomocy".
Takie działania mają egoistyczne podłoże. W ten sposób Wybawca zaspokaja własną potrzebę bycia potrzebnym. Zagłusza lęk przed odrzuceniem. Wypełnia wewnętrzną pustkę. Przywiązanie Ofiary do siebie daje mu poczucie bezpieczeństwa. W ten sposób sztucznie buduje poczucie wartości i ważności.
Warto podkreślić - Wybawca nie istnieje bez swojej Ofiary. Jej posiadanie jest mu niezbędne do utrzymania złudzenia bycia niezastąpionym. W konsekwencji jego postępowanie jest przeciwskuteczne. W interesie Wybawcy nie leży bowiem rzeczywista emancypacja osoby prześladowanej. Jej pełne wyzwolenie i zrzucenie przez nią roli Ofiary.
Oznaczałoby to bowiem możność pójścia przez nią własną drogą. Także drogą, na której nie byłoby miejsca dla dotychczasowego Wybawcy.
Jakie jest rozwiązanie tego błędnego koła? Strony relacji muszą zyskać autonomię. Aby wybić się na niepodległość Ofiara musi uniezależnić się tak od Prześladowcy, jak i od Wybawcy. Musi stanąć na własnych nogach. Rozwinąć skrzydła. Uwierzyć, że jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z trudnościami.
Wybawca musi zaakceptować suwerenność bliskiej mu osoby. Zrzucić kostium niezastąpionego protektora. Pozwolić jej na autorskie działanie i pogodzić się z błędami, jakie mogą być tego konsekwencją. Zacząć budować poczucie wartości na własnych zasobach nie na czerpaniu energii z innych.
Tomasz Tokarz
Nie da się być suwerennym na zewnątrz, gdy nie jest się nim od wewnątrz, gdy jest to drugie wychodzimy z zaklętego kręgu religijnego zła, dobra i zbawienia..
OdpowiedzUsuńChcialam Panu bardzo podziekowac za ten wpis. Pomogl mi zrozumiec co wlasciwie wydarzylo sie w moim zyciu w ciagu ostatniego pol roku. Prawdopodobnie wydarzalo sie to juz kilka razy wczesniej. Czy czlowiek faktycznie moze miec tendencje do wchodzenia we wlasnie takie uklady i zajmowania znanych wczesniej rol? Nie do konca rozumiem tez jak moze nastepowac owa wymiana rol, o ktorej wspomina Pan na poczatku?
OdpowiedzUsuń