"Mam z Tobą problem. Jesteś dla mnie niespójny. Na warsztatach ciepły, słuchający, dający spokój - a w realu ironiczny, ekspansywny, nastawiony na konfrontację" - dostałem niedawno komunikat o zbliżonej treści. Odpowiedziałem: "a skąd ta Twoja potrzeba spójności? Czy jesteś w stanie przyjąć, że jestem i taki?".
Pewnie jestem zarówno empatyczny, jak i egocentryczny. Skupiony na innych, i skoncentrowany na sobie. Krytyczny i ufny jednocześnie, stonowany i żywiołowy, otwarty i introwertyczny, stabilny i niepewny, poukładany i pogubiony, wrażliwy i nieczuły, dojrzały facet i duży chłopiec, żarliwy wojownik idei i zdystansowany obserwator. Dający sensowne rady i robiący dziwne rzeczy z własnym życiem. Wielowarstwowy jak cebula. Jak każdy człowiek, który nie przywiązuje się specjalnie do roli, którą jest zmuszony grać. Żywy, prawdziwy, rozwijający się.
Mam wrażenie, że taka niespójność jest naturalna. Stanowi odbicie niespójnego świata. Rzeczywistość to przecież jedynie chaotyczny zbiór zdarzeń, któremu rozpaczliwie próbujemy nadać sens.
Niemniej staram się zrozumieć innych. Skąd to nieodparte oczekiwanie spójności? Skąd ta chęć uporządkowania zachowań drugiej osoby? Jaką potrzebę zaspokaja? Tęsknoty za czym jest przejawem? Na jaki rodzaj lęku odpowiada?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz