U podłoża agresji
(której objawem jest przemoc i manipulacja) zawsze leży lęk. To reakcja obronna
związana z niskim poczuciem wartości. Jest konsekwencją strachu, niepewności,
obaw. Wynika z frustracji. To co bierzemy za przejaw siły często jest po prostu
manifestacją bezradności.
Człowiek zachowujący
się agresywnie najczęściej ma problem z samoakceptacją. Czuje się zagrożony,
pozbawiony poczucia bezpieczeństwa. Obawia się odrzucenia, zdrady, przegranej,
kompromitacji. Lęka się bycia niezauważonym, niedocenionym, niekochanym.
Agresja staje się dla niego strategią przetrwania.
Agresja, podobnie jak nienawiść, zawiść, pogarda, poczucie wyższości - są konsekwencją nieakceptacji siebie. I towarzyszącego jej lęku. Człowiek, który nie kocha siebie nie wierzy, że mogą pokochać go inni. Jest nastawiony na walkę. Wszędzie widzi zagrożenia. Produkuje setki mechanizmów obronnych. Dyskredytuje tych, którym podlega. Upokarza tych, nad którymi ma władzę. Dewaluuje osiągnięcia innych. Ale to nie daje ukojenia... Nie wypełnia
W efekcie czasem
mamy do czynienia z samorealizującą się przepowiednią. Agresor przez swoje
zachowania budzi negatywne emocje. Im bardziej się broni (atakiem) przed
odrzuceniem, tym bardziej podlega odrzuceniu. To tylko potwierdza jego
podświadomy, wewnętrzny obraz siebie. Ciężko się wyzwolić z takiego
zapętlającego się koła.
Co może pomóc w takiej sytuacji? Jeśli odrzucamy opcję likwidacji agresora musimy poszukać innych rozwiązań. Na dłuższą metę najlepsze jest zapewne wysłuchanie, obdarzenie uwagą, okazanie akceptacji. Jakże jednak trudno o taką postawę. Wymaga ona niezwykłej wiary w drugą osobę. Wymaga głębokiego przekonania o tkwiącym w niej dobru. Wymaga ogromnej dozy zaufania. Znaleźć je można tylko w miłości do drugiego człowieka.
Tomasz Tokarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz