Często spotykam się z pytaniami "jak mam go/ją zmienić?", "co zrobić, by przestał/a taki/taka być?", "jak sprawić, by zaczęło mu/jej zależeć?". Są niewłaściwie postawione. W takiej formie nie mają one większego sensu. Nasze cele mogą dotyczyć nas samych, nie innych dorosłych ludzi. Każdy jest bytem odpowiedzialnym za samego siebie.
Nie mamy zbyt dużego intencjonalnego wpływu na drugiego dorosłego człowieka. Oczywiście możemy próbować nim sterować, manipulować, poddawać różnego rodzaju presji ale skutki będą jedynie chwilowe - jeśli nie pójdzie za tym głębokie i realne przekonanie obiektu naszych oddziaływań o zasadności zmiany zachowań, sposobów reagowania, postaw wobec związku i nas samych.
Refleksja winna dotyczyć raczej tego, jak mam się odnaleźć w tej sytuacji niż tego, co ma zrobić partner. Co pozostaje, jeśli nie ma motywacji w nim samym? Możemy zmienić nasze nastawienie do relacji (zaakceptować partnera takim, jakim jest) lub ją opuścić. Jeśli w niej trwamy, widocznie jest nam do czegoś potrzebna.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz