„EX machina” to film, który porusza. To prawdziwe SF – czyli dotykające kwestii moralno-społecznych. I jednocześnie tak realne. Skąd wiemy, że na świecie nie ma takich miejsc, jak laboratorium Nathana?
"Szkoda Ci jej? Lepiej użalaj się nad sobą" Kiedyś sztuczna inteligencja będzie traktować nas tak jak my skamieniałości znalezione w Afryce. Wyprostowane małpy, żyjące w kurzu posługujące się prymitywnymi językami i narzędziami”
Czy ta rzeczywistość nadchodzi? Dziś komputery są od nas lepsze w działaniach opartych na algorytmach. Szybciej przeliczają. Są w stanie rozpoznać sekwencje ruchów i wybrać rozwiązania, które na nie odpowiedzą. Dlatego wygrywają z nami w szachach – to piękna, lecz schematyczna gra, z ograniczoną, stosunkowo niewielką, liczbą możliwych kombinacji. Komputery ktoś musi zaprogramować – wprowadzić na dysk dane, z których mogą korzystać. Co jednak, gdy pojawi się sztuczna inteligencja – w pełnym tego słowa znaczeniu. Co gdy, pojawią się komputery zdolne do programowania samych siebie – do wychodzenia poza przekazane systemy danych. Co zostanie nam – ludziom. Czy pojawienie się takich maszyn oznacza nasz koniec?
Bohater „Ex machina”, twórca maszyn nie ma wątpliwości: „Teraz stałem się śmiercią. Niszczycielem światów”. Dlaczego zatem to robi? „Dziwne pytanie. Nie zrobiłbyś tego, gdybyś mógł?". Nie wypowiada tego wprost, ale gdzieś w kącikach głowy pojawia się pytanie – może maszyny stworzą świat bardziej sprawiedliwy? Bardziej moralny? Bardziej „ludzki”? I w takim świecie nie będzie miejsca dla człowieka… tak jak w świecie zbudowanym przez homo sapiens nie było miejsca dla neandertalczyków.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz