Ostatnie wybory i referenda (np. Brexit) pokazują, że ludzie dzialaja odruchowo, nieprzewidywalne, ulegając emocjonalnym, zbiorowym porywom. Chwilowe nastroje (zbudowane na nadziejach i fobiach) decydują o ważnych, strategicznych decyzjach, których konsekwencje ciągną się latami... Czy zatem demokracja (jako rządy świadomego ludu, w odróżnieniu od ochlokracji - rządu tłumu) winny opierać się na emocjonalnych plebiscytach, podsycanych przez demagogów?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz