Najciekawsze jest to, że polityka edukacyjna PiSu jest mało ideowo konserwatywna. Etatyzm, zwiększanie kontroli państwa, wzmożenie regulacji centralnych, arbitralne decyzje w sprawie tego, jakie szkoły mogą istnieć a jakie nie, ograniczanie edukacji domowej, kontrola komitetów nad treściami przekazywanymi w szkole - wszystko to bardziej przypomina peerelowskie zarządzanie oświatą (mające wytworzyć nowego socjalistycznego człowieka) niż realizację zapisów konserwatywnych manifestów - które traktowały rodzinę i wspólnoty lokalne jako podstawowe podmioty edukacyjne a władzy przypisywały funkcję służebną (subsydiarną). Podobnie - odgórne sterowanie postawami patriotycznymi w celu pozyskania mas dla polityki rządu bliższe jest jakiemuś jakobinizmowi czy gomułkowszczyźnie niż wizjom Edmunda Burke'a.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz