Jednym z mitów ideologii rozwoju osobistego jest przekonanie o konieczności posiadania pasji (definiowanej jako niezwykle silne, namiętne, pochłaniające zamiłowanie do czegoś). Słowo to odmieniane jest na wszystkie przypadki. Zalezienie pasji traktowane jest jako warunek sukcesu. Życie z pasją opisywane jest jako wartościowsze.
Według mnie pasja jest mocno przereklamowana. Nie tylko nie jest kluczem do powodzenia. Jest w niej również coś niepokojąco ograniczającego. Kojarzy mi się z hermetycznością. Z zamykaniem na złożoność świata. Na inne doswiadczenia i interpretacje.
Interesują mnie dziesiątki rzeczy. Rezygnacja z rozlicznych zainteresowań i zawężenie się do jednej wydaje mi się nieco zubażające.
Nieprzypadkowo słowo pasja pochodzi o łacińskiego "pati", czy cierpieć. Passio to ciepienie, męka. Ale także silny gniew, furia. W każdym razie wiąże się z bólem. Pasja to namiętność, która szarpie i rani. Pasjonat (według słownikowej defincji) to gwałtownik, raptus, człowiek, który nie panuje nad emocjami, który nie kontroluje swoich fascynacji, który jest niewolnikiem własnych namiętności.
Co zatem z określeniem: "nauczyciel z pasją". Często pojawia się w dyskursie edukacyjnym. Czy rzeczywiście to właśnie pasja jest tym, co najcennniejsze w kształceniu? Nie sądzę. Nie zauważyłem, by przekładała się automatycznie na jakość nauczania. Spotykałem na swojej drodze edukatorów zafascynowanych jakimś wąskim wycinkiem wiedzy. Porwanych przez swe fiksacje. Kończyło się to najczęściej przymuszaniem uczniów do podzielania zachwytu nauczyciela ("Co? Tego nie wiecie? Jak można tego nie wiedzieć?").
Nie oczekuję od nauczyciela posiadania pasji. Wystarczy mi, by dysponował adekwatną wiedzą, lubił i szanował dzieci oraz portafił się z nimi komunikować, umiał do nich dotrzeć. Wolę otwartość, ciekawość, elastyczność i twórczość. Nauczyciel ciekawy uczniów, otwarty na ich potrzeby, elastycznie reagujący na zmieniające się okoliczności oraz kreatywnie podchodzący do rzeczywistości wydaje mi się bardziej atrakcyjny dydaktycznie niż nauczyciel z pasją.
Tomasz Tokarz
Swietny i konkretny opis :) Spodobal mi sie, bo gdy go czytalam dokonalam odkrycia nowego kawalka samej siebie. Jestem nauczycielka, ucze biologii i chemii i lubie te przedmioty, podobaja mi sie, umiem je tez dosc dobrze. One mnie po prostu ciekawia, choc oczywiscie pewne ich fragmenty sa nudne jak flaki z olejem i czesto mnie sama nudza.
OdpowiedzUsuńMoja pasja sa uczniowie. Uwielbiam budowac relacje, inspirowac, smiac sie i bawic z nimi. Tworzyc nowe konstelacje z grupy, jak z klockow lego, stymulowac do rozwoju.
I tak, ta pasja przynosi bol, bo jak widze, ze ktoremus z dzieciakow jest ciezko, a ja tak malo moge pomoc, chocbym nie wiem jak mocno chciala, to boli. Natomiast moja pasja mnie nie ogranicza, bo aby byc dobrym nauczycielem, trzeba miec tysiace zainteresowan, pomyslow, nowych idei i sie caly, caly czas rozwijac. Bo inaczej to czlowiek robi sie z czasem nudnym nauczycielem :)