Kontynuując refleksje na temat modelu szkoły-organizmu (turkusowej)... Przede wszystkim konieczne jest zawieszenie myślenia o jej efektywności mierzonej kryteriami opracowanymi na potrzeby innych modeli. Wszelkie pytania: "a jaką mam pewność, że ta szkoła jest lepsza od konwencjonalnych" są chybione - ponieważ nie ma płaszczyzny do porównań. Wszystko zależy od tego jak zdefiniujemy "lepszość" - a i tak definicje będą jedynie pochodną paradygmatu, w którym powstały.
W szkole-kościele skuteczność placówki wyznaczana jest przez adektwatność - dobra szkołą to taka, która produkuje uczniów jak najbardziej podobnych do z góry założonego wzorca (morphosis), reprezentującego Prawdę, Dobro, Piękno et caetera.
W szkole-armii (typowym przykładem jest szkołą pruska) efektywność mierzona jest przez posłuszeństwo - dobra szkoła to taka, która konstruuje uczniów zaangażowanych na rzecz państwa i jego władz (mają posiadać takie informacje, umiejętności i wartości, które są przydatne z punktu widzenia interesu państwa). Im większa gotowość do poświęcania życia na rzecz realizacji celów wyznaczanych przez decydentów - tym lepiej.
W szkole-fabryce skuteczność zależy od zysku. Dobra szkoła to ta, która... jest lepsza niż inne - według pewnych ustandaryzowanych ram, która której uczniowie osiągają wyższe noty od uczniów innych szkół, którzy lepiej rozwiązują wyniki w testach, lepiej wypadają w rankingach - innymi słowy, sprawniej dopasowują się do zewnętrznych norm jakości.
W szkole-rodzinie efektywność wiąże się z komfortem i poczuciem bezpieczeństwa - dobra szkoła to taka, która zapewnia uczniom opiekę, dba o ich potrzeby, pielęgnuje.
Szkoła-organizm wymyka się tym kategoriom. Stanowi samoorganizujący się, mobilny, płynny byt, rozwijający się wraz z całą społecznością, odpowiadający na jej bieżące potrzeby, dostosowujący się do zmieniających się okoliczności. Trudno określić kryteria efektywności - bowiem nie ma ona sztywnych celów, są one elastyczne, związane z "tu i teraz". Niemniej można pokusić się o stwierdzenie, że w tym modelu dobra szkoła to ta, która zapewnia wszystkim swoim członkom możliwość wyrażania siebie, swobodnej wymiany myśli i współpracy - co utożsamione jest z rozwojem.
Tak czy inaczej - podchodzenie do takiej szkoły z narzędziami mierniczymi wyprodukowanymi do badania innego rodzaju placówek (dzisiaj oczywiście dominują instrumenty pochodzące ze szkoły-fabryki) - nie ma sensu. Wyniki w testach, pozycje w rankingach, statystyki EWD itd. - nie dadzą nam wiele w tym przypadku. Jeśli wybieramy się w góry, by poszukać siebie - bylibyśmy zdumieni, gdyby ktoś określał powodzenie naszej wyprawy za pomocą liczby pokonanych kilometrów...
Tomasz Tokarz
Tomasz Tokarz
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚmiem powiedzieć, że szkoła może być rozpatrywana tylko jako organizm. Wszystkie inne podejścia są błędne. Jest organiczna ze względu na złożoność i współzależność - samego "organizmu" i "organizmu" od środowiska.
OdpowiedzUsuń