W szkole spędzamy kilkanaście tysięcy godzin. Jednak po jej ukończeniu rzadko pamiętamy, o czym mówili do nas nauczyciele, czego konkretnie nas uczyli, jakie treści przekazywali.
Pamiętamy natomiast jakimi byli ludźmi, jakie mieli atuty i słabości, jak się do nas odnosili, jak się z nami komunikowali. Pamiętamy emocje, jakie w nas wywoływali. Nie ma nic ważniejszego w szkole niż relacje...
To co podpowiada nam zdrowy rozsądek, znajduje potwierdzenie w badaniach (m.in. dotyczących neuronów lustrzanych). Uczymy się przede wszystkim przez obserwowanie i naśladowanie innych. Podpatrujemy jak działają, jakie decyzje podejmują, jak radzą sobie z trudnościami, jak reagują na stresy, jak rozwiązują konflikty.
Podążamy za osobami, którym ufamy, które lubimy i szanujemy, które postrzegamy za rozsądne i kompetentne w swojej dziedzinie. Zarażają pasjami, zainteresowaniami, aktywnościami, jakie prowadzą.
Człowiek nie może być tu zastąpiony przez maszynę czy program. Jak pisze Joachim Bauer: „Komórki lustrzane obserwatora odmawiają jakiejkolwiek aktywności – co wykazano w eksperymentach – kiedy obserwowane działanie nie jest wykonywane przez żywą jednostkę, lecz urządzenie czy robota”.
Dlatego tak kluczowa jest rola nauczyciela. Młodzi ludzie potrzebują przede wszystkim obecności mądrych i autentycznych dorosłych, słuchających i słyszących, inspirujących i wspierających. Dużo bardziej niż nowoczesnych programów nauczania i różnego rodzaju magicznych narzędzi.
W sumie nie ma większego znaczenia, czy to placówka publiczna czy niepubliczna, czy są w niej ławki, dzwonki, tablice multimedialne. Fundamentem dobrej szkoły są ludzie.
Ludzie tworzą miejsca a miejsca tworzą ludzi...
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz