Pojawiło się wiele głosów o potrzebie powrotu do wychowania pasem. To bez sensu. Przecież dzieci nie reagują agresywnie dlatego, że nie są bite. Są raczej niezaopiekowane, zostawione same sobie. Brakuje im zatem troski i szczerego zainteresowania - nie surowości i kar.
Przemoc jest zawsze jakąś formą kompensacji deficytów, braków. Ludzie o wysokim poczuciu własnej wartości nie muszą bić innych, by zwrócić na siebie uwagę.
Ja mam świetne doświadczenia z pracy z dziećmi. Rzadko spotkałem się z przemocą. Byc może pracowałem w miejscach, gdzie poświęcało się dzieciom uwagę i wysłuchiwało je. Wtedy nie musiały za wszelką cene szukać akceptacji przez niestandardowe zachowania.
Niemniej miałem także do czynienia z dziećmi, określamymi jako agresywne. Ale gdy poświęcono im trochę uwagi, gdy z nimi porozmawiano, gdy dano im odpowiedzialne zadanie - modyfikowały swoje zachowania. Okazywały się inne niż zakładano.
Pamiętam 9- letniego chłopca, który na pytanie dlaczego bije inne dzieci, odpowiedział: „Bo to jedyne co potrafię”. Spytano go, czy nie zechciałby się zaopiekować młodszymi dziećmi. Skoro jest silny i potrafi się bić to może sprawdziłby się jako ktoś w rodzaju ochroniarza. I naprawdę się sprawdził…
Skąd agresja? Nie chcę zrzucać odpowiedzialności na współczesną kulturę, bo agresja jest wpisana w historię człowieka. Co zmieniło się dzisiaj? Może jest mniej barier w reagowaniu. Trochę zniknęły granice. Musimy się w tym odnaleźć. Nie pomoga surowe zakazy - bo one jedynie spowoduja, że młodzi stłumia swoje emocje i będą zachowywac się odpowiednio, tylko wtedy, gdy będa pod kontrolą strażników. A kiedy oni znikną, wybuchnie z nich cała nagromadzona złość.
Ważne jest rozmiawianie z młodymi ludźmi - ale w szkole brakuje na to czasu, bo licza się testy i rankingi.
Tomasz Tokarz