Na swojej drodze spotkałem wiele osób doskonale przystosowanych do świata. Potrafiących wycisnąć bardzo wiele z otoczenia, w którym się znajdują. Znających dobrze reguły gry. Umiejących je dopasować pod siebie. Wiedzących jak wygrywać. Prawdziwych liderów teraźniejszości. Ludzi sukcesu.
Można ich nazwać inteligentnymi. Inteligencja, zgodnie z ugruntowaną definicją, to przede wszystkim zdolność do szybkiej adaptacji. Sprawnego przystosowania do środowiska. Twórczego odnalezienia się w miejscu, w jakim jesteśmy.
Niemniej - u części z nich brakowało mi czegoś więcej. Czegoś w rodzaju umiejętności transgresji - przekraczania rzeczywistości, w jakiej działali. Tak jakby zamknięto ich w wielkiej klatce. Dzięki cechującemu ich sprytowi doskonale ją poznali, wyeksplorowali, przetestowali. Każdy zakamarek. Doszli w oswajaniu do takiej perfekcji, że kraty im w ogóle nie przeszkadzają. Przestali niemal dostrzegać ich istnienie.
Brakowało im tego, co nazwałbym refleksyjnością - szerszych horyzontów mentalnych. Spojrzenia wieloaspektowego, wielopłaszczyznowego, wielokontekstowego. Umiejętności wyobrażenia sobie świata poza klatką. Premiującego inne talenty. Stawiącego na inne zasady. Akcentującego odmienne reguły gry.
Refleksyjność pozwala na wejście na wyższy poziom świadomości. Niepoparta inteligencją jest jednak jałowa. Może prowadzić do marzycielstwa. Oderwania od otaczającej rzeczywistości. Ucieczki w fantazyjne krainy. Nie służy to ani jednostce, ani interesowi publicznemu.
Dopiero połączenie tych dwóch elementów: inteligencji i refleksyjności przynosi pełnię. Czyni człowieka prawdziwie mądrym.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz