Mamy różne poglądy, sympatie polityczne, inspiracje ideowe. Niemniej, wszyscy solidarnie powinniśmy powiedzieć: "nie" projektowi reformy edukacyjnej. Przede wszystkim dlatego, że jest ona po prostu fatalnie przygotowana. Robiona szybko, na kolanie, byle biec - dla celów polityczno-propagandowych. Bez odpowiednich szacunków kosztów, bez wyobraźni, bez niezbędnej refleksji, z programami tworzonymi na zasadzie "kopiuj, wklej, wytnij (fragmenty niesłuszne ideowo)".
Wydaje się, że cel jest dość prosty: chodzi o rozkawałkowanie istniejącego systemu, by na jego gruzach stworzyć nowe struktury i jednostki - podporządkowane ideologicznie i organizacyjnie (nowi dyrektorzy) rządzącej partii. Idzie za tym próba skolonizowania umysłów polskiej młodzieży przez koncepty rodem z przełomu XIX i XX wieku - zarówno w warstwie oficjalnej (podstawy programowe), jak i nieoficjalnej (ukryty program zaszczepiający autorytaryzm, kult dyscypliny i posłuszeństwa).
Posłowie, politycy i wierni wyborcy PiSu. Zastanówcie się, czy chcecie chaosu i destrukcji systemu szkolnego, który odbije się także na Waszych dzieciach i wnukach. Czy jesteście gotowi na konsekwencje tego chocholego tańca? Po co Wam ten bigos?
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz