Poruszyło mnie hasło, które znalazłem w sieci, wyrażające oczekiwanie osób autystycznych wobec świata - adresowane do papieża: 'Nie chcę być zmieniany. Chcę nie wstydzić się siebie".
"Chciałabym powiedzieć papieżowi, że marzę, żeby przestała ludziom przeszkadzać szklana kula, w której mieszkam i funkcjonuje w społeczeństwie – mówi Agnieszka, jedna z czwórki. - Nie chcę, żeby mnie zmieniano i pouczano, bo nie zmienią się ścieżki i połączenia synaptyczne w moim mózgu. Chcę ciszy, skupienia i zrozumienia. Chcę żebyśmy słuchali drugiego człowieka/autystę".
Myślę, że to idea warta szerszej kampanii - w odniesieniu do każdego dziecka. Ulegamy zbyt często przekonaniu o konieczności przekształcania tych, którzy nie pasują do ogólnego wzorca. Stosujemy rozmaite formy przymusu i manipulacji wywołując poczucie wstydu u tych, którzy zmienić się nie potrafią i frustrację u tych, którzy zmienić się nie chcą.
Stąd traktowanie szkoły jako przestrzeni transformującej - czyli obrabiającej w oparciu o gotową matrycę. Dopasowującej do standardu. Uniformizującej. Goffman określał instytucję totalną mianem "domu przymusu, mającego zmieniać ludzi". Czy rzeczywiście takie jest główne zadanie szkoły?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz