Miłość to jednoczesne: "kocham Ciebie" i "kocham siebie przy Tobie". Brak pierwszego elementu redukuje uczucie do samouwielbienia i prowadzi do instrumentalnego traktowania drugiej osoby - jako s(t)ymulatora emocji. Brak drugiego sprowadza je do adoracji i grozi wyrzeczeniem się własnych potrzeb.
Kiedy mówimy: "ja należę do Ciebie a Ty należysz do mnie" nie mamy przecież na myśli posiadania drugiej osoby, traktowania jej w kategorii własności (czyli czegoś nad czym mamy władzę, czym możemy dowolnie dysponować). To prowadzi do zniewolenia.
Chodzi tu o przynależność rozumianą jako wchodzenie w skład jakiejś całości, przekraczającej to co jednostkowe. Chodzi o wspólne bycie częścią czegoś większego i doskonalszego niż my sami. Bez utraty tego, co w nas niepowtarzalne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz